Piękną sobie trasę zaplanowaliśmy, ale też wcale nie łatwą dla pięcioletnich Piotrusiowych nóżek. Postanowiliśmy pokręcić się trochę po Karkonoszach, a konkretnie powędrować na Śnieżne Kotły. W czasie tej wycieczki mogliśmy delektować się niesamowitymi widokami na: Karkonosze, Góry Izerskie, Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie i Kotlinę Jeleniogórską. Wędrówkę zaczynaliśmy nieco mniej popularnym szlakiem, bo startowaliśmy z Jagniątkowa, a wracaliśmy przez Schronisko pod Łabskim Szczytem. Ta trasa oznaczała dla nas 19 km wędrówki i podejście aż 1025 metrów. Nie wiem, jakim cudem Puszong dał radę sam wspiąć się tyle pod górę, chyba jednak żelki i batoniki mają jakieś magiczne moce 😉.
Mapa z trasą wycieczki
No to ruszamy - Jagniątków
Do Jagniątkowa przyjechaliśmy raniutko, około godziny 7:30. Auto zostawiliśmy sobie pod uroczym kościółkiem p.w. Miłosierdzia Bożego, opatuliliśmy się we wszystko, co nadawało się do ubrania i ruszyliśmy na wędrówkę.Kawałek za kościołem weszliśmy na niebiesko-czarny szlak i drogę oznaczoną jako panorama Jagniątkowa. Szliśmy żwawo, bo było nam po prostu zimno. Na szczęście nasza trasa wiodła cały czas pod górę, idealnie na rozgrzewkę. Nie wiadomo kiedy minęliśmy Tkacką Górę, odłączając się tym samym od czarnego szlaku i w niespełna pół godziny, po niebieskich znaczkach doszliśmy do bram Karkonoskiego Parku Narodowego.
Karkonoski Park Narodowy — wędrówka przez las
Dalej szliśmy długo, długo przez las. Początkowo ścieżka prowadziła nas spokojnie pod górę.
Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się przy tablicach edukacyjnych, które koniecznie musieliśmy „oczytywać”. Nie wiem, w jakim stopniu Puszong cokolwiek z tego zrozumiał, ale czytać trzeba było wszystko 😉.
Punkt widokowy, skałki Paciorki
W którymś momencie nasza dróżka zrobiła się bardziej stroma i kamienista. Kiedy Piotrusia złapał mały kryzys, rozsiedliśmy się na schodku / kamyczku i wyciągnęliśmy jakieś żelki.
Warto było jednak trochę podrapać się pod górę. Najpierw minęliśmy grupę ciekawych granitowych skałek zwanych Paciorkami, a dalej czekał na nas piękny widoczek z panoramą Karkonoszy i Kotliny Jeleniogórskiej.
Wędrujemy dalej
Po krótkim odpoczynku i nacieszeniu oczu widoczkami ruszyliśmy w dalszą drogę.
Dość długo szliśmy po drewnianych kładkach, położonych nad torfowiskiem. Piotruś dostał takiej mocy, że ledwo mogliśmy go dogonić 😉.
I tak sobie wędrowaliśmy aż do Rozdroża pod Śmielcem (1127 m n.p.m.), gdzie zrobiliśmy popas, tym razem czekoladowymi drażami.
Kierunek Czarna Przełęcz
Przerwa na rozdrożu była bardzo dobrym pomysłem, bo lada moment miał rozpocząć się najbardziej stromy odcinek naszej wędrówki. Na szczęście były też widoczki.
Udało się, dotarliśmy na Czarną Przełęcz! Planowaliśmy, że zrobimy sobie tam dłuższą przerwę, bo była zarówno wiata, jak i jakieś ławeczki. Ostatecznie jednak nie zatrzymywaliśmy się na zbyt długo, bo trochę wiało.
Na przełęczy znajduje się skrzyżowanie szlaków: czerwonego i niebieskiego. My żwawo ruszyliśmy czerwonym, czyli tzw. drogą przyjaźni polsko-czeskiej.
Wędrówka na Śmielec i na Śnieżne Kotły
Początkowo wędrowaliśmy kamiennym traktem po południowym zboczu Śmielca (1424 m n.p.m.). A dalej szliśmy w kierunku Wielkiego Szyszaka (1509 m n.p.m.), ale nie wspinaliśmy się na górę, bo nie ma tam żadnego szlaku, więc jest zakaz wejścia. Chociaż zimą – ze względu na możliwe lawiny – to właśnie po wypłaszczonym wierzchołku Wielkiego Szyszaka prowadzona została trasa Głównego Szlaku Sudeckiego.Śnieżne Kotły widoczków ciąg dalszy
Śnieżne Kotły to dwa kotły polodowcowe, powstałe w plejstocenie (czyli okresie od 2,58 mln do 11,7 tys. lat temu!), prawdopodobnie podczas ostatniego zlodowacenia bałtyckiego. Górna krawędź Śnieżnych Kotłów leży na wysokości 1490 metrów n.p.m., a dno na wysokości mniej więcej 1200 m n.p.m. Od północnej strony kotły zamknięte są wałem morenowym. Mały Kocioł położony jest po zachodniej stronie (bliżej Szklarskiej Poręby) i jest głębszy, natomiast od wschodu (od strony Karpacza) znajduje się Wielki Kocioł, który ma wyższe i bardziej strome zbocza (do 120 metrów).Chociaż istnieje jeszcze jedna wersja tego, jak powstały Śnieżne Kotły — legenda 😉
Podobno dawno, dawno temu Czarny Diabeł i Duch Gór wdali się w jakąś spór, w którego rezultacie posiadanie ogromnego skarbu przypadło w udziale Karkonoszowi. Czart się wściekł i chciał się jakoś zemścić. Wykopał więc między Łabskim Szczytem a Wielkim Szyszakiem dwie ogromne jamy. Zebraną ziemią i kamieniami chciał zasypać Wielki Staw i w ten sposób zalać całą Kotlinę Jeleniogórską. Prawie mu się to udało, ale spłoszyły go dzwony bijące na Anioł Pański w kapliczce w Szpindlerowym Młynie. Diabeł uciekł, pozostawiając za sobą głębokie dziury i ślady po ogromnych szponach. Niektórzy twierdzą, że dźwięk modlitwy tak go przeraził, że aż skamieniał i tak powstała skała Słonecznik nad Wielkim Stawem. Inni natomiast widywali na stromych ścianach kotła jakiegoś czarnego przerażającego stwora czyhającego we mgle na wędrowców.
Nadzwyczajna jest za to panorama. jaka się rozpościera wokół:
Wędrujemy do Schroniska pod Łabskim Szczytem
Powrót do Jagniątkowa
Nie był to jednak łatwy etap wędrówki. Trasa była dość monotonna, kamienista i z bonusem w postaci wody płynącej przez środek ścieżki. Dla dorosłej osoby do przejścia bez problemu, ale Piotrusiowe nogi, po kilkunastu kilometrach dzielnego marszu były już zmęczone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz