Dziś zrobiliśmy sobie wycieczkę do Trzebnicy, a tam czekały na nas szlaki malowniczych Wzgórz Trzebnickich, czyli Gór Kocich. To była taka namiastka wędrówki po górach. Na krajobraz tej okolicy składają się lasy, pola i sady położone na niewielkich górkach-pagórkach. W obrębie miasta znajduje się też bajeczny wąwóz. To w ogóle piękna okolica 😍 i niezwykle ciekawa — w Trzebnicy utworzono Trzebnicki Park Winna Góra, czyli park archeologiczny ze ścieżką dydaktyczną. To właśnie na Winnej Górze odkryto ślady Homo Erectus sprzed 500 tys. lat oraz kości nosorożca.
Mapa z trasą wycieczki
Dlaczego Góry Kocie?
Wzgórza Trzebnickie nazywane są też Górami Kocimi, ale skąd wzięła się taka nazwa? Chodzi o to, że te pagórki po prostu przypominają kształtem kocie grzbiety 😉. Jest też druga ciekawsza geneza tej nazwy — ponoć koty licznie się gromadziły w tych Kocich Górach i to na ich cześć te wzgórza tak nazwano. W Trzebnicy powstała nawet tzw. kocia ścieżka, na której można spróbować odszukać figurki słodkich sierściuszków 😉. Nam udało się znaleźć tylko jednego kotka — Aquariusa, przy aquaparku. Nie wiem, czy to my tak słabo szukaliśmy, czy te figurki tak dobrze ukryte są?Park Solidarności w Trzebnicy
Auto zaparkowaliśmy na parkingu przy ulicy Grunwaldzkiej i żwawo ruszyliśmy na wędrówkę. Nie uszliśmy jednak daleko, bo zatrzymał nas Park Solidarności. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego 😉 ?W parku jest też fontanna, alejki spacerowe i Aleja Zakochanych.
Las Bukowy
Kawałek za aquaparkiem weszliśmy na Południowy Szlak Gór Kocich oznaczony kolorem żółtym. Szlak swój bieg rozpoczyna w urokliwym lesie bukowym.W lesie znajduje się zabytkowy kościół pw. Czternastu Świętych Wspomożycieli, zwany potocznie kościółkiem leśnym. Został on zbudowany w 1886 roku w miejscu od wieków związanym z kultem religijnym, także pogańskim-słowiańskim.
Gdy przechodziliśmy akurat trwała msza, weszliśmy na trochę do środka.Później znów ruszyliśmy wędrować w las.
Wędrujemy, wędrujemy
Gdy wyszliśmy z lasu, spacerowaliśmy kawałek uliczkami Trzebnicy. Znów zatrzymaliśmy się przy całkiem fajnym placu zabaw, ale nie był on już taki rozbudowany jak te w Parku Solidarności. Chwilę później chcieliśmy zrobić krótki postój przy Rotundzie Pięciu Stołów, ale nie było takiej opcji. Niestety, wszystko było pozamykane na cztery spusty. Pstryknęliśmy tylko fotkę zza krat 😉.
A co to za rotunda?
Wybudowana została z cegieł i rudy darniowej w XIII wiekum,za życia świętej Jadwigi Śląskiej (postaci mocno związanej z Trzebnicą). Był to punkt opiekuńczo leczniczy dla chorych i cierpiących. W środku okręgu stoi krzyż, figura świętej oraz kamień z napisem „Sprawiedliwość”.
Rotunda znajduje się na trasie Dużej Ścieżki Świętej Jadwigi Śląskiej, na której ustawiono siedem kamieni medytacji przypominających jej cnoty.
Winna Góra zwana Kocią
Cały czas wędrowaliśmy żółtym szlakiem i zbliżaliśmy się do najciekawszego punktu naszej dzisiejszej wycieczki, czyli do Trzebnickiego Parku Winna Góra.
Winna Góra, Kocia Góra lub po prostu Kociak wznosi się na wysokość 219 m n. p. m. Mimo iż jej wielkość imponująca zbytnio nie jest, to widoczek na Trzebnicę i okolicę prezentuje się z niej pięknie 😍.
W latach 1988-1992 na Winnej Górze prof. dr hab. Jan Burdukiewicz odkrył ślady obecności Homo Erectus sprzed 500 tys. lat. Okazało się, że to znalezisko jest najstarszym obozowiskiem Homo Erectusa w Polsce, a także jednym z najdalej wysuniętych na północ Europy. W trakcie wykopalisk odnaleziono fragmenty kości, proste narzędzia oraz szczątki zwierząt. Wykopano tu m.in. kość nosorożca. Nosorożec Stephanorhinus lub nosorożec Mercka żył w plejstocenie w północnej Eurazji i należy do zwierząt wymarłych. Miał dwa rogi i był stosunkowo dużym nosorożcem, ważył ok. 3 ton i mierzył ok. 2 m wysokości oraz 4 m długości, zbliżony do obecnie żyjących nosorożców białych.
O tych wszystkich odkryciach i innych ciekawostkach można wyczytać z tablic edukacyjnych umieszczonych na trasie specjalnej ścieżki archeologicznej.
Przez uliczki Trzebnicy
Gdy zeszliśmy z „Kociaka”, pokazało nam się kolejne ciekawe miejsce na mapie Trzebnicy, czyli Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej. Dokładniej jest to cały zespół klasztorny wraz z bazyliką pod wezwaniem św. Jadwigi i św. Bartłomieja, będący sanktuarium w związku z obecnością w bazylice grobu świętej Jadwigi. Jak już wspomniałam, święta ta była mocno związana z historią Trzebnicy. Była ona żoną Henryka Brodatego, który właśnie za jej namową w Trzebnicy w 1202 roku ufundował pierwszy w Polsce żeński zakon cysterski. Nie chcę się rozpisywać za bardzo na temat Jadwigi i Henryka, bo nie byliśmy w sanktuarium, ale myślę, że warto tam wstąpić. Można też przejść się trasą Dużej lub Małej Ścieżki Jadwigi Śląskiej, ale w naszym przypadku nie tym razem.Dalej wędrowaliśmy uliczkami Trzebnicy, cały czas żółtym szlakiem. Podążając po znaczkach, doszliśmy do bajkowego wąwozu.
Piekielny Wąwóz
Krajobraz i całe otoczenie zupełnie się zmieniło, gdy weszliśmy do Piekielnego Wąwozu i wcale nie było tam piekielnie, wręcz przeciwnie — bajkowo i pięknie.Legenda o pierścieniu królowej
Z Piekielnym Wąwozem związana jest pewna legenda i dotyczy ona postaci historycznych: Augusta II Sasa, Stanisława Leszczyńskiego i jego żony Katarzyny z Opalińskich Leszczyńskiej oraz ich nowo narodzonej córki Marii. Otóż Katarzyna postanowiła zrobić sobie pielgrzymkę do grobu świętej Jadwigi. Na tę „wycieczkę” wzięła oczywiście swój dwór i maleńką córeczkę. O tej eskapadzie dowiedział się August II Sas ówczesny król Polski, który delikatnie mówiąc, za Leszczyńskimi nie przepadał. Zlecił więc porwanie niemowlęcia. Dziecko porwano razem z kołyską, ale porywacze zgubili się w ciemnościach w Piekielnym Wąwozie. Tam też dopadła ich pogoń — dziewczynka została uratowana i oddana z powrotem mamie. Jednak to nie koniec opowieści. W kołysce małej Marysi ukryty był cenny klejnot — rodowy pierścień, który wypadł gdzieś w Piekielnym Wąwozie. Podobno leży tam gdzieś po dziś dzień, a kto go odnajdzie, będzie szczęśliwy i bogaty. Pierścień można znaleźć tylko raz w roku — w noc urodzin Marii, czyli 23 czerwca (przed dzień nocy świętojańskiej).Pośród kwitnących sadów
Wędrówkę nadal kontynuowaliśmy żółtym szlakiem, który doprowadził nas do pachnącego, kwitnącego sadu.
Szlak teoretycznie był poprowadzony przez teren sadu, ale w którymś momencie wyrosła przed nami zamknięta brama, której ni jak nie dało się ominąć. Skręciliśmy więc w boczną drogę, a potem przeszliśmy zwinnie i szybciutko przez drogę i wróciliśmy na szlak. Szliśmy wzdłuż kolejnych sadów i rzepakowych pól. Wędrowaliśmy asfaltem, drogą, po której mało co jeździło i tak aż do Węgrzynowa. A we wsi zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, ale nie na odpoczynek, tylko na zmianę formy aktywności 😉. Chłopaki zrobiły sobie turniej rzutów do kosza.
Kierunek Wiszniak (246 m n.p.m)
Za Węgrzynowem zeszliśmy z żółtego szlaku i dalej szliśmy polną ścieżką. To był bardzo przyjemny, taki sielski etap wędrówki: pola, łąki, kwitnące drzewa i cudowny zapach dookoła.Wędrując dalej zbliżaliśmy się do wzgórza Wiszniak, na którym zrobiliśmy sobie długą przerwę na odpoczynek.
Z Wiszniaka pięknie prezentuje się panorama na Wrocław i Karkonosze:
Wracamy do Trzebnicy
Wypoczęci i najedzeni ruszyliśmy w drogę powrotną do Trzebnicy.
Minęliśmy wieś Będkowo i weszliśmy na szeroką drogę pieszo-rowerową.
A na tym zdjęciu, w oddali widać Kaplicznik — wzgórze, na którym znajduje się kaplica świętej Jadwigi i stacja Dużej Ścieżki Świętej Jadwigi.
Nawet chcieliśmy zobaczyć co to za ciekawostka i podejść bliżej, ale szybkie spojrzenie na mapę uświadomiło nam, że oznaczałoby to dodatkowy kilometr drogi. Puszongowe nogi w zasadzie miały dość na dziś 😉.
Ostatnią ciekawostką, którą minęliśmy na trasie naszej dzisiejszej wycieczki jest taki oto wagonik:
A skąd on się tu wziął?
Otóż Wzgórza Trzebnickie to także raj rowerowy, o czym miał okazję przekonać się Blaru. Część rowerowych szlaków powstała na trasie dawnej kolei wąskotorowej. O rowerowych traskach jednak nic więcej pisać tu nie będę, bo to już zupełnie inna wycieczka 😊.
Dziś natomiast przewędrowaliśmy 18 kilometrów i stwierdzamy, że mimo iż Góry Kocie to takie bardziej pagórki, to i tak warto się po nich trochę poszlajać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz