Mapa z trasą wycieczki
* Drobna uwaga: wycieczka rozpoczęła się i zakończyła w tym samym punkcie na mapie, czyli tym oznaczonym START. Po prostu trochę za późno wyłączyliśmy rejestrowanie śladu (już w aucie) i KONIEC wyszedł nam nieco za daleko 😉. Cała przechadzka to 6,7 km.
Ruszamy na wycieczkę
Kolejną już nadbaltońską wędrówkę rozpoczęliśmy od tego, że wyruszyliśmy autem spod naszego wakacyjnego mieszkanka w Gyenesdiás i pojechaliśmy jakieś 20 km do Badacsony. Samochód zostawiliśmy na parkingu przy samym wejściu na szlak. Gdy dojechaliśmy była mniej więcej godzina 10:00, a zarówno na parkingu, jak i na szlaku nie było zbyt wielu chętnych na wędrówkę. Właściwie to spotkaliśmy tylko kilkuosobową grupkę seniorów, reszta turystów fajczyła się nad Balatonem lub siedziała w którejś z okolicznych winiarni /restauracji z lampką wyśmienitego trunku 😉.My natomiast wędrowaliśmy w cieniu drzew z niesamowitymi widokami na Balaton i winnice 😍:
Kierunek Kisfaludy-kilátó (wieża widokowa)
Chcąc wejść na szczyt Badacsony, nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy podążać pod górę.
I tak powoli, powoli dotarliśmy po kolejną garść niesamowitych widoczków, czyli na wieżę widokową Kisfaludy.
Kisfaludy-kilátó
Wieża Kisfaludy powstała w 2011 roku i ma 18 metrów, a na jej szczyt prowadzą kręte kratkowane schodki. Panorama, którą zobaczyliśmy była bajeczna, ale za to sama budowla już nieco podniszczona.
Wędrujemy, pięknych widoków ciąg dalszy
To nie koniec niesamowitych panoram na dziś. Nie minęło 15 minut, a doszliśmy do kolejnego punktu widokowego. Krajobraz dosłownie zapiera dech w piersi:
Widoczek był tak cudny, że aż ciężko było się oderwać i ruszyć w dalszą wędrówkę, no ale w końcu ruszyliśmy 😉.
To nadal nie koniec widoczków! Nie minęło kilka minut, jak doszliśmy pod ogromny krzyż. Podobno, części 12-metrowej konstrukcji zostały wciągnięte na górę przez 40 bawołów.
Biskup Veszprém — János Ranolder tak zachwycił się tutejszym krajobrazem, że na cześć Stwórcy, 14 września 1857 r postanowił wznieść ten właśnie krzyż. Od tego czasu Chrystus mógł spoglądać na winnice i chronić okolicznych mieszkańców z wysoka.
Zanim zaczęliśmy schodzić z góry, minęliśmy po drodze jeszcze kilka całkiem przyjemnych punktów widokowych.
Zejście z Badacsony
Schodząc ze wzgórza do miejscowości, też mieliśmy piękny widoczek (a jakże by inaczej 😉). Początkowo szliśmy po stromych kamiennych schodach.
I tak powoli doszliśmy do urokliwych winnic, które mogliśmy do tej pory podziwiać z góry.
Niestety, im niżej schodziliśmy, tym goręcej się robiło. Winogronka lubią wygrzewać się na słońcu, więc i cień się skończył. Ledwo pełzliśmy 😉, ale za to było pięknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz