Góry Kamienne dzielą się na cztery pasma: Góry Suche, Góry Krucze, Czarny Las oraz Masyw Dzikowca i Lesistej Wielkiej, gdzie nas dziś zagnało. O trasie tej wycieczki na pewno nie można powiedzieć, że była nudna: niesamowitych, rozległych panoram mieliśmy aż nadto, były też ostre podejścia i zejścia, wąskie ścieżynki i szeroki trakt, a na Dzikowcu było nawet miejsce na ognisko. Jednak szczególne wrażenie zrobił na nas widok z Sokółki.
Mapa z trasą naszej wycieczki
Auto zostawiliśmy w Sobięcinie przy ulicy Barbusse'a, niedaleko przystanku autobusowego, pod samym szlakowskazem.
Wędrówka w promieniach porannego słońca
Ruszyliśmy niebieskim szlakiem o jakże ładnej nazwie — Szlak Weteranów Turystyki. Ciepło to nie było, ale świeciło słońce i czuliśmy w kościach, że to będzie piękny dzień.
Dłuższy czas trasa nie była jakoś szczególnie wymagająca, szło się przyjemnie przez rozległe łąki i przez las.
Wspinaczka na Dzikowiec
Jednak Szlak Weteranów Turystyki to nazwa, która zobowiązuje 😉 i podejście pod Dzikowiec to na pewno nie był leniwy spacerek. Dalej niebieskie znaczki zaczęły prowadzić nas pod górę, pojawiły się też całkiem ładne widoczki.
W którymś momencie nasza
ścieżka zmieniła się w jakiś hard core! Wspinaliśmy się po powalonych drzewach, a podejście było mega strome, chociaż na zdjęciach aż tak tego nie widać. Zresztą w tych najtrudniejszych momentach ostatnią rzeczą, o jakiej myśleliśmy, było robienie fotek 😏. Oj dała nam w kość ta wspinaczka!
Dzikowiec Wielki (836 m n.p.m)
Uff udało się, jakoś dopełzliśmy na szczyt Dzikowca 😊.
Nie było tam nie wiadomo jakich oszałamiających widoków, ale było to, na co czekaliśmy z utęsknieniem — wiata z ławeczką, która jest jednocześnie punktem startowym na rowerowej trasie single-track.
Po dłuższej przerwie zebraliśmy się na dalszą wędrówkę, w kierunku wieży widokowej.
Wieża Widokowa Dzikowiec
Jakieś 500 metrów od szczytu Dzikowca Wielkiego oddalona jest 20-metrowa, drewniana wieża widokowa. Co prawda nie prowadził tam ani nasz niebieski szlak, ani żaden inny, ale nie sposób się zgubić po drodze.
Żeby podziwiać rozległe panoramy z wieży widokowej, nie trzeba wcale robić takiej hardcorowej wspinaczki, jaką my sobie zafundowaliśmy. Można tam wleźć na kilka sposobów (z Unisławia Śląskiego albo zielonym z Boguszowa Gorce), ale można też wjechać kolejką linową
. Tak na marginesie, to fajnie musi tam być zimą, kiedy uruchamiane są trasy narciarskie i saneczkowe.
A tymczasem podziwiamy widoczki ze szczytu wieży:

Na wieży i w jej okolicy spędziliśmy trochę czasu, a mimo to spotkaliśmy tam może ze trzy małe grupki wędrowców. Zresztą cała trasa naszej dzisiejszej przechadzki nie należy do jakiś bardzo popularnych. Chociaż gdy wróciliśmy na niebieski szlak i szliśmy w kierunku góry Sokółka, gdzieś w okolicy Dzikowca rozpoczynał się jakiś bieg.
Wędrujemy na Sokółkę
Początkowo szlak prowadził ostro w dół, wąską ścieżynką przez las.
Jeszcze rzut okiem na taki widoczek:
I wędrujemy dalej między złocącymi się drzewami.
Wspinaliśmy się coraz wyżej i wyżej, ale nie była to jakaś karkołomna wędrówka. Za plecami mieliśmy widoczki.
Ale to wszystko dopiero przedsmak rozległych górskich panoram, bo już za chwilę ...
Sokółka 800 m n.p.m.
Nie wiem nawet, co ja mam tu pisać, bo panorama, jaka rozciąga się ze szczytu, zwala z nóg. Blaru stwierdził, że od tej pory Sokółka jest jego ulubionym miejscem w polskich górach. Ja mam kilka takich miejsc w górach, które kocham i z pewnością szczyt Sokółki mogę do nich zaliczyć.
W górach jest wszystko co kocham
Gdybym miała odpowiedzieć komuś na takie durnowate pytanie: „po co ty tak łazisz po tych górach?” to teleportowałabym ludzika, postawiła na szczycie Sokółki i powiedziała „patrz! dla takich chwil, dlatego...”
Zielonym do Unisławia Śląskiego
Na Sokółce było bajecznie i moglibyśmy tam siedzieć cały dzień. No, ale w końcu trzeba było się ruszyć — zbiegliśmy więc w dół, zielonym szlakiem w kierunku Unisławia.
Większość trasy prowadziła na przez las.
Kiedy wyszliśmy z lasu, zaczęły się pokazywać pierwsze zabudowania Unisławia i złoto-jesienne klimaciki.
Dalej szliśmy wzdłuż drogi krajowej 35. Widoczek mieliśmy całkiem przyjemny, ale trzeba było uważać na Puszonga, bo trochę aut tam jednak jeździło.
Szlak Pamięci Wędrowców
Na szczęście wędrówka poboczem nie trwała zbyt długo i na rozejściu się szlaków wybraliśmy taką przyjemną ścieżynę i czarne znaczki.
Czarny szlak też ma ładną nazwę — Szlak Pamięci Wędrowców. Został on wyznaczony w 2010 roku, dla upamiętnienia trzech szczególnie zasłużonych wałbrzyskich piechurów.
A tu zrobiliśmy sobie przerwę na trawie, z daleka widać Unisław:
Odpoczęliśmy chwilę i dalej ruszyliśmy dróżką prowadzącą pomiędzy jesiennie udekorowanymi drzewami. Niestety nogi Puszonga odmówiły mu posłuszeństwa, więc dziecię nasze ochoczo wskoczyło na tatusiowego barana 😉.
To był przyjemny etap naszej wycieczki: trochę widoczków, trochę wędrówki przez las, no i brak karkołomnych podejść. I tak pomału doszliśmy pod pierwsze zabudowania w Boguszowie-Gorce.
Do auta mieliśmy jeszcze kawałek, jakieś 2 km spaceru przez miasto. Jednak udało nam się załapać na taki sielski widoczek:
Podsumowanie wycieczki
I tak kończy się nasza dzisiejsza wędrówka. Wpadliśmy jeszcze na późną obiadokolację do
Gospody pod Wieżą w Szczawnie. Byliśmy tam już któryś raz, chociaż ostatnimi czasy zapomnieliśmy o tej miejscówce. Specjalnością gospody (przynajmniej według nas) są
dania podawane na żeliwnych patelniach. Przyjemnie było odpocząć w ciepełku, przy rozpalonym kominku.
To była cudowna wycieczka. Prawie puste szlaki — co jakiś czas minęliśmy jakiegoś piechura, ale to nawet przyjemnie komuś (od) powiedzieć „dzień dobry”. Co prawda odczuliśmy te 17 km w nogach, ale warto było, chociażby dla tych widoków i emocji, jakie towarzyszyły nam na Sokółce.
Cały trud przejścia tej trasy zapewne wynagrodziły te niesamowicie piękne widoki.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak 😊 tam jest poprostu pięknie 😍
UsuńPiesze wędrówki takimi szlakami to doskonały pomysł.
OdpowiedzUsuń