lipca 26, 2017

lipca 26, 2017

Bieszczady: ścieżka przyrodnicza Hylaty i niedźwiedzie przygody

Na ten dzień mięliśmy zaplanowaną wycieczkę ścieżką przyrodniczą Hylaty. Wiedzieliśmy, że będziemy podziwiać największy w Bieszczadach wodospad Szepit na Hylatym i zachwycać się  bieszczadzkimi widoczkami. Natomiast kompletnie nie spodziewaliśmy się, przygód jakie spotkały nas po drodze.


Mapka z trasą naszej wycieczki

Cała wędrówka zajęła nam jakieś 6 i pół godziny. Natomiast zgodnie z czasami przejść, które wskazuje mapa wycieczka ta nie powinna zająć więcej niż 4 godziny i jest to dość łatwa trasa.

Zatwarnica 0'45 zielony spacerowy → Wodospad Szepit nad Hylatym 2'00 zielony spacerowy→ Dwernik Kamień 🔼 10043'40 czerwony spacerowy→ Sękowiec 4'00 czerwony spacerowy→ Zatwarnica



Młyn widmo i szum wodospadu na Hylatym

Do Zatwarnicy pojechaliśmy autem. Zaparkowaliśmy je pod kinem Końkret i stamtąd ruszyliśmy na przechadzkę. Chcieliśmy zobaczyć miejsce po młynie wodnym – jednym z czterech jakie niegdyś działały w Zatwarnicy. Niestety, coś było dziwnie oznaczone (albo my jacyś niemrawi jesteśmy) i zamiast miejsca po młynie (ponoć przepięknie położonego, obok ujścia potoku Hylatego do Rzeki), trafiliśmy na jakąś wycinkę drzew. Zawróciliśmy więc i poszliśmy dalej zielonym szlakiem. Na nieco dłuższą chwilę zatrzymaliśmy się popodziwiać największy w Bieszczadach Wodospad Szepit na Hylatym. Puszong był zafascynowany szumiącą wodą, spadającą malowniczymi kaskadami z ośmiometrowego progu (my zresztą też).

wodospad Szepit nad Hylatym

wodospad Szepit nad Hylatym

wodospad Szepit nad Hylatym

wodospad Szepit nad Hylatym

wodospad Szepit nad Hylatym

wodospad Szepit nad Hylatym

Na tropie niedźwiedzia

Ścieżka przyrodnicza wiodła nas mało uczęszczanym szlakiem, więc nie spotkaliśmy tłumów turystów. Jednakże kogoś spotkaliśmy. Mianowicie, na początku wycieczki, naprzeciw nam wyszli turyści, którzy życzliwie ostrzegli nas przed świeżymi śladami niedźwiedzia (!), które widzieli na swojej trasie. Jedno zdanie + tablica z ostrzeżeniem o misiach przed wejściem w bukowy las + ślady, które i my zobaczyliśmy, (!!!!) sprawiły, że zwłaszcza ja i Wicia wędrowałyśmy w stresie. A jeszcze Blar (jak to Blar) opowiadał głupie, niedźwiedzie historie. Później przyznał, że to taki trochę śmiech na pokaz był, bo sam w pełni zrelaksowany nie był. A Puszong… Stwór ten ma taką manię, że jak zasypia to sobie śpiewa aaaa. Tym razem mu odbiło doszczętnie i przynajmniej z pół godziny (jak nie lepiej) wydawał z siebie donośne, groźne niedźwiedzie pomruki. Jak już wyszliśmy z płaskiego terenu i zaczęliśmy się piąć, wtedy wrzuciliśmy na luz, a Puszong zasnął. W końcu chyba żaden szanujący się niedźwiedź nie wspina się po górach, jak może kręcić się po płaskim terenie, w pobliżu potoku?????

w drodze na Dwernik Kamień

w drodze na Dwernik Kamień

w drodze na Dwernik Kamień


Odpoczynek i widoczki ze szczytu Dwernik Kamień

Długi postój na jedzonko i rozprostowanie nóżek zrobiliśmy już na szczycie. Rozłożyliśmy nasz kocyk w malowniczych okolicznościach przyrody i zaczęliśmy się zajadać kanapkami z serem, zagryzanymi pomidorem. Ze szczytu Dwernik Kamień rozciągają się przepiękne widoki na: pasmo Otrytu, Smerek, Połoninę Wetlińską i Caryńską, Wielką i Mała Rawkę, grań główną Tarnicy i Bukowego Berda oraz Magurę Stuposiańską.

szczyt Dwernik Kamień
szczyt Dwernik Kamień

szczyt Dwernik Kamień
szczyt Dwernik Kamień

szczyt Dwernik Kamień
szczyt Dwernik Kamień
szczyt Dwernik Kamień

Schodząc już w kierunku Zatwarnicy, zaszliśmy jeszcze zobaczyć groby żołnierzy z I wojny światowej.

groby żołnierzy z I wojny światowej
groby żołnierzy z I wojny światowej

No i mamy naszego bieszczadzkiego misia

Kiedy zeszliśmy ponownie na płaski teren, znów natknęliśmy się na ślady niedźwiedzia (!!!). No i zaczęło się – niedźwiedzie historie i teorie na temat misiowego sposobu poruszania się po lesie. A jeszcze po chwili natrafiliśmy na dziwną, włochatą kupę – oczywiście niedźwiedzia a jak! (ha ha !!!). To pocieszyliśmy się, że misio przynajmniej najedzony jest. Aż w końcu Blaru zrobił coś, co powinien zrobić już dawno: odpalił neta w komórce i wpisał hasła typu: „tropy niedźwiedzia”, „odchody niedźwiedzia” … No i nie były to ślady niedźwiedzia… Ale my jesteśmy głupkami, daliśmy się wkręcić. Nie wiemy do tej pory czyje to były tropy. Być może rysia lub wilka, a może po prostu psa...

tropy

I cóż... była to nasza ostatnia wakacyjna, bieszczadzka wędrówka.

ścieżka przyrodnicza Hylaty




2 komentarze:

  1. Super wpis. Wycieczka naprawdę super

    OdpowiedzUsuń
  2. Z ciekawością i przyjemnością zapoznałem się z trasą Waszej wycieczki. Dziękuję.
    Krzysztof Gdula

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Puszongowo , Blogger