maja 15, 2022

maja 15, 2022

Wycieczka do Lwówka Śląskiego, czyli Szwajcaria Lwówecka (Lwóweckie Skały) i dużo, dużo rzepaku

Na ten dzień zaplanowaliśmy sobie wycieczkę do Lwówka Śląskiego. Chcieliśmy pospacerować trochę po Szwajcarii Lwóweckiej. To grupa malowniczych skał piaskowcowych z widoczkiem na okolicę. Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy na naszej wycieczce poprzestali jedynie na krótkiej przechadzce po skałkach. Piękną, ponad 15-kilometrową pętelkę zrobiliśmy sobie po okolicy, a że był akurat środek maja, to powędrowaliśmy przez żółte morze kwitnącego, pachnącego rzepaku — cudownie 😍.

Wycieczka do Lwówka Śląskiego, czyli Szwajcaria Lwówecka (Lwóweckie Skały) i dużo, dużo rzepaku

No dobra, były też mlecze i mnóstwo innego majowego kwiecia oraz muchy, trawa po pas, a nawet kleszcz się przypałętał. 

Mapa z trasą naszej wycieczki

 

Lwówek Śląski

To jedno z najstarszych polskich miast — prawa miejskie zostały mu nadane już w 1217 roku przez Henryka I Brodatego.
 
Lwówek Śląski prawa miejskie


Obecnie Lwówek to nieduże miasteczko, liczące sobie około 10 tysięcy mieszkańców, ale jak na taką małą miejscowość oferujące całkiem sporo różnych atrakcji np.:
  • Agatowe lato — to prestiżowa plenerowa, międzynarodowa giełda minerałów i wyrobów jubilerskich, którą co roku odwiedza 50.000 osób z kraju i z zagranicy.
  • Browar Lwówek — to regionalny browar położony w centrum miasta. Tradycja warzenia piwa w Lwówku sięga czasów Henryka I Brodatego, który w 1209 roku nadał miastu przywilej warzenia piwa. W budynku browaru znajduje się także Muzeum Browarnictwa Dolnośląskiego i Ziemi Lwóweckiej, zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem i jest urozmaicone degustacją 😉. Spośród piw warzonych w lwóweckim browarze na uwagę na pewno zasługuje Lwówek Jankes, czyli Lwóweckie ALE (piwo niefiltrowane, górnej fermentacji, 4,2% alk.obj, oraz 12,5% ekstr. wag.). 
  • Trasy rowerowe  — do końca życia będę wspominać jak kiedyś w dawnych przedblogowych i przedpuszongowych czasach, Blaru zabrał mnie na przejażdżkę w te strony. Nie dość, że po prostu kiepsko się czułam tamtego dnia, to jeszcze okazało się, że w moim rowerze nie działają przerzutki, a po drodze 8% podjazdy. Mimo że ja mam trochę traumatyczne 😉 rowerowe wspomnienia z Lwówka, to w tych okolicach jest naprawdę dużo tras do wyboru — łatwiejszych i trudniejszych.
  • Rynek i ratusz — zabytkowy lwówecki ratusz wybudowany został w latach 1522-1524 i co ciekawe, jest największym tego typu budynkiem na Dolnym Śląsku. Został uznany za zabytek I klasy.
Lwówek ratusz

Na rynku jest kilka całkiem ładnych XIV i XV wiecznych kamieniczek, ale niestety większość budynków to po prostu zwykłe PRL-owskie bloki.
Spacerując przez rynek, można się też natknąć na takie uśmiechnięte lwiątko😉:

Lew Lwówek

Właściwie to na mapie Lwówka jest dużo więcej ciekawych miejsc do zobaczenia np. gotycki Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, klasztor franciszkanów, mury obronne, Pałac Hohenzollernów, Basteja Archonattiego, Zamek Płakowice, ale my nie zwiedzaliśmy miasta, więc nie chcę się za bardzo rozpisywać w tym temacie. Tego dnia największą atrakcją Lwówka były dla nas Lwóweckie Skały.

Ruszamy więc na wycieczkę

Auto zostawiliśmy w samym centrum Lwówka, na parkingu niedaleko ratusza. Skręciliśmy w ulicę Zamkową, na moment zatrzymaliśmy się przy browarze,

Browar Lwówek

Browar Lwówek

 a już po chwili spaceru znaleźliśmy się na niebieskim szlaku.

niebieski szlak Lwówek

Po drodze mamy całkiem ładny widoczek na miasto:

widok na Lwówek

Dalej minęliśmy Szpitalną Górę, na której według mapy też powinien być jakiś punkt widokowy. Cóż..., może i kiedyś był — teraz już nie ma 😉.

Panieńskie Skały

Na zboczu Szpitalnej Góry znajduje się ciekawa formacja skalna, czyli Panieńskie Skały. Są to skałki leżące średnio na wysokości 240–255 m n.p.m. Według legend, podczas wojen husyckich, w przykrytej skałą szczelinie ukrywały się lwóweckie kobiety. Szczelinę nazwano więc Panieńską Izdebką (niem. Jungfernstübchen), a skałki Panieńskimi Skałami.

Panieńskie Skały

Panieńskie Skały

Panieńskie Skały

Zrobiliśmy sobie tam krótką przerwę na odpoczynek i ruszyliśmy dalej, na razie zielonym szlakiem.

Panieńskie Skały

Później skręciliśmy w ulicę Jaśkiewicza i trzymając się rowerowego szlaku, dotarliśmy do głównej atrakcji dnia dzisiejszego.

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Lwóweckie Skały są położone na wysokości ok. 250 m n.p.m i tworzą naprawdę niesamowite formy skalne oraz labirynty z urwiskami dochodzącymi do wysokości 30 m. Skały przypominają trochę twory z Gór Stołowych i Szczelińca Wielkiego. 
Widząc jakie ciekawostki mamy przed sobą do podziwiania, Puszong energicznie ruszył pod górę.

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Zdjęcia za bardzo tego nie oddają, ale w rzeczywistości skały naprawdę robią wrażenie. A im dalej szliśmy, tym było piękniej i ciekawiej:

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Zanim jednak weszliśmy na szczyt tych skalnych baszt, odbiliśmy  jeszcze na prawo, na punkt widokowy. 

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Warto było zboczyć z trasy, bo widoczek był całkiem przyjemny. Udało nam się dojrzeć Szrenicę i odnaleźć śnieg w Karkonoszach. Wypatrywanie ułatwiała zamontowana obok luneta. To mogłoby być też fajne miejsce na przerwę, bo oprócz ładnego widoczku były także ławy. 

luneta Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

luneta Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

My jednak na razie nie mieliśmy potrzeby odpoczywać, więc żwawo ruszyliśmy z powrotem w trasę.
Troszkę pod górę ...

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

 i wow! 😍😍😍
Po prostu pięknie, skały i cała panorama na okolicę robią wrażenie:

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały


Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały
Wrażenia niestety nie robią ohydne biało-czerwone barierki, postawione na szczycie skałek w celu ochrony turystów przed upadkiem:

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały barierki

Nie wiem, jak niby te barierki mają chronić kogokolwiek przed czymkolwiek? Ani ilu geniuszy przed ich zamontowaniem spadło sobie w przepaść ze skałek? No, ale ja mam chyba kiepską wyobraźnię, a już na pewno nie mam dostępu do tajnych danych dotyczących wypadków/upadków, jakie musiały przecież mieć miejsce w Szwajcarii Lwóweckiej. Taką wiedzę oraz wyobraźnię i niesamowite poczucie estetyki mają natomiast włodarze Lwówka, więc przyozdobili skały tymi jakże urokliwymi i funkcjonalnymi barierkami 😉.

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały barierki

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały barierki

Szwajcaria Lwówecka czyli, Lwóweckie Skały barierki

Żółty szlak i morze rzepaku

Z Lwóweckich Skał schodziliśmy żółtym szlakiem, który miał nas zaprowadzić do Dębowego Gaju. Piękny to był etap naszej wędrówki: szliśmy między polami kwitnącego rzepaku i wdychaliśmy wiosnę.

żółty szlak Szwajcaria Lwówecka do Dębowy Gaj

rzepak okolice Lwówka Śląskiego

rzepak okolice Lwówka Śląskiego

rzepak okolice Lwówka Śląskiego

chyba niezapominajki

dmuchawce i rzepak okolice Lwówka Śląskiego

dmuchawce i rzepak okolice Lwówka Śląskiego
rzepak okolice Lwówka Śląskiego
pola rzepaku, okolica Lwówka
Dotarliśmy do wsi Dębowy Gaj, gdzie powitały nas krówinki.

krowy Dębowy Gaj
Kiedy Piotruś zażądał odpoczynku i zaczął narzekać, że jest zmęczony, jak na zawołanie pokazał nam się przystanek autobusowy. Klapnęliśmy więc sobie na trochę, zjedliśmy po musiku i pokrzepieni mogliśmy ruszać w dalszą wędrówkę.
Minęliśmy po drodze taki ładny budyneczek:

pensjonat Stara Szkoła w Dębowym Gaju
Jak się okazało to pensjonat Stara Szkoła, który powstał w budynku dawnej szkoły. Nie byliśmy tam, ale na pierwszy rzut oka wydaje się taki przyjemny i sielski. 
W Dębowym Gaju dołączył do nas nowy towarzysz wędrówki — wiejski kundelek, któremu najwidoczniej znudziło się wygrzewanie na słońcu. Zadowolony prowadził nas kawałek ścieżką między polami, a potem wrócił w stronę wioski. 

piesek

Teraz z góry mieliśmy widoczek na żółty — rzepakowy szlak, którym wędrowaliśmy niedawno. Było pięknie, w takich okolicznościach musieliśmy sobie zrobić przerwę na relaksik.

rzepak, pole okolice Lwówka Śląskiego
rzepak, pole okolice Lwówka Śląskiego

rzepak, pole okolice Lwówka Śląskiego

rzepak, pole okolice Lwówka Śląskiego

Wylegiwaliśmy się tak na środku ścieżki, aż tu nagle jakiś szum, coraz głośniej, głośno, bardzo głośno brruu !!!! Nad naszymi głowami przeleciały dwa śmigłowce Black Hawk.

Black Hawk

Black Hawk nad rzepakiem

Wędrujemy po bezdrożach

Ruszamy w dalszą drogę. Jeszcze przez chwilę szliśmy ścieżką, ale później nasza trasa zmieniła się w jakiś hard core.

wędrówka z Dębowego Gaju do Mojesz

fiołki

Na mapie co prawda oznaczona była ścieżka, którą dalej wędrowaliśmy, ale realnie to ona dawno zarosła i nikt normalny tamtędy nie chodzi 😉.
Efekt był taki, że szliśmy przez chaszcze, a ja prawie kilometr niosłam 20-kilogramowego sześciolatka na rękach. No i niestety w domu okazało się, że z wycieczki Piotruś przywiózł „małego kolegę”, czyli kleszcza ☹️.
Ta „ścieżka” wyglądała dużo gorzej, tylko nie myśleliśmy z Blarem o tym, żeby pstrykać fotki 😉.

zarośla

Uff, udało się, w końcu wyszliśmy na prostą. Przed nami kolejna miejscowość — Mojesz:

łąki mojesz

Tak ... takie ciekawostki też można było spotkać na trasie. Aut w podobnym klimacie stało kilka — widok skojarzył mi się z jakimś horrorem 😉.

wrak auta

Mojesz

Dalej weszliśmy na szeroką, gładką jak stół drogę rowerową i nią doszliśmy do miejscowości. 

droga rowerowa na Mojesz

droga rowerowa na Mojesz

A Mojesz przywitał nas świetnym placem zabaw z huśtawkami, ślizgawkami, boiskiem, siłownią i miejscem na ognisko. Długo tam zostaliśmy, dobrą godzinę, bo Piotruś poznał nową koleżankę. No nie mogli się nagadać.

plac zabaw Mojesz


Mojesz to taka bardzo zadbana, a jednocześnie sielska wioseczka. Jest tam stadnina koni i kucyki, a praktycznie za każdym płotem biegają szczęśliwe kurki.

kucyki w Mojeszu
Podobno we wsi znajduje się też skarb ukryty przez Kozaków 😉. To tylko legenda, ale rzeczywiście próbowano szukać kozackiego złota. W 1830 r. bezskuteczne poszukiwania skarbu prowadził obywatel Francji, a w 1925 roku, w okolicy, powołano specjalną komisję niemiecko-francuską, która również nic nie znalazła. Kto wie, kto wie — może pod mojeszowską ziemią faktycznie coś ciekawego się kryje 😉?

Powrót do Lwówka

Nasza wędrówka powoli się kończyła, zmierzaliśmy w kierunku Lwówka. Znów minęliśmy Lwóweckie Skały i dalej pędzimy już w kierunku obiadu, bo w brzuchu coraz bardziej burczało.

Szwajcaria Lwówecka

Na jedzonko wstąpiliśmy do Restauracji pod Czarnym Krukiem. Zamówiliśmy sobie flaczki i trzy rodzaje pierogów: z gęsiną, z łososiem i tradycyjne ruskie (tak dla mnie to zawsze będą ruskie pierogi, choć w karcie zostały określone jako pierogi z serem, ziemniakami i skwarkami). Wszystko pychotka 😍.

Restauracja pod czarnym krukiem

I tak z zadowolonymi brzuszkami kończymy naszą wycieczkę 😊.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Puszongowo , Blogger