maja 01, 2025

maja 01, 2025

Pojezierze Lubuskie: szlak Nenufarów z Lubrzy

Majówka wystartowała, więc od razu ruszyliśmy w plener — tym razem padło na Szlak Nenufarów prowadzący z Lubrzy. Cały szlak to malownicza pętelka o długości niespełna 8 kilometrów, czyli idealny pomysł na spokojne rozpoczęcie długiego weekendu. Trasa prowadzi przez urokliwe zakątki Pojezierza Lubuskiego: pośród lasów i wzdłuż brzegów jeziora Lubie i jeziora Goszcza. Po drodze nie brakuje miejsc na odpoczynek — są pomosty, ławeczki, zadaszone wiaty. To przyjemna, niedługa wędrówka w otoczeniu natury, pozwalająca złapać oddech i nacieszyć się pierwszymi ciepłymi dniami.

Pojezierze Lubuskie: szlak Nenufarów z Lubrzy


Mapa z trasą wycieczki

 
Jak widać na mapce, nam wycieczka zajęła nieco więcej niż 8 kilometrów. To dlatego, że oficjalnie Szlak Nenufarów startuje przy czołgu na skwerze w centrum Lubrzy. My natomiast przechadzkę rozpoczęliśmy wcześniej, przy Kościele pw. św. Jana Chrzciciela, no i jeszcze dołożyliśmy parę kroków, idąc na plażę nad jezioro Goszcza.

Startujemy — kierunek plaża nad jeziorem Goszcza w Lubrzy

Choć początkowo wcale nie planowaliśmy, to spod parkingu przy kościele pw. św. Jana Chrzciciela, postanowiliśmy ruszyć w kierunku plaży nad jeziorem Goszcza w Lubrzy. Nad brzegiem jeziora przywitał nas leniwy, spokojny poranek. Na pomoście i w kilku łódkach siedzieli już wędkarze — narzekali, że „dziś nic nie bierze”, tylko że dla nich chyba sam „rytuał” łowienia był równie ważny co jego rezultat 😉. W powietrzu unosił się zapach wody i trawy, w oddali słychać było jakieś ptaki. Cisza, spokój, taka sielanka „wędkarzowa”, więc i my swój ton głosu dostosowaliśmy do szeptu 😉.

plaża nad Jeziorem Goszcza w Lubrzy

plaża nad Jeziorem Goszcza w Lubrzy

plaża nad Jeziorem Goszcza w Lubrzy

Plaża przy jeziorze jest niewielka i raczej zadbana (choć trudno to ocenić przed sezonem). Jest tam plac zabaw, ale rano był jeszcze mokrawy, więc nie daliśmy się namówić Piotrkowi na zabawę. 

Spacer do centrum i spotkanie z czołgiem

Z plaży ruszyliśmy spokojnym tempem z powrotem w stronę Lubrzy. Szlak prowadził przez zabudowaną część miejscowości, aż do małego skwerku w centrum, gdzie startuje Szlak Nenufarów. To właśnie tutaj, przy Placu Wdzięczności, na postumencie dumnie stoi sobie czołg, a konkretnie radziecki lekki czołg pływający PT-76, upamiętniający poległych w czasie II wojny światowej.

pieszo rowerowy Szlak Nenufarów

czołg Lubrza

Tuż przy placu znajduje się duża tablica wraz z mapą i opisem różnych ciekawostek na Szlaku Nenufarów. 

Kierunek kanał Niesulicki

Po krótkim postoju ruszyliśmy dalej ulicą Świebodzińską i tak sobie wędrowaliśmy aż do kanału Niesulickiego   to sztucznie utworzony ciek wodny łączący jezioro Goszcza z jeziorem Lubie. Na kanale znajduje się jaz, do którego podeszliśmy bliżej. Właściwie to zeszliśmy niżej, aż do samej wody. 

jaz nakanale Niesulickim
jaz nakanale Niesulickim
łódka Lubrza

Przy jazie startują spływy kajakowe —  popularna w okolicy atrakcja. 

spływy kajakowe Lubrza

Trasa prowadzi przez malowniczą rzekę Paklicę do jeziora Paklicko Wielkie, gdzie przy dobrej pogodzie można się trochę popluskać. Dalej płynie się przez dzikie tereny rezerwatu Dębowy Ostrów —  już sobie to wyobrażam: wokół las, śpiewające ptaszki i przy odrobinie szczęścia może jakieś boberki 😉. Spływ kończy się przy klasztorze w Gościkowie-Paradyżu —  pięknym zabytkowym kompleksie, który sam w sobie zasługuje na oddzielną wycieczkę.
Cała ta kajakowa wyprawa wydaje się całkiem zachęcająca, zapisaliśmy więc sobie ją do planów na przyszłość 😊.  

Kierunek jezioro Goszcza i druga plaża

Po krótkim postoju ruszyliśmy dalej Szlakiem Nenufarów. Przeważnie szliśmy asfaltem, dopiero później weszliśmy na leśną ścieżkę, która doprowadziła nas do kolejnej plaży nad jeziorem Goszcza.

las przy jeziorze Goszcza

Ta plaża jest trochę większa od tej, na której byliśmy rano. Jest sporo ławek, duża zadaszona wiata i pomost. Oczywiście tu też zrobiliśmy sobie przerwę   tym razem na herbatkę z żelkami. 

plaża nad jeziorem Goszcza

plaża nad jeziorem Goszcza

plaża nad jeziorem Goszcza

Wędrówka brzegiem Jeziora Goszcza 

Z plaży ruszyliśmy dalej, trzymając się brzegu jeziora. Ścieżka w dużej części wiła się tuż przy linii wody, prowadziła przez las.

Jezioro Goszcza

jezioro Goszcza

jezioro Goszcza

jezioro Goszcza las
Samo jezioro Goszcza to średniej wielkości zbiornik polodowcowy o powierzchni około 48 hektarów. Jego maksymalna głębokość sięga 22,5 metra, a średnia wynosi około 7,7 metra. Brzegi są w większości porośnięte trzciną, pałką wąskolistną i tatarakiem, co dodaje naturalnego uroku. Woda jest czysta, więc latem można się tu kąpać, oczywiście raczej w wyznaczonych miejscach 😉.Wędrując przy brzegu, co chwilę mijaliśmy drewniane kładki i małe pomosty wchodzące w jezioro. Część z nich jest zadbana, inne trochę nadgryzione zębem czasu 😉. Choć według mnie to właśnie te spróchniałe deski i rozpadające się kładki tworzyły taki fajny klimacik.

jezioro Goszcza

jezioro Goszcza

jezioro Goszcza

jezioro Goszcza

Wędrowaliśmy sobie tak nieśpiesznie aż do dużej wiaty przy brzegu jeziora. No i w końcu mogliśmy rozpalić ognisko — kiełbasa od rana dusiła się w plecaku 😉.

ognisko

Co prawda wcześniej mijaliśmy wiatę w lesie, ale, jako że tam ognia rozpalać nie można, a i miejsce też mało klimatyczne było (między drzewami, bez widoku), to powędrowaliśmy dalej.
A tutaj było idealnie 😍.

ognisko jezioro Goszcza

kawka i piwko bezalko w plenerze

jezioro Goszcza

jezioro Goszcza

W stronę Nowej Wioski

Po bardzo długiej przerwie ruszyliśmy dalej, wciąż trzymając się brzegu jeziora. Szlak doprowadził nas do trzeciej już plaży nad jeziorem Goszcza — tym razem położonej na terenie miejscowości Nowa Wioska. Plaża jest niewielka, ale zadbana, są tu ławy, zielona trawka i charakterystyczne metalowe huśtawki w wersji XXL — widok z nich całkiem przyjemny.

hustawki plaża jezioro Goszcza

Gdy przyszliśmy, ktoś akurat grillował, więc znów poczuliśmy zapach dymu i przypiekanej kiełbasy. Nie zatrzymywaliśmy się jednak na plaży zbyt długo — Piotrkowi wystarczyła chwila na przetestowanie długaśnej huśtawki i ruszyliśmy wędrować dalej.

Przez Nową Wioskę

Dalej szlak prowadził nas przez Nową Wioskę. To taka niewielka, spokojna miejscowość, w której wszystko toczy się zwykłym, sielskim, wioskowym rytmem — są domki, przed domkami jakieś kolorowe kwiatki, gdzieniegdzie szczekające Burki i dziobiące w ziemi kurki 😉.
Gdzieś przy drodze stał stary siewnik otoczony kwitnącymi, pachnącym bzem. Niby siewnik, to siewnik — ot zwykła stara, zapomniana maszyna rolnicza, ale ta kompozycja miała jednak swój urok.

siewnik i kwitnące bzy

siewnik i kwitnące bzy

Nowa Wioska

Kawałek dalej trafiliśmy na drewnianą kapliczkę. Prosta, starannie wykonana, stała sobie przy drodze czekając, aż ktoś się przy niej zatrzyma.

kapliczka Nowa Wioska

Coraz bardziej zbliżaliśmy się do drugiego jeziora, czyli do jeziora Lubie, a zaraz za kapliczką nasz Szlak Nenufarów połączył się z inną ciekawą trasą o bardzo zachęcającej i oryginalnej nazwie: Szlak wśród tam bunkrów i mostów. Zanim jednak dotarliśmy do  jeziora, naszą uwagę przyciągnęło ... pastwisko, które wyglądało jak jakiś luksusowy wybieg dla krów. Górki, pagórki, słońce lub cień  wedle życzeń i zachcianek, do tego relaksująca muzyka w postaci ptasich treli i woda, w której szczęśliwe stadko sobie brodziło. Widok totalnie sielski i jeśli istnieje krowi all-inclusive, to właśnie tam 😍.

pastwisko dla krów
Yyy ... tak, tak domyślam się, że te szczęśliwe krówki są tam na mięsko hodowane 😉.

Wzdłuż jeziora Lubie

Jezioro Lubie to kolejne jezioro na naszej trasie — wielkością podobne do Goszcza, ale chyba jeszcze bardziej malownicze.

jezioro Lubie

jezioro Lubie

Ścieżka prowadziła nas przy samym brzegu jeziora   sporo tu trzcin i innych wodnych roślin. Po drodze mijaliśmy kilka starych, spróchniałych pomostów i fragmenty kładek

jezioro Lubie

jezioro Lubie

Gdzieś w zaroślach ktoś kiedyś ukrył lub zostawił łódkę — teraz stała sobie taka trochę zatopiona, przekrzywiona i całkiem porzucona. Promienie słońca odbijały się od tafli jeziora w taki sposób, że w wodzie widać było chmury i wyglądało to tak, jakby łódka zatonęła w niebie — żadnych filtrów, żadnych sztuczek, po prostu natura zrobiła swoje 😍.

jezioro Lubie

Kawałek dalej dwa łabędzie sunęły leniwie po wodzie. A pod spokojną taflą jeziora toczyło się już inne, rybie życie — pływają tu: płotki, okonie, szczupaki, sumy, leszcze, ukleje, węgorze oraz liny.

jezioro Lubie

Wędrując brzegiem jeziora minęliśmy dwie wiaty turystyczne, przy jednej z nich zrobiliśmy sobie chwilę przerwy. 

wiata szlak nenufarów
Później ruszyliśmy w kierunku ostatniej plaży — już na terenie miejscowości Lubrza. Niewielka plaża z pomostem, podobnie jak poprzednie, miała spokojny i kameralny klimat. Nie zatrzymywaliśmy się jednak na niej na zbyt długo — ostatnie spojrzenie na taflę jeziora i ruszyliśmy dalej w drogę, w stronę zabudowań Lubrzy.

jezioro Lubie

Ostatni odcinek przez Lubrzę

Przed nami został już tylko niespełna półtorakilometrowy odcinek przez miejscowość. Po kilkunastu minutach marszu dotarliśmy na parking przy kościele, gdzie czekało na nas auto. I tak zamknęliśmy dzisiejszą pętlę — dotarliśmy tam, gdzie zaczynaliśmy 😊.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Puszongowo , Blogger