Do Parku Wrocławskiego mam szczególny sentyment. Jeszcze będąc nastolatką,
stwierdziłam, że to takie moje ulubione miejsce w Lubinie. Pamiętam
niejedne spędzone tam wagary, palone ukradkiem papierosy i zawarte
całkiem ciekawe znajomości.
Lubiłam tam przychodzić zwłaszcza sama, często siadałam z książką na
ławce przy stawie. Czasami nie chciało mi się nawet czytać, wtedy
siedziałam i myślałam o życiu, nabierałam dystansu do codzienności.
Gdy chcąc nie chcąc po kilku latach nieobecności znów wróciłam mojego
rodzinnego miasta, to jedne z pierwszych swoich kroków skierowałam właśnie
do parku. Chciałam znów usiąść przy „moim” stawie zapalić papierosa i
zresetować mózg. Poszłam, usiadłam i ... poryczałam się, ryczałam jak
głupia: „mój” park, „moje” miejsce zostało kompletnie zniszczone. Tak
naprawdę to park nie tyle został zdewastowany (nigdy
wcześniej nie był jakoś za specjalnie zadbany), co był na etapie
„przeistoczenia” w „Dinozaurownię”.
Efekt tej przemiany jest taki, że obecnie park wygląda zupełnie inaczej
niż za moich dziecięcych i nastoletnich czasów. Kilka słów wstępu
W „Dinozaurowni” bywamy naprawdę często, to taka nasza „codzienna” atrakcja, od której dzieli nas dosłownie 15 minut spacerkiem. Wejścia do parku są trzy: główne — z wielkim napisem Park Wrocławski i dwa boczne od strony Tesco i od ul. Paderewskiego (przy MPWiK). Na terenie parku znajdują się bardzo pomocne tablice z mapkami i drogowskazy, prowadzące do atrakcji i toalet. Wstęp jest oczywiście bezpłatny.Pawie
My najczęściej wchodzimy głównym wejściem i pierwsze co napotykamy to woliera z pawiami. Zarówno Wicia, jak i Puszong uwielbiają wpatrywać się w te przepiękne, kolorowe ptaki. A jaka atrakcja była, kiedy wykluły się małe pawiątka! Prawie codziennie przychodziliśmy do parku i wystawaliśmy po pół godziny pod klatką, obserwując małe ptaszki i podziwiając ich postępy w nauce latania. Co ciekawe, w parku są dwa mieszkanka dla pawi, ale one wcale nie muszą siedzieć zamknięte w klatce. Spacerują sobie dumnie po całym parku, co stanowi niesamowitą atrakcję.Inne ptaki
Oczywiście oprócz pawi jest też wiele innych pięknych i ciekawych ptaków min: żurawie, gęgawy, bernikle, bociany, bielik, orły, bażanty, kuropatwy, jastrzębie, sowy i jeszcze z kilkanaście innych gatunków, które zafascynują niejednego ornitologa.A ostatnio bociania para także doczekała się swojego potomstwa:
Plac zabaw
Na terenie parku znajdują się dwa place zabaw: jeden mniejszy tuż przy wejściu do parku od strony Tesco i drugi bardzo duży przy zagrodzie ze zwierzątkami. Na tym większym placu jest także fontanna. Oczywiście zarówno Wicia, jak i Piotruś, gdy już tam wejdą to trudno ich stamtąd zabrać.Mini zoo
Na terenie parku znajduje się mini zoo. Zwierzęta zamieszkują tzw. wiejską zagrodę, w której spotkać można min: kury, indyki, kozy, króliki, perliczki, osły, owce i świnie maskowe.Dinozaury
Dla dzieci (i nie tylko) nie lada atrakcją w parku jest szlak dinozaurów.Ta mała dziewczynka, która pozuje na zdjęciach obok prehistorycznych stworów, to oczywiście Wicia. Miała wtedy jakieś 7 lat.
A jak ktoś ma ochotę to może sobie nawet wykopać "prawdziwe" szczątki prehistorycznego dinozaura.
Epoka lodowcowa
Całkiem niedawno w parku Wrocławskim obok dinozaurów stanęły zwierzęta pochodzące z epoki lodowcowej: wielki włochaty mamut, tygrys szablozębny i jeleń z ogromnym porożem.Bieg Dinusia
W „Dinozaurowni” organizowanych jest też wiele ciekawych imprez, wystaw, cyklicznych spotkań, warsztatów i konkursów. Nawet nie będę próbowała opisywać tego wszystkiego, bo w tym parku naprawdę dużo się dzieje.Od kilku lat odbywa się tam bieg Dinusia, w którym dwukrotnie brała udział Wicia — ale to były emocje!
Ciekawym elementem biegu Dinusia jest wyścig spacerówek. Jednak ani ja, ani Blaru nie zdecydowaliśmy się pobiec z Piotrusiem w wózku. Poczekamy, aż sam pobiegnie na swych nóżkach do mety.
Noc Dinozaurów
Kolejnym godnym uwagi wydarzeniem w Parku Dinozaurów jest Noc Dinozaurów, podczas której odbywają się seanse filmowe pod chmurką. Pamiętam pierwszą edycję, kiedy to Wicia z tak wielkim zafascynowaniem oglądała Park Jurajski, że... usnęła w połowie filmu. Jakoś doniosłam te ponad 20 kilo szczęścia i słodyczy do przystanku i tak wracałyśmy autobusem w środku nocy. Piotruś też już miał okazję zwiedzać park nocą. Właściwie to liczyłyśmy z Wicią na to, że zobaczy kawałek bajki i zaśnie w wózku, a my będziemy oglądać bardziej dorosłe filmy (Życie Pi, Godzilla). Zaopatrzyłyśmy się w cieplejsze ubrania, kocyk i prowiant. Jednak Puszong ani myślał spać i razem z nami delektował się nocnym życiem parku.My pojawiamy się w „Dinozaurowni” także w zimowym, mroźniejszym czasie. Wtedy właściwie nie ma ludzi, jest dużo spokojniej, jakoś tak bardziej nostalgicznie. Kiedy spadnie śnieg, a zagroda ze zwierzętami zamienia się w Bożonarodzeniową szopkę, jest naprawdę malowniczo.
Jedno z najlepszych miejsc w Lubinie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak 😊
UsuńSuper
OdpowiedzUsuń