września 09, 2018

września 09, 2018

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Po raz drugi w tym roku postanowiliśmy wybrać się na wędrówkę po Górach Sowich. Zapowiadała się piękna, słoneczna niedziela, po prostu grzechem byłoby jej nie wykorzystać i nie pójść w góry. Tym razem nasz cel stanowił najwyższy szczyt w Górach Sowich - Wielka Sowa (1015 m n.p.m.). Wdrapaliśmy się na nią już kiedyś, kiedy nasza rodzinka była jeszcze w trzy osobowym składzie. Pamiętam, jak wtedy Wicia prawie wbiegała na szczyt, a później mówiła, że rozładowała się jej bateria i chce na rączki. Pamiętam też, że Blaru mimo okropnej pogody i wiatru skusił się na czeskie piwo w schronisku, a ja patrzyłam na niego z politowaniem, opatulona w kaptur. No, ale ze wspomnień to by było na tyle, bo to już była zupełnie inna wycieczka. Szliśmy inną trasą, no i oczywiście doszedł nam do ekipy nowy towarzysz, czyli Puszong, który tym razem naprawdę sporo przetuptał na własnych nogach.

Mapa naszej wycieczki 

Nam realnie ta trasa zajęła jakieś 6 i pół godziny

Trasa: Rościszów – Rościszów | mapa-turystyczna.pl


Zaczynamy wędrówkę

Około godziny jedenastej, po krótkiej wymianie zdań z pewnym panem policjantem, ruszyliśmy spod parkingu w Rościszowie. Piotruś bardzo szybko wypatrzył sobie plac zabaw, ale Blaru jeszcze szybciej przekonał go, żeby wskoczył do nosidełka podziwiać świat. Okazało się, że warto słuchać taty, bo wcale nie przeszliśmy tak daleko, gdy zobaczyliśmy takie oto ciekawostki (ten łabędź jest żywy):

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę
Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Pierwszą przerwę zrobiliśmy sobie dość szybko, bo zaczęło nam burczeć w brzuchach. Zatrzymaliśmy się na rozwidleniu szlaków przy Starej Jodle. Rozsiedliśmy się na ławach i zabraliśmy się za pałaszowanie drugiego śniadania.

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Jak dwulatek próbuje zdobywać górskie szczyty

Po przerwie ruszyliśmy żółtym szlakiem w kierunku Wielkiej Sowy. Piotruś nie prędko dał się zapakować w nosidełko. Dzielnie i dumnie piął się w górę na własnych nóżkach. Chcąc nie chcąc i tak momentami musiałam go, chociaż na chwilę wrzucać na plecy, bo było zbyt dużo kamoli po drodze. Gdy zaczynał krzyczeć: „wypuść mnie mamo! Wypuść Pluszaka! Ja tuptać chcę! W górę piąć!!!” wtedy wyjścia nie było i znów wędrował na własnych nóżkach. Co ciekawe, wcale nie szliśmy jakimś ślimaczym tempem, po prostu rośnie nam mały góraliczek — wędrowniczek.

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Niesamowite spotkanie

Nagle przez trasę naszej wędrówki przebiegło stadko przepięknych, charakterystycznych dla Gór Sowich, muflonów. Szczęki nam opadły, bo zwierzęta przebiegły dosłownie tuż obok nas! Oczywiście, zanim Blaru włączył aparat, to zdążyły już uciec w górę, ale chociaż taką fotkę jak poniżej udało się zrobić.

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

W poszukiwaniu dobrego piwa w schronisku Sowa

Cały czas przeżywając spotkanie z muflonami, szliśmy sobie, nie spiesząc się w kierunku schroniska Sowa. Tam postanowiliśmy zatrzymać się na nieco dłużej i podkarmić trochę nasze głodne brzuszki. Blaru miał jeszcze jeden cel: liczył, że w schronisku będzie miał okazję zdegustować kraftowe piwo z Browaru Sowie.  Niestety, pani barmanka poinformowała nas, że „nie prowadzą tego piwa, bo według nich ... jest niedobre”. Blaru zadowolił się czeskim pilsem, którym ja wzgardziłam (z racji, że ja nie jestem fanką tego stylu).

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę
Ze schroniska na Wielką Sowę był jeszcze kawałek. Chcąc nie chcąc musieliśmy się zebrać, bo na szczycie też czekał nas długi postój. Piotruś bardzo chciał tuptać sam, natomiast szlak, którym szliśmy, kompletnie nie nadawał się dla jego małych nóżek — przede wszystkim było zbyt dużo wystających korzeni drzew. Ostatecznie Puszong mimo początkowych protestów zgodził się zapakować do nosidełka i jakoś dopełźliśmy na szczyt.

Góry Sowie, Wielka Sowa Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę
Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę Góry Sowie, Wielka Sowa

Na szczycie Wielkiej Sowy 

Na szczycie góry zobaczyliśmy tłumy ludzi, którzy naprodukowali się tam nie wiadomo skąd.  W sumie to nic dziwnego, podobnie jak my korzystali z ostatnich dni lata. Siedzieli sobie przy ognisku przy fajczących się kiełbasach i odpoczywali po górskiej wędrówce.

Góry Sowie, Wielka Sowa

Góry Sowie, Wielka Sowa Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę
Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa
My kiełbachy nie mięliśmy, ale też zatrzymaliśmy się tu na nieco dłużej.

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Zarówno Piotrusiowi, jak i Wici bardzo podobało się wspinanie na drewnianego muflona, właściwie to wszystkie dzieciaki na Wielkiej Sowie po prostu MUSIAŁY na niego wleźć.

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Podobnym powodzeniem cieszyły się także drewniane sowy.

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę


Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę
Niewątpliwie atrakcją na Wielkiej Sowie jest wieża widokowa. Wstęp na nią jest płatny i tym razem na nią nie wchodziliśmy. No, właściwie to Piotruś zaciągnął nas na jej dolne piętro.

Góry Sowie, Wielka Sowa

Przeprawa przez sowiogórski, bajkowy las

Poleniuchowaliśmy sobie naprawdę długo, ale czekało nas jeszcze zejście, więc chcąc nie chcąc musieliśmy się ruszyć. Schodziliśmy niebieskim szlakiem i był to typ trasy, jaki Blaru lubi najbardziej: wąskie kozie dróżki wśród drzew, krzewów, korzeni, kamieni i chaszczy. Nasza wędrówka przypominała trochę przeprawę przez jakiś tajemniczy, bajkowy las.

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie, Wielka Sowa, Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę
Gdy wyszliśmy z gęstego lasu, zejście zrobiło się troszkę łagodniejsze. Piotruś podziwiał jeszcze trochę przyrodę, aż się ululał.

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę


Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Cudowne gospodarstwo agroturystyczne w Lasocinie

Do Lasocina dodreptaliśmy, o ile dobrze pamiętam, około 19:00 i nasze brzuch upominały się już o jakąś pyszniutką obiadokolację. No i udało nam się nie tylko znaleźć świetną miejscówkę z dobrym jedzonkiem, ale i inne atrakcje. Zawitaliśmy do Gospodarstwa Agroturystycznego Cicha Woda i ta wizyta była jak wisienka na torcie naszej wycieczki. Jedzonko przepyszne: wzięliśmy sobie genialny gulasz, a mi udało się załapać na pszeniczne piwo z Browaru Sowie. Blaru — kierowca spoglądał na mnie z zazdrością.

Gospodarstwo Agroturystyczne Cicha Woda Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Gospodarstwo Agroturystyczne Cicha Woda Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę


Jeśli chodzi o jedzenie, to jest ono jednym z powodów, dla którego do Cichej Wody na pewno wrócimy. Koniecznie musimy spróbować tamtejszych pstrągów! Poza tym jest to po prostu wymarzone miejsce dla dzieci, z wypasionym placem zabaw i zwierzątkami m.in. ptaszkami, kucykami i króliczkami. Tak naprawdę brakło nam już czasu, żeby obejść całe te włości. Zaczynało się powoli ściemniać, gdy siłą zabieraliśmy stamtąd dzieci.

Gospodarstwo Agroturystyczne Cicha Woda Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Gospodarstwo Agroturystyczne Cicha Woda Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Gospodarstwo Agroturystyczne Cicha Woda Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę


Gospodarstwo Agroturystyczne Cicha Woda Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Gospodarstwo Agroturystyczne Cicha Woda Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę

Gospodarstwo Agroturystyczne Cicha Woda Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Puszongowo , Blogger