Kierunek Bazaltowa Góra
Auto zostawiliśmy na parkingu przy lesie w Kłonicach i dalej ruszyliśmy w kierunku wieży widokowej na Bazaltowej Górze.
Kilka kroków dalej załapaliśmy się na punkt widokowy, z którego, jak widać, widzieliśmy niewiele 😉. Chociaż podobno można stąd dostrzec: Góry Sowie i Kamienne, Wzgórza Strzegomskie i Równinę Chojnowską.
Bazaltowa Góra i wieża (nie)widokowa
Po kilku minutach dotarliśmy na szczyt Bazaltowej Góry, gdzie stoi sobie wieża widokowa z 1906 roku, oczywiście zbudowana z lokalnego bazaltu. Wieża ma około 10 metrów wysokości i już dawno przerosły ją drzewa. Mimo że próżno z niej wypatrywać jakichkolwiek widoków, to i tak jest to bardzo dobre miejsce na zrobienie sobie chwili przerwy. Budowla wygląda jak miniaturowa warownia i fajnie komponuje się z otoczeniem lasu.
Odpoczywamy 😉:
Leśny odcinek i Grota Pustelnika
Po zjedzeniu paczki precelków stwierdziliśmy, że czas ruszać w drogę na kolejną wieżę widokową.
Wędrując na Radogost, zaszliśmy jeszcze zobaczyć tajemniczą Grotę Pustelnika. To niewielka skalna wnęka, w której podobno w XIX wieku mieszkał samotnik poszukujący duchowego spokoju.
Na szczycie Radogosta czekała na nas druga wieża widokowa — znacznie wyższa niż ta na Bazaltowej Górze, bo mająca 22 metry wysokości. Wybudowano ją w 1893 roku z bazaltu i cegły klinkierowej. Przez pewien czas pełniła funkcję przeciwpożarowego punktu obserwacyjnego, aż w końcu postanowiono ją odremontować i w 1993 roku znów została udostępniona dla turystów. Co ciekawe, jest to jedyna dostępna wieża widokowa w obrębie Parku Krajobrazowego Chełmy.
Niestety, przydałby się tu kolejny remont, bo bohomazy na ścianach raczej nikogo nie zachwycają. No, ale wiadomo, jak jest — miejsce mało komercyjne to i kasę pewnie też trudniej zorganizować na jakieś odnowienie 😐.
Nazwa szczytu Radogost pochodzi od słowiańskiego boga gościnności, a więc poczuliśmy się tu jak mile widziani goście i zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę 😉.
Powrót i ognisko w Kłonicach
Z Radogosta początkowo schodziliśmy przez las, później wędrowaliśmy kawałek przez Kłonice i znów przez las, aż w końcu nie wiadomo jak i kiedy dotarliśmy do parkingu.
Cały czas szliśmy Szlakiem Brzeżnym oznaczonym na czerwono — raczej trudno się zgubić 😉.Gdy dotarliśmy do parkingu, wsiedliśmy do auta, ale nie zamierzaliśmy jeszcze wracać do domu. Przejechaliśmy się na drugi parking w Kłonicach (50.9989939N, 16.1367719E) i zrobiliśmy sobie ognisko na górce przy dużej wiacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz