lipca 19, 2017

lipca 19, 2017

Bieszczady: Połonina Caryńska

Zaczęliśmy nasze bieszczadzkie wędrówki! Na dobry początek Blaru wyciągnął nas na Połoninę Caryńską, na jeden z bardziej popularnych bieszczadzkich szlaków. Ta popularność nie bierze się z znikąd, bo widoki z Bieszczadzkiej Carycy to kwintesencja górskiego piękna.

Połonina Caryńska














Mapa naszej wędrówki



Kilka słów na temat bieszczadzkich busów

Cisna, w której się zatrzymaliśmy jest doskonałą bazą wypadową na wakacyjne, górskie wędrówki. Jednak do poszczególnych miejscowości trzeba się w jakiś sposób dostać, żeby pójść na szlak. Z racji, że nie lubimy (a czasem jest to w ogóle bez sensu, bądź niemożliwe) wracać tą samą trasą to, nie koniecznie chcieliśmy wszędzie wybierać się autem. I tu z pomocą przychodzi bieszczadzka komunikacja publiczna.  Nasz plan był taki, że do punktu startowego, do Berehów chcieliśmy się dostać PKS-em i potem z Ustrzyk też wrócić PKS-em. Niestety, posiadając Puszonga nie zawsze da się na wszystko zdążyć i tak oto autobus odjechał nam 5 minut przed przyjściem na przystanek. Ale nic to, wiedzieliśmy też, że jeżdżą jakieś busy. Tylko te busy, to nie mają rozkładu i jeżdżą, jak chcą, gdzie chcą, kiedy chcą i z kim chcą. A i cena też jest jak chcą. To znaczy, chodzi tu w tym o to, że jak znajdzie się jakaś grupka, to znajdzie się i busiarz, który tę grupkę zawiezie tam, gdzie jest potrzeba, w zamian za mniej lub bardziej drobną opłatą. Postaliśmy trochę na przystanku, za chwilkę dołączyła jakaś parka i niedługo przyjechał busik.

Puszong w Bieszczadach

Cmentarz w Berehach Górnych

Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy wchodząc do nieistniejącej już wsi Berehy Górne, położonej pomiędzy połoninami Caryńską i Wetlińską. Cała historia wsi jest bardzo ciekawa i warto się z nią zaznajomić, choćby przy tablicy edukacyjnej na szlaku. Ja natomiast nie będę się na ten temat rozpisywać. Obecnie, po dawnej osadzie i jej mieszkańcach pozostał tylko stary, zabytkowy cmentarz. Nie tak dawno, bo w 2010 roku został on odremontowany, można więc było zobaczyć kilka oryginalnych nagrobków. W moim osobistym odczuciu ten cmentarz był wręcz magiczny, pełen mroku i tajemnicy. Ale ja jakaś taka dziwna jestem, że od dziecka lubiłam cmentarze, takie małe, gdzie czuć obecność dawnych duchów. Brrrr…

Cmentarz Berehy



Kilka słów na temat trasy

Decydując się na wejście na Połoninę Caryńską od strony Berechów, wybraliśmy trasę krótszą, ale bardziej stromą. Oj było drapania. Po drodze i na szczycie czekały nas oczywiście niesamowite widoczki min na: Wielką i Małą Rawkę, Połoninę Wetlińską, Dwernik- Kamień, Przysłup Caryński (schronisko). Mogliśmy podziwiać wspaniałe panoramy Zachodnich Bieszczad oraz gór po stronie ukraińskiej i słowackiej. Całe szczęście dopisała nam pogoda, bo kiedy Blaru był dwa lata wcześniej, na połoninie było zimno i mgliście, a co za tym idzie, widział niewiele więcej niż czubek własnego nosa.
To, co zaplanowaliśmy na starcie, zostało zrealizowane, a cała trasa zajęła nam 6 godzin i było to prawie 11 km. Oczywiście po drodze robiliśmy długie postoje na rozprostowanie Piotruśniaczych nóżek, jedzonko i hasanie po kocyku.

Resztę pokazują zdjęcia

Połonina Caryńska

Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska

Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Bieszczady Połonina Caryńska
Połonina Caryńska

Połonina Caryńska

Bieszczady Połonina Caryńska

Połonina Caryńska
Połonina Caryńska

Połonina Caryńska

Połonina Caryńska

Połonina Caryńska
Połonina Caryńska

Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska
Połonina Caryńska

Bieszczady Połonina Caryńska
Bieszczady Połonina Caryńska
Bieszczady Połonina Caryńska
Bieszczady Połonina Caryńska
Bieszczady Połonina Caryńska


Bieszczady Połonina Caryńska

W chacie Trolla

Obiadu nie jedliśmy w Ustrzykach, bo za namową Wici wróciliśmy do Cisnej i poszliśmy do Trolla. Wicia chciała zobaczyć, jak mieszkają trolle w chacie, której dach porasta samopodlewająca się trawa. No i tu trzeba przyznać, że wystrój bardzo ciekawy. I tym razem jedzonko zamówiliśmy z polecenia Blara, a był to placek po bieszczadzku z gulaszem baranim, Wicia natomiast skusiła się na mega pyszną i dużą pomidorówkę z ryżem. Puszong, jak to Puszong, jadł, co mu Mamut nawkładał do termosu i uszy mu się przy tym trzęsły. Ludzie go podziwiali, że taki maluszek tak ładnie sam je, a on dziękując za komplementy, łaskawie odpłacał im swym puszeniem i słodkimi uśmieszkami 😉.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Puszongowo , Blogger