Zoo we Wrocławiu odwiedziliśmy już wiele razy, co prawda w bardzo różnym składzie, ale naprawdę lubimy tu bywać. Mamy tu swoje ulubione miejsca i ulubione zwierzątka. Piotruś pierwszy raz był zoo w kwietniu 2018 razem ze mną, Wicią i Blarem. Na pewno mogę powiedzieć, że dla nas wszystkich była to świetna zabawa, choć nie dla wszystkich niezapomniana 😏.
Spacer po Wrocławskim Zoo
Zoo we Wrocławiu jest najstarsze w Polsce i obecnie żyje w nim około 14 tysięcy zwierząt, przedstawicieli ponad tysiąca gatunków. Ogród zoologiczny został założony w 1865 r. i początkowo zajmował kilkanaście hektarów. Obecnie to już naprawdę spora przestrzeń, bo aż 33 hektary plus ogromne, oddane do użytku w 2014 roku Afrykanarium. Tak naprawdę, chyba nigdy nie udało się nam obejść całego zoo w ciągu jednej wycieczki.Pokazowe karmienie zwierząt
Będąc w zoo, warto tak rozplanować sobie zwiedzanie, żeby załapać się na chociaż jedno pokazowe karmienie zwierząt. Poniżej jest filmik, jak udało nam się podpatrzeć zajadające się rybami pingwiny. Pamiętam też, że kilka lat temu duże wrażenie wywarło na mnie i na Wici karmienie fok.Czy ogród zoologiczny we Wrocławiu to miejsce, które warto odwiedzić?
Oczywiście, że tak 😊. Jeśli chodzi o Piotrusiowe wrażenia z wycieczek do zoo to gdy byliśmy z nim po raz pierwszy, gdy miał jakieś półtora roku, to było sporo zwierzątek, których się bał. Bardzo nie podobały mu się rogate stwory, a już prawdziwą panikę wzbudziła w nim żyrafa. Zafascynowany był natomiast wszelkimi ptakami, małpami i niedźwiedziem. Kiedy pojechaliśmy z nim po raz kolejny miał już znacznie mniej obiekcji odnośnie do dziwnych, nieznanych gatunków zwierząt. No i nie uciekał przed rogatymi kozami i baranami, które ganiały wśród ludzi w poszukiwaniu wszystkiego, co nadaje się do jedzenia. No właśnie we wrocławskim zoo jest takie „mini zoo” z królikami, kozami, baranami i tym podobnymi domowymi zwierzątkami. Część z tych zwierząt jest co jakiś czas wypuszczana na dziedziniec i wtedy trzeba pilnować swojego żarełka. Zwierzątka można karmić takimi specjalnymi zakupionymi w zoo granulkami i jest to niezła frajda dla dzieci (i Blarów). Chociaż pamiętam, jak ja byłam jeszcze małą dziewczynką i pojechałam z rodzicami do zoo, to jedna wredna koza wynalazła gdzieś moją bułkę i wzięła sobie bez pytania.
Afrykanarium
Niesamowitą atrakcją w zoo jest otwarte pod koniec 2014 roku Afrykarium. Jest to ogromny, piętrowy budynek, w którym mieszka około 5 000 zwierząt reprezentujących niemal 300 gatunków. Afrykanarium to miejsce unikatowe na skalę światową, prezentujące wyłącznie gatunki zamieszkujące Czarny Ląd — od plaży Morza Czerwonego po dżunglę Kongo. Mieszkają w nim głównie ryby, ale można tam spotkać także hipopotamy, pingwiny, krokodyle i jeszcze więcej, innych ciekawych stworków.Tak się złożyło, że ja i Blaru długo, długo nie mogliśmy dotrzeć do Afrykanarium. Jako pierwsza z naszej ekipy zawitała tam Wicia. Najbardziej podobały się jej manaty, hipopotamy i pingwiny.
Mnie i Blara długo i skutecznie odstraszały gigantyczne kolejki, bo chociaż do Afrykanarium można wejść na tym samym bilecie, który obowiązuje w zoo, to zwłaszcza w weekendy jest tam dość tłoczno i niekiedy trzeba odstać swoje. Znacznie przyjemniejszą opcją, niż godzinne oczekiwanie na wejście w tłumie ludzi, wydawał nam się, wiec spacer na powietrzu. Zaległości jednak nadrobiliśmy i w końcu całą rodziną wybraliśmy się do Afrykanarium w pewną niepogodną lipcową sobotę.
Jak nam sie podobało w Afrykanarium?
Ja i Piotruś byliśmy w takim miejscu po raz pierwszy. Blaru natomiast miał jakieś tam porównanie chociażby z Parkiem Oceanu Atlantyckiego znajdującym się w Tueneset w Norwegii. No i nasza rodzima wrocławska miejscówka wypadła według niego jednak trochę słabo. Ja szczerze mówiąc po Wiciowej rekomendacji też liczyłam na efekt WOW, ale chyba aż takiego to nie było. Co nie oznacza też, że mi się nie podobało! Cała koncepcja Afrykanarium jest bardzo dobrze przemyślana i zorganizowana, a tunel z pływającymi rybami, rekinami, płaszczkami i innymi wodnymi stworami robi wrażenie. Mi osobiście właśnie najbardziej podobały się płaszczki pływające tuż nad głową i ogromny manat zajadający zieloną sałatę.Piotruś natomiast nie mógł się oderwać od gigantycznych żółwi.
Wszystkich nas urzekły harce szalonych pingwinów — jakie to zwinne szybkie stworzenia!
Niestety, w zwiedzaniu bardzo przeszkadzają tłumy ludzi, więc o ile to możliwe warto wybrać się do Afrykanarium poza weekendem. Nam przechadzka po Afrykanarium zajęła około 2 godziny i było to spacerowe tempo.
Świetne zdjęcia. Swoją drogą to byłem w monachijskim zoo i również mnie ciekawi jak tam będzie.
OdpowiedzUsuńA dziękuję 😊 w Monachium jeszcze nie byliśmy może kiedyś nadaży się okazja 😉. A jak podobało Ci się tam podobało? Warto jechać?
OdpowiedzUsuń