lipca 16, 2017

lipca 16, 2017

Pieniny: Wycieczka ze Szczawnicy szlakiem brzegu Dunajca

Przed nami przepiękna trasa ze Szczawnicy czerwonym szlakiem prowadzącym przez przełom Dunajca. Nie przesadzę jeśli powiem, że to najpiękniejszy szlak w całych Pieninach i żadne zdjęcie nie odda uroku tej przechadzki. Tam po prostu trzeba być!

Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca

Mapka naszej wycieczki

Nam wędrówka zeszła jakieś pół godziny do 40 minut dłużej niż pokazuje to mapa.


Start: parking nad potokiem Grajcarek

Za parking w Szczawnicy zapłaciliśmy 3 zł/h, co realnie dało nam 27 zł (rozbój w biały dzień)! Cóż, wakacje – powiedzmy, że wkalkulowane w ogólny koszt.
Zaopatrzeni w: wózek, nosidełko, żarełko, parasolki i dobre humorki, wyruszyliśmy na na wycieczkę z pustego jeszcze parkingu.

Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca

Szczawnica kwiatowy paw

Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca

Schronisko PTTK Orlica

Wdrapaliśmy się do schroniska, każdy skuszony perspektywą zaspokojenia jakże różnych, istotnych potrzeb własnych: Blaru wypatrzył szyld reklamujący słowackie piwa (których notabene prawie nie było — były inne dobre lub nie), Wicia pomyślała, że przyjemnie będzie wysikać się w schroniskowym kibelku, a ja no cóż, popatrzę sobie z górki na górki, bo punkt widokowy był całkiem niezły. Co do Puszonga, za dużo do gadania nie miał – był szczęśliwy, że tatuś go pcha pod wielką górę w wózku (tatuś i wózek byli mniej szczęśliwi). W schronisku natomiast był fajny kącik z zabawkami i w ogóle zgodnie stwierdziliśmy, że to musi być fajne miejsce noclegowe i dobra baza wypadowa na dalsze wycieczki.

Schronisko PTTK Orlica


schronisko PTTK Orlica

Szlak przy brzegu Dunajca

Zeszliśmy ze schroniska i weszliśmy na teren Pienińskiego Parku Narodowego, podążając tym samym Drogą Pienińską — czerwonym szlakiem przełomem Dunajca. Cała trasa biegła z widokiem na gigantyczne, pionowe ściany skalne, wzdłuż rzeki wijącej się niczym wąż — we wszystkich możliwych kierunkach. Nie potrafię opisać naszych wrażeń odnośnie do samego szlaku – było cudownie, malowniczo po prostu trzeba to zobaczyć. Zdjęcia, choć robiliśmy ich sporo, nawet w połowie nie oddają uroku tej przechadzki. Na pewno, za kilka lat jeszcze wrócimy w to miejsce. Koniecznie chcielibyśmy przepłynąć się tratwą flisacką. Tę atrakcję zostawiamy sobie na później, jak już Puszong będzie trochę starszy (nie będzie już wtedy Puszongiem?????!!!), bo spływ trwa około 2 godzin i w naszej ocenie nie byłby on zbyt bezpieczny i przyjemny dla takiego maluszka.

Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca

Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca
Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca
Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca

Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca
Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca
Droga Pienińska
Droga pienińska

Droga Pienińska, tratwa flisacka

Szczawnica szlakiem brzegu Dunajca

Kilka uwag z serii praktycznych 

Po pierwsze, trasa jest mega oblężona – głównie przez rowerzystów i to w większości takich, którzy nie koniecznie umieją tym rowerem jeździć (i nie mam tu na myśli dzieci). Oczywiście, nic nie mamy do rowerzystów (zwłaszcza rowerowy Blaru), ale trochę kultury i pomyślunku na szlaku pieszo rowerowym obowiązywać powinno każdego. Po drugie skusiliśmy się na wzięcie wózka, bo utwierdzono nas w naszym błędnym przekonaniu, że na szlaku jest asfalt. No to ogólnie rzecz biorąc go tam nie ma (no dobra jest, ale zbyt krótko). Efekt był taki, że złapaliśmy w wózku kapcia, ale nic to. Idąc dalej tym wózkowym torem rozumowania, to plany naszej wycieczki były nieco inne. Do Leśnicy chcieliśmy dojść, wędrując od niewielkiej polanki zwanej Hutą, żółtym szlakiem przez przełęcz Limierz i dalej niebieskim, mijając po drodze dwa punkty widokowe. Niestety, żółty szlak kompletnie nie nadaje się na wózek i na niego nie wchodziliśmy. Poszliśmy więc dalej prosto czerwonym i zawróciliśmy (o ile dobrze pamiętam) w momencie, gdy pojawił się znaczek na Czerwony Klasztor 40 min.

Odbijamy w kierunku Leśnicy

Po drodze, przy przystani flisackiej, zatrzymaliśmy się na pyszną i zimną Kofolę. Wicia dostała gratis do napoju gumowy nos psa, a Puszong ma do tej pory ubaw, że człowiek może się zamienić w „stwora” i „hałczeć”. Dalej pokierowaliśmy się w stronę Słowackiej Leśnicy i pokręciliśmy się tam chwilę, próbując uratować koło w wózku (nie udało się).

Leśnica Słowacja
Leśnica Słowacja


Szwendanie po Szczawnicy

Dalej ruszyliśmy już do Szczawnicy w poszukiwaniu obiadu. Zatrzymaliśmy się wygłodniali w Restauracji U Zosi, a tam długo musieliśmy poczekać na jedzonko. Cóż takie uroki weekendów. Niestety, kwaśnica, którą zamówiliśmy z Blarem chyba nie była pierwszej świeżości. Natomiast biedna, umierająca już z głodu Wicia, dostała swą pizzę, gdy my już kończyliśmy drugie danie. Generalnie, to, tak czy siak się napaśliśmy. A że dalej nam było mało łażenia, to poszliśmy jeszcze się szwendać po Szczawnicy. Warto przejść się zwłaszcza promenadą wzdłuż potoku Grajcarek. W tym dniu zrobiliśmy łącznie na szlaku i spacerując po Szczawnicy 23 kilometry. Nasze nogi były usatysfakcjonowane.

Szczawnica
Szczawnica


SzczawnicaSzczawnica

Szczawnica

Szczawnica


1 komentarz:

  1. Szczawnica posiada wiele tras turystycznych dla całych rodzin. Przepiękne miejsce.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Puszongowo , Blogger