Mapa z trasą wycieczki:
Auto zostawiliśmy na parkingu przy górnej stacji kolejowej Jedlina i o 8:30 ruszyliśmy zielonym szlakiem na wędrówkę. Z pierwszą przeszkodą napotkaną na trasie jakoś sobie poradziliśmy 😉.
Tunel kolejowy pod Małym Wołowcem
Podwójny tunel pod Małym Wołowcem jest wyjątkowy, bo jest to najdłuższy wydrążony w skale tunel kolejowy w Polsce. Pierwszy tunel ma długości 1560 metrów i powstał w latach 1876-1879. Drugi, równoległy ma aż 1601 metrów i wybudowano go w latach 1907–1912.Od lat 90. XX wieku starsza komora tunelu jest nieczynna, pozbawiona drugiego toru. Pociągi kursują więc tylko jednym, tym dłuższym torem, który zresztą w latach 2018 - 2020 był remontowany.
Wiadomo, do działającej części tunelu nie można wchodzić, ale czy można przespacerować się tą częścią wyłączoną z eksploatacji?
Pewne jest, że pociąg żaden tamtędy nie przejedzie, ale czy spacer taki jest „legalny”. Nie wiem — nie zachęcam / nie zniechęcam 😉, ale ludzie to robią.
My wyruszając na dzisiejszą wycieczkę, mieliśmy zamiar, chociaż zerknąć do środka, czego ostatecznie nie zrobiliśmy. Dlaczego? Rano jakoś tak zimno było i nie bardzo chciało nam się ładować do jakiejś ciemnej „pieczary”, a później sił już brakło. No i trochę się bałam, że zobaczę lub wdepnę w coś, czego nie chciałabym zobaczyć i w co nie chciałabym wdepnąć 😉.
Za to panu maszyniście pomachaliśmy i ku wielkiej radości całej naszej trójki, nawet nam odmachał.
Od Rozdroża pod Dłużyną szliśmy czerwono czarnym szlakiem aż do Przełęczy Szypka. Nie był to długi odcinek, ale za to bardzo przyjemny — wąziutka urokliwa ścieżka, gdzieniegdzie przebijający się jakiś widoczek i trochę śniegu. Było też trochę błota — co już nie było takie przyjemne 😉.
Pod górę zdecydowanie warto było wchodzić, bo z tajemniczego wierzchołka rozciągał się piękny widoczek. Szczyt nie miał żadnej tabliczki z nazwą, no ale od czego jest internet 😉? Okazało się, że ta bezimienna górka to Timur i mierzy sobie 664 m n.p.m.
Ładnie tam było i tak relaksująco — przy dobrej pogodzie można by się rozsiąść z jakąś książką i siedzieć, i siedzieć cały dzień. Dziś mieliśmy trochę słabą widoczność, ale ze szczytu rozpościera się widok na: Góry Sowie, Wzgórza Włodzickie i Masyw Śnieżnika. Widać też wieżę na Dzikowcu.
W rejonie szczytu kiedyś znajdowała się kopalnia kamieniołomu rynolitu. Ten rynolit to skała wulkaniczna, bo jakieś 300 milionów lat temu na tym obszarze znajdowały się wulkany.
Platforma, z której można podziwiać panoramę Gór Wałbrzyskich i samego Wałbrzycha, powstałą na szczycie Barbarki stosunkowo niedawno, ale kiedyś było tam schronisko. Ufundował je w 1898 roku Helmuth Karl Bernhard von Moltke — niemiecki hrabia, generał i feldmarszałek. Obok powstała platforma widokowa, którą w 1905 roku zastąpiono wieżą widokową. Była też ptaszarnia i zwierzyniec, a nawet plac zabaw dla dzieci. Niestety, po II wojnie światowej wszystko spłonęło.
Czerwonym szlakiem nie schodziliśmy jednak aż do samej Jedliny, bo zaszlibyśmy na Borową 😉. W którymś momencie wybraliśmy szlak rowerowy, którym szliśmy aż do rozdroża. Potem wybraliśmy zielone znaczki, którymi kierowaliśmy już na początku wędrówki.
A na koniec załapaliśmy się jeszcze na takie widoczki:
Za to panu maszyniście pomachaliśmy i ku wielkiej radości całej naszej trójki, nawet nam odmachał.
Na dobry początek czekała nas rozgrzewka i podejście pod górkę, a widoczki dookoła też były całkiem przyjemne.
Zielonym szlakiem nie wędrowaliśmy długo. Na rozdrożu wybraliśmy czarne znaczki, w kierunku Przełęczy Koziej.
A dalej załapaliśmy się na trochę śniegu:
Przy Przełęczy Koziej znaleźliśmy taki oto kamyczek:
W kamyczki trochę się bawimy (tzn. w znajdywanie, nie w malowanie), więc zabraliśmy go ze sobą w dalszą wędrówkę, a zostawiliśmy go na zupełnie innej wycieczce, gdzieś w Czechach. Ciekawe gdzie powędrował dalej 😉.
Żółty szlak i kierunek Wałbrzych
Dalej dość długo wędrowaliśmy żółtym szlakiem, który dość ostro w dół prowadził nas w kierunku Wałbrzycha. Szlakiem tym częściowo wędrowaliśmy już kiedyś z Zamkowej Góry na Borową (opis wycieczki tutaj: Góry Wałbrzyskie: wędrówka na Borową - wariant najtrudniejszy z trudnych) i był to zarówno wtedy, jak i teraz bardzo przyjemny (bo niewymagający 😉) etap wycieczki.
Żółtym szlakiem nie szliśmy jednak cały czas, bo zaszlibyśmy aż na Zamkową Górę, a my chwilowo zamierzaliśmy wejść w miasto. Najpierw jednak zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na popas: wypiliśmy po kawce, przegryźliśmy po cukiniowo-indyczym kotleciku i dopiero wtedy mogliśmy ruszać dalej.
Dalej szliśmy kawałek przez miasto. Nie będę się tu jakoś bardzo rozpisywać, bo i nie ma zbytnio o czym 😉. Na zupełnym marginesie wrzucę tylko fotki, jakie to ciekawe ozdoby wypatrzyliśmy w oknach wałbrzyskich kamienic:
I znów pod górkę
Mniej więcej, gdy doszliśmy do ogródków działkowych, znów zaczęło robić się pod górę. Szliśmy więc coraz wyżej i wyżej, a za plecami mieliśmy całkiem ładny widoczek.Od Rozdroża pod Dłużyną szliśmy czerwono czarnym szlakiem aż do Przełęczy Szypka. Nie był to długi odcinek, ale za to bardzo przyjemny — wąziutka urokliwa ścieżka, gdzieniegdzie przebijający się jakiś widoczek i trochę śniegu. Było też trochę błota — co już nie było takie przyjemne 😉.
A to już Przełęcz Szypka i ławy, przy których zrobiliśmy sobie chwilę przerwy na odpoczynek:
Góra Timur (664 m n.p.m.)
W dalszą wędrówkę mieliśmy kontynuować, wracając do Przełęczy pod Dłużyną, ale wypaczyliśmy na mapie jakiś punkt widokowy poza szlakiem. Ruszyliśmy więc pod górę ścieżką między dwoma drzewami.Pod górę zdecydowanie warto było wchodzić, bo z tajemniczego wierzchołka rozciągał się piękny widoczek. Szczyt nie miał żadnej tabliczki z nazwą, no ale od czego jest internet 😉? Okazało się, że ta bezimienna górka to Timur i mierzy sobie 664 m n.p.m.
Ładnie tam było i tak relaksująco — przy dobrej pogodzie można by się rozsiąść z jakąś książką i siedzieć, i siedzieć cały dzień. Dziś mieliśmy trochę słabą widoczność, ale ze szczytu rozpościera się widok na: Góry Sowie, Wzgórza Włodzickie i Masyw Śnieżnika. Widać też wieżę na Dzikowcu.
Góra Barbarka 634 m n.p.m i platforma widokowa
Po zejściu z góry Timur trzymaliśmy się czerwonego szlaku.
I tak po jakimś czasie doszliśmy do kolejnego ciekawego widoczku, czyli do platformy widokowej na górze Barbarka:
W rejonie szczytu kiedyś znajdowała się kopalnia kamieniołomu rynolitu. Ten rynolit to skała wulkaniczna, bo jakieś 300 milionów lat temu na tym obszarze znajdowały się wulkany.
Platforma, z której można podziwiać panoramę Gór Wałbrzyskich i samego Wałbrzycha, powstałą na szczycie Barbarki stosunkowo niedawno, ale kiedyś było tam schronisko. Ufundował je w 1898 roku Helmuth Karl Bernhard von Moltke — niemiecki hrabia, generał i feldmarszałek. Obok powstała platforma widokowa, którą w 1905 roku zastąpiono wieżą widokową. Była też ptaszarnia i zwierzyniec, a nawet plac zabaw dla dzieci. Niestety, po II wojnie światowej wszystko spłonęło.
Powrót do Jedliny
Schodziliśmy czerwonym szlakiem — szło się całkiem przyjemnie, po drodze mieliśmy troszkę widoczków na górki i wałbrzyskie osiedla.
Czerwonym szlakiem nie schodziliśmy jednak aż do samej Jedliny, bo zaszlibyśmy na Borową 😉. W którymś momencie wybraliśmy szlak rowerowy, którym szliśmy aż do rozdroża. Potem wybraliśmy zielone znaczki, którymi kierowaliśmy już na początku wędrówki.
A na koniec załapaliśmy się jeszcze na takie widoczki:
I tak po ponad 12-tu kilometrach kończy nam się ta wycieczka 😊.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz