To co, ruszamy na zwiedzanie Szigliget 😉?
Mapka z trasą wycieczki
Startujemy
Do Szigliget dojechaliśmy trochę po godzinie 10:00 w towarzystwie 35-stopniowego upału. Auto zostawiliśmy na bezpłatnym, dolnym parkingu niedaleko zamku. Teoretycznie mogliśmy podjechać jeszcze wyżej i bliżej, ale mimo wszystko woleliśmy wpełznąć o własnych nogach pod stromiznę niż rozwalić auto po drodze 😉, a poza tym obawialiśmy się, że górny parking może być zapełniony. Parking rzeczywiście był zajęty, więc przynajmniej nasz trud pełznięcia pod górę miał jakiś sens. Zasapani, zmachani i zmęczeni już chwilę po wyjściu z auta, stwierdziliśmy zgodnie, że nie będzie żadnego zwiedzania, póki nie ochłodzimy się lodami.
Lodziarnia Szigligeti fagylaltozó
Lodami z lokalnej lodziarni byliśmy zachwyceni do tego stopnia, że wracając ze zwiedzania zamku, zaszliśmy na kolejną porcję 😉. Lodziarnia Szigligeti fagylaltozó jest tuż pod zamkiem, więc i w jedną i w drugą stronę było nam po drodze. Wszystkie smaki lodów, których próbowaliśmy, były rewelacyjne, skusiliśmy się też na kawę mrożoną i pyszną lemoniadę 😍.Kawiarenka była naprawdę przytulna i właściwie można by w niej przesiedzieć cały dzień, w cieniu i pod kolorowymi parasolkami. Opcja była kusząca, ale mieliśmy przecież zwiedzać zamek 😉.
Kierunek zamek Szigliget
Żeby móc zwiedzać zamek Szigliget, musieliśmy najpierw wpełznąć pod górę, a potem kupić w kasie bilecik. Wejściówka to koszt 2000 Ft (coś trochę ponad 20 zł) za bilet normalny i 1000 Ft (coś trochę ponad 10 złotych) dla dzieci powyżej sześciu lat. Maluchy wchodzą za darmo.Krótko o historii zamku Szigliget
Warownia Szigliget powstała na skalistym powulkanicznym wzgórzu w drugiej połowie XIII wieku. Jej budowę rozpoczęli mnisi z benedyktyńskiego opactwa Pannonhalma. Po zakończeniu prac budowlanych ówczesny król węgierski Bela IV uznał budowlę za na tyle ważną, że odebrał ją opactwu w zamian za inne nadania. Szigliget pozostało zamkiem królewskim aż do 1344 roku, później wielokrotnie zmieniali się jego właściciele.
Warownia była wielokrotnie, ale bezskutecznie oblegana przez wojska tatarskie, a po przejęciu jej przez Austriaków wysadzona w powietrze. W XVIII wieku w zamek trafił piorun i wybuchł pożar, podczas którego spora część budowli spłonęła. Zamek stracił swoje strategiczne znaczenie i nie został już odbudowany. Część jego murów posłużyła jako materiał budowlany dla okolicznych mieszkańców. Dzieje tej warowni są całkiem ciekawe, ale nie będę się rozpisywać szczegółowo na ten temat. Tutaj (klik) jest naprawdę fajnie opisana historia malowniczych ruin zamku Szigliget.
Warownia była wielokrotnie, ale bezskutecznie oblegana przez wojska tatarskie, a po przejęciu jej przez Austriaków wysadzona w powietrze. W XVIII wieku w zamek trafił piorun i wybuchł pożar, podczas którego spora część budowli spłonęła. Zamek stracił swoje strategiczne znaczenie i nie został już odbudowany. Część jego murów posłużyła jako materiał budowlany dla okolicznych mieszkańców. Dzieje tej warowni są całkiem ciekawe, ale nie będę się rozpisywać szczegółowo na ten temat. Tutaj (klik) jest naprawdę fajnie opisana historia malowniczych ruin zamku Szigliget.
Zwiedzanie zamku Szigliget
Po ruinach zamku jest gdzie spacerować. Całe zwiedzanie zaczęliśmy od wgramolenia się na punkt widokowy. Te ciągłe podejścia (choć w sumie nie były jakieś hardcorowe) w upale dawały nam mocno w kość.
Na zamku jest mnóstwo schodków, tarasów, przejść, zakamarków i widoczków.
Są też ciekawe wystawy poświęcone historii warowni, można zobaczyć m.in. ekspozycję broni, dawną kuchnię i miniaturowe ekspozycje dawnych zamkowych pomieszczeń.
Na nas spore wrażenie zrobiła także kaplica. Po przekroczeniu jej progu załącza się nagranie ze śpiewem mnichów. Ta kojąca dla uszu muzyka w połączeniu z ascetycznym wystrojem i z chłodem jaki panuje w pomieszczeniu, tworzy niesamowity klimat. Aż nie chciało nam się stamtąd wychodzić.
Zwiedzanie zamku zajęło nam 1,5 godziny.
Spacer po Szigliget
Oprócz wizyty na zamku po Szigliget warto po prostu pospacerować i taki właśnie spacerek zafundowaliśmy sobie po kolejnej porcji lodów.Urokliwe domki, mnóstwo kwiatów, kwitnąca lawenda, dojrzałe i soczyste owoce, a w tle wzgórza, winnice i lazurowy Balaton 😍:
Blaru i Piuszong skusili się też na wejście na wieżę widokową Óvári kilátó. Ja zostałam z Wicią przy ławach na dole — obie byłyśmy już zbyt zmęczone upałem, żeby znów leźć pod górę. Nasze chłopaki natomiast zdecydowanie polecają wejść na wieżę.
Winnica i winoteka Szaszi Birtok
Węgry na całym świecie znane są z wybornego wina, a w Szligliget znajduje się miejsce, gdzie można kupić wino wyjątkowe, to winoteka Szászi Birtok. Sklepik znajduje się tuż pod zamkiem i wracając ze spaceru, zaopatrzyliśmy się w nim w trzy buteleczki.
Sama winnica wraz z wykwintną restauracją jest przepięknie położona w pobliskim Hegymagas, ale tam wybraliśmy się innego dnia, a dziś zadowoliliśmy się zakupami w winotece.
Wina z winnicy Szászi produkowane są głównie z lokalnych odmian winogron, a same winorośle są uprawiane bez żadnych dodatków chemicznych. Winogrona zbierane są ręcznie i każdy szczep jest starannie selekcjonowany.
Polecamy 😉😍
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz