Ostatnio polubiliśmy się z naszymi czeskimi sąsiadami — dziś zrobiliśmy sobie wycieczkę do Broumova. W planach mieliśmy przede wszystkim zwiedzanie okazałego barokowego klasztoru benedyktynów. To, co szczególnie zachęciło nas do zobaczenia dawnego opactwa, to możliwość zejścia do klasztornej krypty, gdzie znajdować się miały kilkusetletnie mumie. Oprócz tego zamierzaliśmy poszwendać się trochę po mieście i zajść do najstarszego czeskiego kościoła.
Jaki był efekt tych planów? I czy warto wybrać się do Broumova?
Odpowiedź na te pytania będzie oczywiście w dalszej części wpisu 😉, ale byliśmy zaskoczeni, wręcz zszokowani tym, co w miasteczku zobaczyliśmy. Nie zdradzę jednak już na samym wstępie, co aż tak nas zszokowało.
Zanim wyruszyliśmy na jakiekolwiek zwiedzanie, zajechaliśmy jeszcze do Książa. Zostawiliśmy tam naszą Wicię i jej przyjaciółkę na zamku. Dziewczyny zrobiły sobie babski wypad: zwiedzanie zamku, Palmiarni, spacer ścieżką Hochbergów, a my w tym czasie odkrywaliśmy zakamarki Broumova. Tak na zupełnym marginesie to bardzo fajne uczucie dla rodzica, kiedy nastoletnie, prawie dorosłe już dziecko nadal jest ciekawe świata i samo z siebie chce zobaczyć coś więcej niż galeria handlowa 😉.
No, ale wracamy do Broumova.
A właściwie to dojeżdżamy. Auto zaparkowaliśmy na dużym, bezpłatnym parkingu przy ulicy Pionýrskiej i ruszyliśmy najpierw w kierunku żółtego szlaku, a potem żółtym szlakiem aż do Browaru Opat.
Browar w Broumovie
Pierwszy przystanek zrobiliśmy sobie w
browarze „Opat”, w jednym z najstarszych klasztornych browarów w Czechach. Benedyktyni zaczęli warzyć piwo w Broumovie już około 1348 roku, początkowo w przyklasztornym browarze. Z czasem produkcja się poszerzyła i w XVIII wieku browar przeniesiono 2 kilometry dalej, do dzielnicy Olivetin gdzie do dziś warzone jest piwo.
Sam browar, po wcześniejszym umówieniu, można zwiedzać. My jednak nie mieliśmy takich planów, zaszliśmy tylko do sklepiku — Blaru kupił sobie piwko. Posiedzieliśmy trochę przy ławach, zjedliśmy kanapki, wciągnęliśmy po jakimś czeskim batoniku i nakarmiliśmy serem łaszące się koty 😉.
Z browaru powędrowaliśmy prosto na stację kolejową Broumov-Olivetin, wsiedliśmy w pociąg i wysiedliśmy po chwili na stacji Broumov.
Właściwie mogliśmy iść z buta, ale lubimy jeździć pociągami — zawsze to dodatkowa frajda 😉.
Rynek w Broumovie
Od stacji zmierzaliśmy w kierunku centrum miasta i zabytkowego rynku.
Ryneczek w Broumovie jest naprawdę
urokliwy dzięki pięknym, kolorowym kamieniczkom ozdobionym renesansowymi i barokowymi fasadami. Można się tu zasiedzieć. Jest fontanna, ławeczki, jakaś kawiarnio-lodziarnia, do której chętnie zaszłoby się na lodzika. Szkoda tylko, że zamknęli ją już o 16 w sobotę 😉.
Oko przyciąga też
ozdobna kolumna maryjna z 1706 roku, na której szczycie znajduje się figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Kolumna, choć niewątpliwie godna podziwu, to swego czasu niekoniecznie spodobała się mieszkańcom miasta. Chodziło o to, że rzeźba Maryi jest zwrócona przodem do klasztoru, a tyłem do miasta. Kolumna miała ta być darem opata dla mieszczan, a tu wyszło tak, że Matka Boska odwraca swą twarz od mieszkańców.
Benedyktyńskie opactwo św. Wacława w Broumovie
Największą atrakcją Broumova niewątpliwie jest przepiękny, okazały klasztor, który został uznany za jeden z najważniejszych zabytków sakralnych w Czechach. Powstał w XIV wieku w wyniku przebudowy starego gotyckiego zamku. W latach 1728 – 1733 miała miejsce kolejna jego przebudowa według projektu wybitnego barokowego architekta Kiliana Ignaza Dientzenhofera.
Zwiedzanie klasztoru odbywa się z czeskim przewodnikiem, ale my dostaliśmy informacje wydrukowane po polsku i mogliśmy sobie wszystko na spokojnie poczytać, jeszcze przed rozpoczęciem wycieczki. O ile dobrze pamiętam, jest też wersja niemiecka i angielska. Zresztą nawet nie znając czeskiego, coś tam zawsze można zrozumieć 😉.
Klasztor składa się z kilku budynków, z których najważniejszym jest to kościół św. Wojciecha. W nim znajduje się refektarz (jadalnia zakonników) z kopią CałunuTuryńskiego z 1651 r. - to jedyna taka kopia w Europie Środkowej. Podobno wrażenie robi ogromna biblioteka zakonu, w której znajduje się siedemnaście tysięcy starych ksiąg, a w przeszłości było ich jeszcze więcej! Wraz z tymi cennymi księgami przechowywany był Codex Gigas, czyli „Biblia Diabła”. Niestety, biblioteka nie jest obecnie udostępniona do zwiedzania (i nieprędko będzie), bo jest w bardzo złym stanie. Zresztą, całemu klasztorowi zdecydowanie przydałaby się renowacja.
Najbardziej „napaleni” byliśmy jednak na zwiedzanie podziemnej krypty klasztoru, w której znajdować się miały 34 mumie pochodzące z krypty kościoła w miejscowości Vamberk. A mumie z Vamberku „przeprowadziły się” do Broumova, bo w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku obok kościoła w Vamberku prowadzone były prace wykopaliskowe, podczas których doszło do uszkodzenia kanalizacji. Spowodowało to przedostawanie się ścieków do krypty i rozkładanie się mumii na skutek wilgoci. Niestety, gdy upomnieliśmy się u przewodnika o zwiedzanie krypty, okazało się, że mumie znów się „przeprowadziły”. Nie pamiętam już czy znów wróciły do Vamberku, czy przeniesiono je jeszcze gdzie indziej. W każdym razie dwie główne atrakcje okazały się być niedostępne dla turystów 😒.
Nie był to jednak koniec zwiedzania opactwa, bo szwendaliśmy się jeszcze po przyklasztornych ogrodach. Na ten spacer nie trzeba kupować biletu, można tam wejść bocznym wejściem, bez przewodnika.
Po zwiedzaniu klasztornych murów warto pójść gdzieś coś zjeść. Wszystko jest bardzo dobrze pomyślane, bo na terenie klasztoru jest zarówno kawiarnia jak i restauracja z 10% zniżką, po okazaniu biletu na zwiedzanie opactwa. I owszem pomysł jest fajny, ale już sam obiad w restauracji, to niestety zbyt smaczny nie był, także mimo uśmiechów na zdjęciu, nie polecamy 😉.
Drewniany kościół Najświętszej Marii Panny w Broumovie
Kolejnym ciekawym miejscem do zobaczenia w tym niewielkim miasteczku jest kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny — najstarszy drewniany kościół w Europie Środkowej.
Nie wiadomo dokładnie kiedy kościół ten powstał. Prawdopodobnie był to rok 1171, kiedy nowoochrzczona pogańska księżna zażyczyła sobie postawienia w tym miejscu chrześcijańskiej świątyni. Drewniany kościół spłonął w 1421 roku podczas najazdu husytów i ciężko stwierdzić, co tak naprawdę przetrwało z pierwotnej konstrukcji. Kościół został odbudowany na polecenie benedyktynów w 1449 roku jako kościół cmentarny.
Przy kościółku znajduje się stary cmentarz, nagrobki są nawet z XIX wieku, ale współcześnie nadal odbywają się tu pochówki.
Przechadzając się pomiędzy nagrobkami, natknęliśmy się na sytuacje totalnie dla nas szokujące. Praktycznie na wszystkich starych nagrobkach widoczne było to, że część płyty była kiedyś uszkodzona, w większości uzupełniono to innym rodzajem kamienia, gdzieś nawet zabito dziurę zwykłą drewnianą deską. Ale nie wszędzie. Były nagrobki, gdzie dziura została, widać było trumnę — wystarczyło telefonem poświecić. Znaleźliśmy też taki nagrobek, gdzie ta trumna była otwarta, widoczne były ludzkie szczątki! Wygląda to tak, jakby nagrobki były celowo niszczone (już jakiś czas temu), ktoś wchodził do środka i okradał nieboszczyków. To nasza teoria, bo w internecie zero informacji na ten temat.
Spacer po Broumovie
Nie chcę kończyć tego wpisu takim negatywnym akcentem. Sytuacja na cmentarzu była dla nas co najmniej oburzająca, ale samo miasteczko jest naprawdę urokliwe i warte odwiedzenia. Warto się przespacerować wzdłuż murów dawnego klasztoru i po wąskich uliczkach miasteczka, po schodkach, zaułkach i zakamarkach, zachwycić się zabytkowymi kamieniczkami. Fakt, poza centrum pobudowano już zwykłe bloki z wielkiej płyty, a sporo zabytkowych budynków jest zniszczonych i odrapanych, ale może to też ma jaki swój urok, klimat?
Broumov, choć przepięknie położony, nie jest zatłoczony przez turystów — to takie ciche, spokojne miasteczko, sprawiające wrażenie wyludnionego, ale jednocześnie jest takie sielskie. Całokształtem przypomina nam trochę Nową Rudę.
Z dziećmi polecamy zajść do najstarszego w Broumovie parku, przez który przepływa rzeczka Liščí potok. Park Alejka został odnowiony w latach 2007 -2010 jest tam nieduży, ale całkiem fajny plac zabaw i urokliwa alejka kasztanowa.
Na placu zabaw duże dzieci też się mogą bawić 😉.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz