czerwca 21, 2025

czerwca 21, 2025

Gryżyński Park Krajobrazowy: malownicze jeziora, leśne szlaki i namiotowy chill

Krótki wypad pod namiot, z dala od zgiełku, blisko natury i z dostępem do jeziora? Czemu nie 😉? Padło na Gryżyński Park Krajobrazowy w województwie lubuskimkameralne kąpieliska, leśne ścieżki, czyste jeziora i brak tłumów. Najpierw Szklarka Radnicka – trochę szwendania się po okolicy, ale przede wszystkim plażing nad jeziorem Czyżykowo. Spokojnie, cicho, z klimatem. Potem przenosiny do Gryżyny, spacer dookoła jeziora Kałek (czyli Gryżyńskiego) i kolejne kąpiele. Zero spiny, wszystko trochę spontanicznie.

Gryżyński Park Krajobrazowy:  malownicze jeziora, leśne szlaki i namiotowy chill

Kilka słów o Gryżyńskim Parku Krajobrazowym

Gryżyński Park Krajobrazowy to wyjątkowy kawałek województwa lubuskiego – niewielki (ok. 3060 ha) park, utworzony w 1996 roku, obejmuje tereny wokół polodowcowej rynny z licznymi jeziorami i źródłami. Ciągnie się wzdłuż potoku Gryżynka, między wsiami Gryżyna i Grabin. Większość parku to po prostu lasy, a teren jest pofałdowany – z głębokimi wąwozami i morenowymi pagórkami.

Gryżyński Park Krajobrazowy

Największe wśród tutejszych jezior jest Jelito – ma powierzchnię niemal 50 ha i głębokość sięgającą 36 metrów (tak, naprawdę się tak nazywa 😉).

Jezioro Jelito
Pośród torfowisk mieszkają bobry, wydry, żurawie i inne stworzonka. Rosną tu buczyny, sosny czarne i daglezje, są jagody, żurawiny, leśne grzyby – a my znaleźliśmy masę poziomek. Jest trochę dziko, ale pięknie. I naprawdę odprężająco.

Gryżyński Park Krajobrazowy torfowiska


Weekend start!

Blaru dalej objeżdża Transylwanię na rowerze, więc tym razem pakowanie namiotu, śpiworów i całej reszty wzięłam na siebie. Zgarnęłam Puszonga do pociągu, siostra z rodzinką ruszyła z Sulechowa i wszyscy spotkaliśmy się w Szklarce Radnickiej. Plan? Trochę lasu, trochę wody, bardziej spontan. Po prostu weekend pod chmurką.

że ja to jestem


Szklarka Radnicka  – Czyżykowo i spacer po okolicy

Rozbiliśmy się z namiotami przy plaży nad jeziorem Czyżykowo – miejsce okazało się kameralne, woda czyściutka. Dzieci oczywiście od razu wskoczyły do jeziora, a my ogarnialiśmy namiot i żarełko. Cóż, gazu starczyło tylko na podgrzanie zupy, bo oczywiście nie wzięłam dodatkowego kartusza 😥.

namiot nad jeziorem

jezioro Czyżykowe

Po względnym ogarnięciu obozowiska i solidnym posiłku ruszyliśmy na małe szwendanie się po okolicy. Bez wielkiego planu. Najpierw trafiliśmy nad jezioro Kocie – nieduże, typowo wędkarskie, ukryte między drzewami. Trochę dziko, ale bardzo klimatycznie.

jezioro Kocie Gryżyński Park Krajobrazowy

Dalej przeszliśmy przez miejscowość w kierunku jeziora Jelito. Chociaż ta nazwa może wywołać lekki uśmiech, to samo jezioro już niekoniecznie, a to za sprawą przebywającej tu hordy komarów. Normalnie zorganizowane jednostki bojowe to są. Co prawda my też mieliśmy broń – antykomarowy sprej, ale i tak wróciłam z tej wycieczki najbardziej pogryziona. Mimo wszystko warto było 😉. Okolica piękna: lasy, woda, klimatyczne wędkarskie pomosty, kilka łódek przy brzegu. Widzieliśmy paru wędkarzy, poza tym – cisza, spokój, nikogo więcej.

jezioro Jelito Gryżyński Park Krajobrazowy

jezioro Jelito Gryżyński Park Krajobrazowy

jezioro Jelito Gryżyński Park Krajobrazowy

jezioro Jelito Gryżyński Park Krajobrazowy

Po powrocie na naszą plażę nad Czyżykowem dzieciaki znów ochoczo wskoczyły do wody, my rozsiedliśmy się na kocyku z czymś zimnym w łapce 😉. 

jezioro Czyżykowo Gryżyński Park Krajobrazowy

Wieczorem i w nocy czekały nas jeszcze muzyczne atrakcje – koncert żab i... jakiejś kapeli. Grupa znajomych coś tam sobie grała do późna. Nie było to przeszkadzające – wręcz przeciwnie, dodawało klimatu.

Poranek nad jeziorem

Wstałam wcześnie, choć nie mam pojęcia, która to była godzina – telefon został u szwagra w aucie. Wystawiłam tylko nos z namiotu i... wow. Dookoła mgliście, jezioro zupełnie spokojne, a po tafli leniwie płynęły łabędzie. Zimno jak nie wiem co, ale bajecznie. Szkoda, że nie miałam czym tego uchwycić, bo widok był jak z jakiejś pocztówki.

Wróciłam do śpiwora. Po jakimś czasie wszyscy zaczęli się powoli gramolić z namiotów, zrobiło się cieplej i ruszył klasyczny poranny rozgardiasz – dzieci, śniadanie, krzątanie się. Kawy oczywiście nie było, bo nie było na czym jej grzać, na szczęście wody pitnej mieliśmy pod dostatkiem 😉. Śniadanie, choć były to tylko zwykłe kanapki z dżemem, tudzież konserwa rybna, smakowało wybornie. 


Gryżyna – spacer wokól jeziora Kałek i bobrowe rewiry

Ogarnęliśmy się, spakowaliśmy, wskoczyliśmy w auto i przenieśliśmy się do Gryżyny. Zaparkowaliśmy przy ośrodku Lala Las (nazwa trafiona idealnie) i powędrowaliśmy w las 😉. 

Mapka z trasą wycieczki


Początkowo szliśmy kawałek czarnym szlakiem, ale szybko zeszliśmy na ścieżkę edukacyjną, wzdłuż której ustawiono kilkanaście tablic z mapami i różnymi ciekawostkami przyrodniczymi. Przyjemna trasa przez las, lekko pofałdowana.

Gryżyński Park Krajobrazowy

Gryżyński Park Krajobrazowy

W którymś momencie natknęliśmy się na urokliwą kładkę nad Gryżyńskim Potokiem, a tuż obok niej parka futrzastych stworzonek przemykała między jednym a drugim brzegiem. Nie wiemy, co to było – może łasiczki albo tchórze? Słodkie, zwinne i zajęte swoimi sprawami – nie poczekały na zrobienie fotki 😉. Za kładką minęliśmy wiatę – całkiem zadbaną, idealną na przerwę, ale... wściekłe komary pokrzyżowały nam plany. Nie zatrzymywaliśmy się ani na moment.

Gryżyński Park Krajobrazowy

Gryżyński Park Krajobrazowy

wiata turystyczna Gryżyński Park Krajobrazowy

Dalej ścieżka prowadziła nas przez urokliwy wąwóz. To właśnie wąwozy i doliny wyrzeźbione przez lodowiec uważane są za jedną z największych atrakcji Gryżyńskiego Parku Krajobrazowego.

Gryżyński Park Krajobrazowy

A to już torfowisko i bobrowe królestwo. Nie widzieliśmy samych bobrów, ale efekty ich pracy to jakiś kosmos 😍.

Gryżyński Park Krajobrazowy torfowisko

Gryżyński Park Krajobrazowy torfowiska

Gryżyński Park Krajobrazowy bobrowe siedlisko

Gryżyński Park Krajobrazowy bobrowe siedlisko

Dalej ścieżka prowadziła przez las. Trochę chaszczowo się zrobiło w którymś momencie i znów zaatakowały nas komary, ale daliśmy radę. Dużo przyjemniej było bliżej jeziora Kałek – szersza ścieżka, jakaś kładka. No i poziomki! Małe, słodkie, pyszne – wieki ich nie jadłam. Od razu wróciły wspomnienia z dzieciństwa. Trochę sobie podjedliśmy, bo nie dało się przejść obojętnie 😉.

Gryżyński Park Krajobrazowy

Gryżyński Park Krajobrazowy

Gryżyński Park Krajobrazowy

Gryżyński Park Krajobrazowy Kałek Gryżyńskie

poziomki

Plaża nad jeziorem Kałek (LaLa Las) 

Gdy dotarliśmy z powrotem do auta, zrobiliśmy szybkie „przemeblowanie”. Zabraliśmy plażowe torby, kółka, rękawki, ręczniki – czyli cały niezbędny zestaw – i ruszyliśmy nad jezioro Kałek. Plaża znajduje się na terenie ośrodka LaLa Las, ale jest ogólnodostępna i bezpłatna, także dla tych, którzy nie nocują na miejscu.
Dzieci oczywiście od razu rzuciły się do wody i szalały, jakby dopiero co zaczęły dzień, a nie miały w nogach kilka kilometrów 😉. Tu woda także była czysta, okolica zadbana – wszystko jak trzeba, ale zgodnie stwierdziliśmy, że bardziej podobało nam się nad Czyżykowem. Tam było spokojniej, bardziej kameralnie.
Plus dla LaLa Las za infrastrukturę – na terenie ośrodka działa restauracja, więc można było kupić lody, coś na ząb i w końcu... kawę. I to mrożoną! My, dorośli, na ten moment czekaliśmy od rana 😉. A sam obiad? Po prostu jadalny, nie ma się czym zachwycać 😉.

Zakończenie weekendu

Wszystko, co dobre, szybko się kończy, więc i my musieliśmy wracać do codzienności. Siostra z ekipą podrzucili mnie i Puszonga na stację w Szklarce Radnickiej, pomachaliśmy sobie na pożegnanie i każdy ruszył w swoją stronę. Fajnie było – niby nic wielkiego, a jednak właśnie takie mikrowyprawy najbardziej się pamięta 😉.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Puszongowo , Blogger