sierpnia 03, 2022

sierpnia 03, 2022

Pieniny: wycieczka z Krościenka nad Dunajcem na Zamkową Górę (799 m n.p.m.) i Trzy Korony 982 (m n.p.m.), spacer do Czorsztyna przez rozległą halę Majerz (689 m n.p.m.)

Kolejny dzień naszego wakacyjnego urlopu w Czorsztynie i kolejna wycieczka w góry. Tym razem poszliśmy zmęczyć nogi na pienińskich szlakach. Naszą wędrówkę zaplanowaliśmy sobie z Krościenka nad Dunajcem na ruiny Zamku Pienińskiego. Dalej obraliśmy jeden z popularniejszych kierunków i powędrowaliśmy na Trzy Korony, które początkowo zamierzaliśmy ominąć szerokim łukiem. Skusiła nas jednak obietnica spektakularnych widoków i nie odstraszyła nawet długa kolejka na szczyt 😉. Jednak prawdziwą wisienką na tym pienińskim wycieczkowym torcie była droga powrotna do Czorsztyna i przejście przez malowniczą halę Majerz — tam jedynym towarzystwem, jakie mieliśmy, byliśmy my sami i pasące się gdzieś w oddali owce.

Pieniny: wycieczka z Krościenka nad Dunajcem na Zamkową Górę (799 m n.p.m.) i Trzy Korony 982 (m n.p.m.), spacer do Czorsztyna przez rozległą halę Majerz (689 m n.p.m.)

Tak właśnie z grubsza wyglądała nasza dzisiejsza wędrówka po Pieninach.

Mapka z trasą wycieczki 

 

Krościenko nad Dunajcem - startujemy

Do Krościenka dojechaliśmy busem, wsiadaliśmy na przystanku w Czorsztynie. Rozkład jazdy busów sprawdzaliśmy sobie na stronie Podhale Transit, gdzie na różnych trasach są uwzględnieni różni podhalańscy przewoźnicy. Niestety, jak się okazało przy okazji kolejnej przechadzki w góry, nie koniecznie wszyscy jeżdżą. Na szczęście nie mieliśmy problemu, żeby dostać się do Krościenka.

Na miejsce dojechaliśmy około 7:30 i pierwsze co zrobiliśmy, to wpadliśmy do spożywczaka po świeże drożdżówki. Szybko dotarliśmy do tabliczki przy wejściu na teren Pienińskiego Parku Narodowego i energicznie ruszyliśmy pod stromiznę, trójkolorowym szlakiem.

Krościenko kierunek Trzy Korony

Krościenko nad Dunajcem we mgle

W dole widać Krościenko pokryte kołderką z porannej mgły:

Krościenko nad Dunajcem we mgle

Krościenko nad Dunajcem we mgle

W górę raz i dwa

Podejście było naprawdę strome jak dla Puszonga trochę zbyt monotonne. Szybko się zasapaliśmy, a końca wspinaczki jakoś nie było widać.

Niebieski szlak Krościenko nad Dunajcem Trzy Korony
 
Krościenko nad Dunajcem we mgle

Podejście Krościenko nad Dunajcem Trzy Korony

Trzeba przyznać, że szlaki na naszej trasie były pięknie oznakowane, nie sposób się było zgubić.

Pieniński Potok

Ciekawy etap wędrówki zaczął się, gdy zeszliśmy z żółtego szlaku i skręciliśmy w niebieskie znaczki, prowadzące na Zamkową Górę. Szliśmy przez las, pozakręcanymi, wąskimi ścieżynami i schodkami. Cały czas pod górę.

Niebieski szlak na Pieniński Zamek

Niebieski szlak na Pieniński Zamek

Niebieski szlak na Pieniński Zamek

Zamkowa Góra (799 m n.p.m.) i Zamek Pieniński 

Zamek Pieniński to obecnie ruiny. Przypuszcza się, że powstał on w drugiej połowie XIII wieku, z inicjatywy księżnej Kunegundy, czyli św. Kingi – córki króla Węgier oraz żony Bolesława Wstydliwego.

Święta Kinga zamek Pieniński

Historia dotycząca powstania tej warowni przemieszana jest różnymi legendami, no ale w każdej legendzie jest jakaś odrobina prawdy historycznej. Otóż po śmierci męża Kinga wstąpiła do klasztoru klarysek w Starym Sączu. Niestety na klasztor napadli Tatarzy i Kinga wraz z innymi siedemdziesięcioma zakonnicami uciekła w góry. Powiadają, że świętobliwe siostrzyczki w ucieczce niebiosa wspomagały. Kiedy Tatarzy byli już blisko Kinga zaczęła rzucać w nich różnymi rzeczami. Najpierw poleciał różaniec, z którego wnet wyrosły wysokie skały, potem lusterko, które z kolei zamieniło się w wodę. W końcu aniołowie zbudowali jej na szczycie góry zamek, w którym mogła się schronić. Dodatkowo księżna zarzuciła na warownię swoją chustę, a ta przemieniła się w czarną chmurę i Tatarzy klarysek nie znaleźli. 
No cóż, może i tak właśnie było? 😉

Zamek Pieniński


O Zamku Pieńskim krążą jeszcze inne legendy np. o ukrytym skarbie:

Na zamecku Kunda miała przywieźć cetnar śrybła i ukryła przed Tatarami a anieli kamieniami je zamurowali. W chwil kiedy ksiądz w palmową niedzielę uderzy krzyżem w drzwierze kościoła wtedy też pęknie ściana tego skarbca. Nic dziwnego przeto, że księdzowie przysyłają tu swoich pustelników, by skarbów szukali. Grzebał się niejeden, ale nic nie znalazł. I nikt nie dostanie tych skarbów dopóki klasztor w Starym Mieście będzie snopkami pokryty i dopóki nie znajdzie się taki człowiek co go każe obić srebrną blachą. A w dodatku musi minąć 700 lat od ukrycia skarbów. W tajemnym ustroniu rośnie cis, na którym wiszą trzy klucze, kiedyś znajdzie je juhas i otworzy skarb znajdujący się w trzech pomieszczeniach.

Jak to z tym skarbem jest, właściwie nie wiadomo, chyba do tej pory nikt go nie znalazł 😉. Pewne natomiast jest to, że Zamek Pieniński był najwyżej położoną warownią w polskich Karpatach i służył jako schronienie, nie był stale zamieszkiwany. Faktem też jest to, że do ruin „księdzowie przysyłali swoich pustelników” (może i w celu poszukiwania skarbów 😉), bo swego czasu była tam pustelnia. Zbudowano ją w 1904 roku, spaliła się w 1949 roku od uderzenia pioruna i już nie została odbudowana. Ostatnim z pienińskich pustelników był Wincenty Kasprowicz — postać bardzo ciekawa, ale i kontrowersyjna (na taki artykuł natrafiłam o nim). Spał ... w trumnie i wiódł bardzo skromne życie, choć może nie do końca pustelnicze, bo rzesze ówczesnych turystów zmierzały do ruin Pienińskiego Zamku na spotkanie z nim.

Zrobiliśmy sobie przerwę na kanapkę i krótki spacer po ruinach. 

Ruiny zamku Pieniny

Widok z zamku Pieniny

Wędrujemy na Trzy Korony

Odpoczęliśmy trochę i dalej ruszyliśmy na wspinaczkę.

Niebieski szlak na Trzy Korony

Końcówka podejścia na Trzy Korony dała nam w kość, ale Piotruś dzielnie się wspinał, bo mu naobiecywaliśmy widoczków ze szczytu. Hmmm... no właśnie planując tę trasę, początkowo zamierzaliśmy ominąć Trzy Korony, bo wiedzieliśmy, że będziemy tam dość późno, a to oznaczało tłumy. Jednak w trakcie wędrówki po prostu o tym zapomnieliśmy 😉.

Kiedy dotarliśmy około 11:30 pod budkę, przy której pobierane są opłaty za wejście, zobaczyliśmy gigantyczną, jak nam się wydawało kolejkę. Blaru z całą stanowczością stwierdził: „nołek fenkju, ja tam nie idę, chcecie, to sobie stójcie, ja idę się zrelaksować na trawce”. Szczerze miałam ochotę na to samo, ale Wika i Piotruś mi nie pozwolili 😉, oni nie po to tyle się namęczyli, żeby ominąć to, co najlepsze. Stałam więc z nimi cierpliwie ponad pół godziny, żeby kupić bilecik.

Trzy Korony i niesamowita panorama z Okrąglicy

Kupiliśmy bilety (8 zł normalny, 4 zł ulgowy), kupiliśmy medal i  ... znów ustawiliśmy się w kolejce — tym razem w wąskim metalowym chodniku, prowadzącym na platformę widokową na Okrąglicę.

Medal Trzy Korony

Po jakiś kolejnych 20 minutach mogliśmy w końcu podziwiać niesamowitą panoramę.
Trzy Korony to góra, której partię szczytową stanowi pięć wapiennych turni: 
  • Okrąglica – 982 m n.p.m., najwyższa, to na niej znajduje się platforma widokowa
  • Płaska Skała (Plaska Skała) – 950 m n.p.m., na południowy wschód od Okrąglicy
  • Nad Ogródki – 940 m n.p.m., na południowy zachód od Okrąglicy, od 1933 stał tam obsługiwany przez pustelnika totalizator opadowy
  • Pańska Skała (Bryłowa) – 920 m n.p.m., gnieżdżą się w niej rzadkie ptaki pomurniki,
  • Niżnia Okrąglica (Ganek) – 902 m n.p.m. wysunięta ku południu pod Okrąglicą.
Choć nie cierpię stania w kolejkach, a stanie w kolejce w górach wydaje mi się co najmniej dziwne, to tam zdecydowanie warto było odstać swoje. Blaru niech żałuje 😋.
Panorama ze szczytu była fenomenalna 😍, pięknie widać było: Przełom Dunajca, Gorce, Tatry, Beskid Sądecki i Magurę Spiską. 

Panorama z Trzech Koron

Panorama z Trzech Koron Pieniny

Panorama z Trzech Koron Pieniny

Pieniny Panorama z Trzech Koron

Na Trzech Koronach już kiedyś byliśmy, pięć lat temu, gdy urlop też spędzaliśmy w Czorsztynie. Tylko z tamtej wycieczki Puszong nic nie pamiętał, no i oczywiście wtedy nie zdobył szczytu na własnych nogach 😏.

Trzy Korony Sromowce

Pieniny: wycieczka ze Sromowców na Trzy Korony —  to link do opisu naszej pierwszej wycieczki na Trzy Korony. Opcja tego wejścia jest dużo krótsza i ze schroniskiem po drodze.


Powrót niebieskim szlakiem

Na Trzech Koronach „straciliśmy” ponad godzinę. Gdy schodziliśmy ze szczytu, zobaczyliśmy ze trzy razy dłuższą kolejkę niż ta, w której my utknęliśmy! Blaru mówił, że sporo turystów widząc, że muszą baaarrdzo, baaardzo długo stać jednak rezygnowała z wejścia na platformę. Dlatego warto wstać w miarę wcześnie i tak sobie zaplanować wycieczkę na ten pieniński hit, żeby nie musieć sterczeć w jakiś dziwnych kolejkach.

Naszą wędrówkę kontynuowaliśmy niebiesko-czerwonym szlakiem, przecinając Przełęcz Szopka.

Przełęcz Szopka

Do Przełęczy Szopka towarzyszyły nam tłumy ludzi. Trochę to tak wyglądało, jakby w całych Pieninach nie było nic innego wartego zobaczenia oprócz panoramy z Trzech Koron, a na dodatek jedyną możliwą trasą, jaką można tam dotrzeć, jest żółty szlak prowadzący właśnie przez przełęcz 😉.

Dalej nasza wycieczka była już zdecydowanie mniej zaludniona. Odbiliśmy sobie w las i trzymaliśmy się niebieskich znaczków, które miały nas doprowadzić aż do samego Czorsztyna.

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Czy to nie jest zdecydowanie lepsza alternatywa dla zatłoczonej przełęczy Szopka? Łąki, hale, widoczki, cisza i spokój.

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Niebieski szlak Trzy Korony Czorsztyn

Spacer przez halę Majerz

Coraz bliżej mieliśmy do Czorsztyna. Gdy przeszliśmy przez ulicę, wędrówkę kontynuowaliśmy przez niesamowicie malowniczą halę Majerz.

Polana Majerz Czorsztyn

To był przepiękny (może nawet najpiękniejszy) etap naszej dzisiejszej wędrówki, prawdziwa wisienka na torcie — spacerowaliśmy przez rozległą polanę z widokiem na jezioro Czorsztyńskie, Gorce i Tatry.

Polana Majerz Czorsztyn

Polana Majerz Czorsztyn

Polana Majerz Czorsztyn

Polana Majerz Czorsztyn


Tu widać jak wygłodniała Wicia zdecydowanie przyspieszyła tempo wycieczki:

Polana Majerz Czorsztyn

Trzeba więc było umęczonego wędrowaniem Puszonga wrzucić na tatusiowego na barana 😉.
Przy końcu naszej trasy znajdowała się urokliwa bacówka, w której można było kupić góralskie sery.

Majerz Pieniny

bacówka Majerz

Obiad jedliśmy w Zajeździe pod Smrekami. Zanim jednak rzuciliśmy się na żarełko, to najpierw, ku rozpaczy Wici, weszliśmy do Pawilonu Czorsztyn, w którym znajduje się Muzeum Pienińskiego Parku Narodowego. 

Pawilon Czorsztyn muzeum

W środku znajdowała się niewielka wystawa i górska makieta, na której pokazywaliśmy Piotrusiowi całą dzisiejszą trasę — w sumie wyszło ponad 14 kilometrów. Gdy w trójkę analizowaliśmy mapę 3 D, głodna już nie na żarty Wika, poleciała zamówić obiad, bo ileż można czekać 😉? Wzięliśmy sobie pizzę, pierogi, kwaśnicę i placki po zbójnicku — tak, wszyscy byliśmy bardzo głodni 😏.

2 komentarze:

  1. Sama również uwielbiam piesze wycieczki w otoczeniu takich wspaniałych krajobrazów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te krajobrazy są wyjątkowe. Uwielbiam piesze wędrówki w górach.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Puszongowo , Blogger