Mapka z trasą wycieczki
Kowary - garść Żabich przemyśleń
Jak widać na mapce, naszą wycieczkę po Rudawach rozpoczęliśmy w Kowarach. No właśnie trochę nie rozumiem, o co chodzi z tym miastem. W mojej (i nie tylko mojej) ocenie ma ono ogromny potencjał turystyczny. Kowary są naprawdę idealnym miejscem na bazę wypadową na wycieczki w góry. Leżą pomiędzy Karkonoskim Parkiem Narodowym a Rudawskim Parkiem Krajobrazowym, co oznacza, że można się stąd spokojnie wybrać zarówno na wędrówkę na najwyższy szczyt Karkonoszy – Śnieżkę (1603 m n.p.m.), jak i na najwyższą górę Rudaw Janowickich – Skalnik (945 m n.p.m), czyli cel naszego dzisiejszego wypadu. To tylko takie dwa najbardziej oczywiste pomysły na wędrówkę, bo tam naprawdę jest się gdzie poszlajać, a szlaki są dobrze oznakowane. Mimo całej masy możliwości, jakie daje lokalizacja tego miasteczka, to Kowary w niczym przypominają słynnej Szklarskiej Poręby czy Karpacza — nie tu ma tłumów turystów, co akurat mi nie przeszkadza, ... ale jest tak jakoś smutnawo, biednie. Nie to żeby brakowało mi straganowej komercji, ale nie rozumiem, czemu jest, tak jak jest. W moim odczuciu Kowary to taka ukryta perełka — miasto zapomniane, pomijane, opuszczone — dlaczego ???Starówka w Kowarach
Do punktu startowego naszej dzisiejszej wędrówki dotarliśmy około godziny ósmej. Auto zostawiliśmy sobie gdzieś w okolicach kowarskiej starówki, ale co jak co problemu z zaparkowaniem czterech kółek na mieście nie ma. Było jeszcze chłodnawo, więc żwawo ruszyliśmy w drogę. Najpierw Blaru zaprowadził nas na starówkę. Kamieniczki są odnowione, naprawdę urokliwe. Zresztą wszystko jest lepsze niż betonowa pustynia w naszym mieście 😏.Przed kowarskim ratuszem stoi taka figura, przedstawiająca herszta zbójów z legendy o herbie Kowar (legenda do poczytania tutaj).
Przez miasteczko przepływa sobie rzeka Jedlica, na której pobudowano urokliwe mostki:
Kowarskie widoczki
Na Małą Ostrą kierowaliśmy się, wypatrując zielonych znaczków. Początkowo szliśmy po prostu przez miasto, więc asfaltem — trochę chodnikiem, trochę ulicą. Takie widoczki nam towarzyszyły:
Odpoczynek przy leśniczówce i wędrówka na Małą Ostrą
Gdy weszliśmy w las, zaczęło się robić trochę stromiej, więc zrobiliśmy długą przerwę na odpoczynek przy leśniczówce. Posililiśmy się bułą ze schabowym i kiszonymi ogórkami, a do picia mięliśmy jeszcze nieciepłe, kraftowe piwko. Oczywiście Wicia i Puszong popijali herbatę. To był idealny moment i miejsce, by nabrać sił do dalszej wędrówki, bo czekała nas wspinaczka pod górę.Piotruś długo wędrował sam, ale w pewnym momencie musieliśmy go już wrzucić na plecy, bo było za stromo. Wicia też najchętniej „wędrowałaby” na czyichś plecach, ale niestety to już było poza zasięgiem moich i Blarzych możliwości, więc żeby jej się lepiej szło (😏), dorzuciliśmy jej jeszcze plecak.
Platforma widokowa na Małej Ostrej
Warto było się jednak trochę podrapać w górę, bo z Małej Ostrej rozciągają się niesamowite widoki. Nim tam dotarliśmy, minęliśmy jeszcze jedne skałki o jakże ciekawej nazwie „Konie Apokalipsy”. Ktoś z nas na szybko rzucił przypuszczenie, że nazwa ta wzięła się stąd, że jak już jakieś konie docierały w to miejsce to czekało je już tylko jedno ... apokalipsa (hmmm czyżby była to umęczona życiem Wicia?). W rzeczywistości nazwa ta została wymyślona przez harcerzy z obozu w Strużnicy podczas gaszenia pożaru traw wokół skałek. Podobno przypominały im one konie, ... no cóż w płomieniach różne rzeczy można zobaczyć. Mnie tam to koni nie przypominało 😏.Po drodze na Małą Ostrą wdrapaliśmy się na jeszcze jedne skałki skąd, mogliśmy podziwiać takie widoczki:
Te skałki na prawo, to platforma widokowa na Małej Ostrej.
A to już panorama z samej Małej Ostrej:
Rzeczywiście Kowary to chyba mało popularna miejscowość, bo przyznam szczerze, że jeszcze o niej nie słyszałem :) Choć to może dlatego, że raczej zwiedzam Beskidy, z racji miejsca zamieszkania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
https://prospect-school.blogspot.com/
Ja z kolei w Beskidy mam daleko, ale w głowie też już mamy kilka pomysłów na te rejony. No właśnie nie umiem zrozumieć tego braku popularności Kowar ;). Chociaż z drugiej strony ja ani za tłumami ani za komercją jakoś zbytnio nie przepadam :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)