W tym roku zaplanowaliśmy urlop w Jantarze — wsi położonej nad Morzem Bałtyckim, na pograniczu Mierzei Wiślanej i Żuław Wiślanych. Słowo „jantar” w języku litewskim oznacza bursztyn, a miejscowość leży na pradawnym Bursztynowym Szlaku.
Poza sezonem w Jantarze mieszka niewiele ponad tysiąc osób, jednak na czas wakacji zjeżdża tam całkiem sporo letników. Nic dziwnego — szeroka, piaszczysta plaża zachęca do błogiego lenistwa, a w samym Jantarze i okolicach jest tyle różnych atrakcji, że nie sposób się nudzić.
Poza sezonem w Jantarze mieszka niewiele ponad tysiąc osób, jednak na czas wakacji zjeżdża tam całkiem sporo letników. Nic dziwnego — szeroka, piaszczysta plaża zachęca do błogiego lenistwa, a w samym Jantarze i okolicach jest tyle różnych atrakcji, że nie sposób się nudzić.
Jak wyglądał nasz tegoroczny urlop w Jantarze?
Gdzie spaliśmy, co robiliśmy, gdzie dobrze karmią?
i czy w ogóle warto było jechać?
Nocleg w Jantarze
Oferta noclegowa w Jantarze jest naprawdę bardzo zróżnicowana, zarówno jeśli chodzi o standard, jak i ceny. Nam udało się znaleźć naprawdę fajną miejscówkę na wakacyjny pobyt — zatrzymaliśmy się na kwaterze Wolna Chata u Rybaka, gdzie dostaliśmy ładnie i nowocześnie urządzony apartament z aneksem kuchennym i balkonem.
W bonusie do noclegu mieliśmy jeszcze możliwość korzystania z rezultatów połowów naszego Rybaka. Właściwie to codziennie mogliśmy zgłaszać się po świeżą rybę, którą wystarczyło później tylko opanierować, wrzucić na patelnię i zajadać. My jednak nie korzystaliśmy zbyt często z tej możliwości, bo po prostu tak nam się dzień układał, że nie po drodze nam było wracać na kwaterę. W każdym razie rybki były pyszne i świeże, więc jak najbardziej polecamy 😏.
Plaża w Jantarze
Plaża jest niewątpliwie główną atrakcją Jantaru — szeroka, piaszczysta i czysta.Od naszego wakacyjnego mieszkanka do najbliższych wejść na plażę (wejście 81 i 82) mieliśmy nieco ponad kilometr drogi przez las. Jednak tylko pierwszego dnia naszego pobytu poszliśmy nad morze, korzystając z tych właśnie wejść. Dlaczego? A no dlatego, że idąc tą trasą, momentami nasz spacer na plażę przypominał wędrówkę po górach i to na dodatek piaszczystych 😉.
Co jakiś czas trzeba było więc przypominać Piotrusiowi, że idziemy nad morze 😉. Trasa przez centrum była dla nas mimo wszystko wygodniejsza, a po drodze na plażę mieliśmy gdzie zahaczyć o lody i kawę na rozbudzenie (w Jantarze było dużo dobrych lodów i dużo dobrej kawy).
Wybierając się na plażing, można też skorzystać z opcji transportu ekologicznym meleksem, cena to 4 zł / os.
Szczerze, to nie ogarniamy fenomenu i sensu jazdy tego typu pojazdem, no ale powiedzmy, że my to my — mamy w sumie osiem sztuk zdrowych nóg, które pozwalały nam na przejście dystansu dzielącego nas od błogiego lenistwa na plaży 😉.
Chwilą wytchnienia były nasze Jantarowe Plażowe Mistrzostwa Gry w Uno, ale to były zacięte rozgrywki, ale emocje 😉.
Podsumowując: plaża w Jantarze jest piękna 😊
Jantar na wakacje — co tu robić?
Oto kilka naszych pomysłów czym oprócz plażowania można zająć się w Jantarze i okolicach:
Spacery po Jantarze
Przed wyjazdem na wakacje, Blaru tradycyjnie wydrukował nam mapkę z wszystkimi uliczkami w Jantarze i oczywiście zdeptaliśmy wszystko, każdy zakątek miejscowości i wszystkie leśne dróżki. Szwendaliśmy się niezależnie od pogody. Nawet kiedy lało cały dzień, braliśmy parasole, kurtki, a Piotruś zamieniał się w zieloną gąsieniczkę i tak sobie łaziliśmy.Kilka razy zachodziliśmy na miejskie place zabaw — jeden jest przy ulicy Gdańskiej 29, w pobliżu malowniczego łowiska Jantar.
Drugi też znajduje się na ulicy Gdańskiej, ale bliżej niewielkiego punktu aptecznego. Na tym placu oprócz standardowych sprzętów jest też tyrolka, siłownia na wolnym powietrzu i spora zadaszona wiata.
W Jantarze jest też „wesołe miasteczko” - Luna Park Grześ, ale tak szczerze to nie prezentuje się ono zbyt zachęcająco. Weszliśmy tam raz na chwilę, żeby zobaczyć kilka wyblakłych dmuchańców, jakąś kolejkę, samochodziki i karuzelę — wszystkie sprzęty wyglądały tak, jakby pamiętały czasy, kiedy to ja byłam w wieku Puszonga.
Natomiast dość ciekawym miejscem na mapie Jantaru wydaje mi się, że jest Mini Zoo. My tam jednak nie byliśmy, bo ani Piotruś, ani Wicia jakoś nie mieli ochoty. Może dlatego, że w naszym mieście na co dzień mają Park Wrocławski, a dość niedaleko jest Ranczo Grapa i Osada Danieli ? —w każdym z tych miejsc też są zwierzaki do głaskania 😉.
W Jantarze jest też „wesołe miasteczko” - Luna Park Grześ, ale tak szczerze to nie prezentuje się ono zbyt zachęcająco. Weszliśmy tam raz na chwilę, żeby zobaczyć kilka wyblakłych dmuchańców, jakąś kolejkę, samochodziki i karuzelę — wszystkie sprzęty wyglądały tak, jakby pamiętały czasy, kiedy to ja byłam w wieku Puszonga.
Natomiast dość ciekawym miejscem na mapie Jantaru wydaje mi się, że jest Mini Zoo. My tam jednak nie byliśmy, bo ani Piotruś, ani Wicia jakoś nie mieli ochoty. Może dlatego, że w naszym mieście na co dzień mają Park Wrocławski, a dość niedaleko jest Ranczo Grapa i Osada Danieli ? —w każdym z tych miejsc też są zwierzaki do głaskania 😉.
Przejażdżka Żuławską Koleją Dojazdową
Jantar znajduje się na trasie przejazdu zabytkowej, wąskotorowej linii Żuławskiej Kolei Dojazdowej. Pociąg nie jest demonem prędkości, ale nie o to w tej przejażdżce chodzi. Powolny stukot kół i tarabanienie się kolejki jest naprawdę świetną atrakcją dla dzieci, zarówno tych małych, jak i tych całkiem dużych.
W czasie wakacji pociąg kursuje codziennie, a w ciągu roku w wybrane dni tygodnia. Trasa zaczyna się w Sztutowie, a kończy na Prawym Brzegu Wisły, po drodze kolejka mija: Stegnę, Junoszyno, Jantar i Mikoszewo. Rano jest także połączenie z Nowego Dworu Gdańskiego do Stegny.
Aktualny cennik i rozkład jazdy znajdują się na stronie Żuławskiej Kolei Dojazdowej (tutaj).
Aktualny cennik i rozkład jazdy znajdują się na stronie Żuławskiej Kolei Dojazdowej (tutaj).
Wycieczka z Prawego Brzegu Wisły na Mewią Łachę
Żuławską Kolej Dojazdową wykorzystaliśmy sobie, żeby dostać się na Prawy Brzeg Wisły, skąd dalej powędrowaliśmy w kierunku Mewiej Łachy, czyli rezerwatu przyrody utworzonego w 1991 roku i zlokalizowanego po obu stronach przekopu Wisły. Całkowita powierzchnia rezerwatu to 150 ha, z czego 19 ha znajduje się na obszarze Wyspy Sobieszewskiej, a 131 ha po stronie Mikoszewa. Rezerwat to prawdziwa oaza dla wielu gatunków ptaków, między innymi dla: rybitw, mew i łabędzi, a także miejsce, które upodobało sobie całkiem pokaźne stadko foczek. Rezerwat Mewia Łacha został utworzony przede wszystkim po to, aby chronić te siedliska przed ludźmi, nic więc dziwnego, że turyści mają wstęp tylko do pewnego momentu. Wybierając się na wycieczkę w tym kierunku, warto więc zabrać ze sobą lornetkę.Na Mewią Łachę można, zaplanować różne trasy i różne opcje wycieczek — zarówno piesze, jak i rowerowe, można też skorzystać z promu, a nawet przepłynąć się kutrem na tzw „rejsy na foki”. Każda z tych opcji wydaje się być bardzo ciekawa, a wycieczka na Mewią Łachę to obowiązkowy punkt do zrealizowania na liście urlopowych atrakcji.
My wędrówkę w kierunku łachy zaczęliśmy od zjedzenia lodów i wypicia kawy niedaleko miejsca, z którego odpływają promy do Świbna.
Po drodze spotkaliśmy takie szczęśliwe i uśmiechnięte kaczki.
Na sporym odcinku nasza wędrówka to było przedzieranie się przez zarośla.
Na szczęście udało nam się wypełznąć z tych chaszczy 😉.
Tak jak pisałam wyżej, na samą Mewią Łachę nie ma opcji wejścia, musieliśmy więc skręcić w stronę plaży w Mikoszewie.
Spacer plażą Mikoszewo — Jantar
Powrót z Mewiej Łachy zaplanowaliśmy sobie plażą i była to urokliwa przechadzka.
Lubimy takie spacery wzdłuż plaży, no może Puszong trochę mniej, bo maszerowanie po piachu trochę dało się we znaki jego nogom 😉.
Jantar i okolice na rowerze
W tym roku nie tylko Blaru zabrał ze sobą na urlop rower. W bagażniku wylądował również zielony dwukołowy przyjaciel Piotrusia. Ja i Wicia miałyśmy sobie „coś” wypożyczyć już na miejscu i myśleliśmy, żeby zrobić chociaż jedną rodzinną rowerową traskę. Pomysł nie był zły, bo przez Jantar przebiega, chociażby szlak rowerowy R 10.Jak to wyszło realnie?
Któregoś dnia, gdy ja z Wicią wybrałyśmy się na „shopping”, nasi chłopcy wyruszyli na męską wycieczkę rowerową. Pojechali sobie przez las właśnie R 10, w kierunku Mikoszewa. Niestety, ale szutrowa, leśna droga niekoniecznie była komfortowa dla 16-calowych Piotrusiowych kółek. Co prawda Puszong przejechał 14 km, ale grząski piach i wystające korzenie na trasie raczej nie były dla niego powodem do radości. W którymś momencie tej przejażdżki Blaru stwierdził, że najwygodniej będzie im wrócić asfaltem.To też nie tak, że szlaki rowerowe w okolicy Jantaru i Mierzei Wiślanej są beznadziejne. Blaru na naszym urlopie natrzaskał 290 km i chyba tylko dzięki temu udało mu się wrócić do domu bez dodatkowych kilogramów 😉. Przeciętna dorosła osoba, czy nieco starsze dziecko spokojnie dadzą sobie radę na okolicznych rowerówkach, no ale kilkulatek już niekoniecznie. Dużo jest naprawdę pięknych odcinków, z dobrą nawierzchnią, ale najczęściej są to krótkie, kilkukilometrowe etapy.
Mimo wszystko udało nam się zrobić także rodzinną, rowerową przejażdżkę, tylko że takim trochę innym rowerem.
Wypożyczyliśmy sobie gokarta i popędziliśmy przez las nad Prawy Brzeg Wisły, do Mikoszewa. Co to była za szalona jazda!
Wycieczka rowerowa po Wyspie Sobieszewskiej
Eh, no właśnie i to jest coś, czego nie zrealizowaliśmy i strasznie żałujemy, bo być może byłoby to najlepsze wakacyjne wspomnienie. Co prawda Blaru planując swoje samotne, poranne przejażdżki miał na uwadze trasę rowerową po Wyspie Sobieszewskiej, ale tak jakoś wyszło, że tej jednej nie udało mu się zrobić. Niewiele brakowało, a wybralibyśmy się na przejażdżkę po wyspie całą czwórką. Od tych planów odwiódł nas niedobry Wujek Google, który pokazał nam zdjęcia na street view ze słabej jakości nawierzchnią. Zdjęcia już od dawna są nieaktualne, bo na wyspie jest przepiękna, długa trasa rowerowa, idealna nawet na Piotrusiowy rowerek. O tym, jak bardzo zdjęcia odbiegają od rzeczywistości, przekonaliśmy się jednak dopiero w drodze powrotnej do domu, zza okien samochodu.
Dodatkową atrakcją przejażdżek rowerowych po Wyspie Sobieszewskiej może być też przeprawa promowa z Mikoszewa do Świbna. Prom kursuje W okresie od 29 kwietnia do 30 września w godzinach 7:00 - 21:00. Szczegółowy rozkład i cennik najlepiej sprawdzić tutaj (czyli bezpośrednio na stronie promu Świbno).
Dodatkową atrakcją przejażdżek rowerowych po Wyspie Sobieszewskiej może być też przeprawa promowa z Mikoszewa do Świbna. Prom kursuje W okresie od 29 kwietnia do 30 września w godzinach 7:00 - 21:00. Szczegółowy rozkład i cennik najlepiej sprawdzić tutaj (czyli bezpośrednio na stronie promu Świbno).
W pewną słoneczną niedzielę postanowiliśmy wyskoczyć sobie na wycieczkę do oddalonej 30 km od Jantaru, Krynicy Morskiej.
Krynica Morska to jedno z najmniejszych miast w Polsce i mieszka tam niewiele ponad 1300 osób. Jednak w sezonie letnim ta miejscowość zamienia się w tętniący życiem nadmorski kurort. Co roku przyjeżdża tam około 300 tysięcy turystów.
Jak nam minął dzień w Krynicy? Całkiem fajnie i o dziwo przez sporą część tej wycieczki udało nam się uniknąć wakacyjnych tłumów 😉. Nie możliwe? - a jednak 😊. Wystarczy sobie dobrze rozplanować dzień, a przede wszystkim w słoneczny weekendowy dzionek skierować się w stronę przeciwną niż większość turystów.
Na temat naszego wypadu do tego miasteczka zrobiłam osobny wpis, czyli
Krynica Morska w jeden dzień, co warto zobaczyć?
A tak w wielkim skrócie w Krynicy byliśmy m.in. w porcie morskim, na wesołym miasteczku i na Wielbłądzim Garbie, zwiedzaliśmy latarnię morską, no i mogliśmy poczuć się trochę jak w górach, wędrując żółtym szlakiem.Gdzie dobrze zjeść w Jantarze?
W Jantarze dużo jest dobrego jedzenia, a to kilka miejsc, które możemy polecić:
Bar Delfin
Do Delfina trafiliśmy już pierwszego dnia naszego pobytu nad morzem. Knajpka znajduje się przy ulicy Rybackiej 62, czyli od naszej kwatery dosłownie rzut beretem. Wygłodniali po podróży marzyliśmy o zatopieniu zębów w solidnym kawałku jakiejś bałtyckiej rybki. Ryby w tym barze posmakowały nam tak bardzo, że wracaliśmy kilka razy. Oprócz smażonych rybek mieli tam również ryby wędzone (nie próbowaliśmy) oraz propozycje dla dzieci — nuggetsy i paluszki rybne, a dla dorosłych do picia piwko z regionalnego browaru Gościszewo.
G 30
Ta nazwa to jednocześnie adres kolejnej świetnej miejscówki z jedzonkiem, czyli ulica Gdańska 30. Poza sezonem G 30 to niewyróżniający się niczym szary domek, ale kiedy zaczyna się czas urlopów, to miejsce zmienia się w najbardziej obleganą „restaurację” w Jantarze. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bardzo niepozornie, raczej jak tania stołówka, ale obsługa, smak i sposób podania jedzenia w G 30 są naprawdę godne uznania. Poza tym ceny są niskie, a porcje gigantyczne. Nic więc dziwnego, że są tam kolejki za stolikiem.Menu w G 30 codziennie ulega nieznacznym modyfikacjom, ale są to typowo domowe obiady.
My mieliśmy okazję próbować: domowych gołąbków zarówno mięsnych, jak i rybnych, ogromniastego kotleta schabowego, placka po cygańsku i pieczeni wieprzowej. Wybitnie smakowały nam także zupy: barszcz ukraiński i ogórkowa.
Bar Skat
To z kolei miejsce, w którym jest zarówno typowo domowa kuchnia, jak i smażone ryby. Porcje ogromne, do tego stopnia, że nie mieszczą się na talerzu. Wszystko świeże i smaczne, a ceny naprawdę zachęcające — tzw danie dnia (zupa + drugie danie) można zamówić za ... 22 zł. No i oczywiście w barze także można skosztować piwka z Gościszewa.Restauracja Dom Bursztynowy
Dom Bursztynowy to właściwie hotel z restauracją otwartą także dla gości z zewnątrz. Bardzo smakowała nam tam zupa rybna, jedliśmy też domowe pulpeciki, a Wicia rozpływała się nad słodyczą gigantycznego naleśnika z Nutellą.
Gospoda przy Młynie
Do gospody zaszliśmy któregoś dnia na późną obiadokolację. Właściwie to nie byliśmy bardzo głodni, bo zasiedzieliśmy się na plaży przy pizzy i szprotkach. Dzieci wzięły sobie tylko pomidorówkę, bo więcej się w brzuchu nie zmieściło, a my z Blarem skusiliśmy się na łososia z frytkami i sporą porcją surówek — wszystko pyszne i świeżutkie. W gospodzie mają też największy wybór piw rzemieślniczych i regionalnych w całym Jantarze. Dodatkową atrakcją tego miejsca jest to, że tuż obok znajduje się przystanek Żuławskiej Kolei Dojazdowej. Piotruś, który nadal nie wyrósł ze swojej fascynacji pociągami, był przeszczęśliwy, że mógł pomachać panu maszyniście.Jantarowa Zatoka - Kebab
Jantarowa zatoka jest w dwóch miejscach: jedna na Rybackiej 32, a druga przy samej plaży. No i w sumie mamy mieszane uczucia. Kebab zrobiony na ul. Rybackiej był genialny — Blaru zajadał się, aż mu się uszy trzęsły. Natomiast Wicia, która skusiła się na box dziecięcy, dostała przypalone nuggetsy i sflaczałe frytki — było to jadalne no, ale smaczne już niekoniecznie.Wędzone ryby
Wędzonych ryb w Jantarze jest pod dostatkiem. My zaopatrywaliśmy się w nie głównie w przydomowej wędzarence na ulicy Rybackiej 48 - codziennie po 17 można było tam kupić prawdziwe przysmaki. Natomiast na powrót do domu rybne zakupy zrobiliśmy w takim małym "kiosku" (okolice ul. Rybackiej 19), w którym udało nam się dorwać wędzone krewetki.
Smażone szprotki
Smażone szprotki to genialna przekąska nad morzem, zwłaszcza na plaży lub wieczorem do meczu 😉. W Jantarze są dwa miejsca miejsca, gdzie podają kubełki ze szprotkami: Ryby wędzone u Zygmunta przy ul. Morskiej 3 (jak nietrudno się domyślić jest tam także wędzarnia) i Fiszka sieć smażalni szprotek — przy samej plaży.
W każdym z tych miejsc szprotki przyrządzane są na nieco inny sposób, ale w każdym są pyszne. Chociaż zarówno ja jak, i Blaru jesteśmy bardziej za Fiszką.
Paragony grozy nad Bałtykiem
A teraz jeszcze kilka słów i takich drobnych Żabich przemyśleń. Zarówno w zeszłym, jak i w tym roku w mediach wszelakich i internetach dość dużo mówiło się o tzw. paragonach grozy z wakacji nad naszym polskim morzem. Zdruzgotani nadbałtyccy wczasowicze wrzucali zdjęcia z kosmicznymi rachunkami z restauracji, chcąc w ten sposób ostrzec innych rodaków przed wczasami w polskich kurortach. W zeszłym roku byliśmy na krótkim urlopie w Międzywodziu — nie zauważyliśmy wzrostu cen, wręcz przeciwnie byliśmy pozytywnie zaskoczeni kwotami, jakie pojawiały się na naszych paragonach. W tym roku było podobnie. Wśród naszych znajomych też nikt nie doświadczył jakichś drastycznych podwyżek. My w ciągu całego dwunastodniowego pobytu nad Bałtykiem nigdy nie wydaliśmy więcej niż 150 zł, a przypominam, że jest nas 4 (no może Puszonga powinnam policzyć jako pół porcji). Do obiadu zawsze braliśmy jakieś napoje, czasem były to dwudaniowe posiłki, najadaliśmy się tak, że ciężko było się ruszyć.O co więc chodzi z tymi paragonami grozy?
A no tu z wyjaśnieniem pojawia się bardzo prosta teoria spiskowa Żabiny:
Bardzo ważne jest, aby ludziom uświadomić, że nad polskim morzem jest drogo (serio).
Dlaczego? Bo jeśli to sobie uświadomią, to stwierdzą, że totalnym kretynizmem jest jechać nad zimny Bałtyk, gdzie ciągle leje, ludzie zabijają się o każdy milimetr kwadratowy plaży i jeszcze płacą za to wszystko dwa razy tyle, co za zagraniczne wczasy.
Nikt nie lubi być debilem, nikt nie lubi przepłacać, a urlop jest przecież od wypoczywania, a nie od oszczędzania. Wniosek z tego człowiek powinien wyciągnąć taki, że nie pojedzie nad Bałtyk, tylko tak jak co roku wybierze się za granicę, gdzie jest tanio i ciepło. No i tu problem się pojawia, bo co trzeba zrobić w tych czasach, żeby w pełni swobodnie móc podróżować? No oczywiście się zaszczepić! Nie chcę i nie będę uzewnętrzniać na blogu moich poglądów na temat szczepienia przeciw covid, bo nie to jest tu istotą sprawy. Po prostu cholernie słabe jest tylko to, że w sposób celowy i kłamliwy tworzy się negatywny obraz wypoczynku nad naszym polskim Bałtykiem i jednocześnie sztucznie„wspiera się” branżę turystyczną jakimś dziwnym bonem. Po co to wszystko? ...
Bardzo ważne jest, aby ludziom uświadomić, że nad polskim morzem jest drogo (serio).
Dlaczego? Bo jeśli to sobie uświadomią, to stwierdzą, że totalnym kretynizmem jest jechać nad zimny Bałtyk, gdzie ciągle leje, ludzie zabijają się o każdy milimetr kwadratowy plaży i jeszcze płacą za to wszystko dwa razy tyle, co za zagraniczne wczasy.
Nikt nie lubi być debilem, nikt nie lubi przepłacać, a urlop jest przecież od wypoczywania, a nie od oszczędzania. Wniosek z tego człowiek powinien wyciągnąć taki, że nie pojedzie nad Bałtyk, tylko tak jak co roku wybierze się za granicę, gdzie jest tanio i ciepło. No i tu problem się pojawia, bo co trzeba zrobić w tych czasach, żeby w pełni swobodnie móc podróżować? No oczywiście się zaszczepić! Nie chcę i nie będę uzewnętrzniać na blogu moich poglądów na temat szczepienia przeciw covid, bo nie to jest tu istotą sprawy. Po prostu cholernie słabe jest tylko to, że w sposób celowy i kłamliwy tworzy się negatywny obraz wypoczynku nad naszym polskim Bałtykiem i jednocześnie sztucznie„wspiera się” branżę turystyczną jakimś dziwnym bonem. Po co to wszystko? ...
Podsumowanie wakacji w Jantarze
Oj udał nam się tegoroczny urlop. Jantar jest naprawdę świetnym miejscem na rodzinny, wakacyjny wyjazd i nasze wspomnienia są tego najlepszym dowodem. Na pewno jeszcze wrócimy w te okolice, chociażby na przejażdżkę rowerową po Wyspie Sobieszewskiej 😉.
Piękne zdjęcia. Uwielbiam polskie morze. Bardzo fajnie, że polecasz tyle ciekawych miejsc ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu :) Też jestem fanką naszego polskiego Bałtyku - ma swój klimat :)
UsuńPodoba mi się w jak ciekawy sposób spędzacie aktywnie wakacje. Świetna relacja.
OdpowiedzUsuńWakacje nad morzem są super.
OdpowiedzUsuń