lutego 19, 2022

lutego 19, 2022

Góry Bardzkie: romantyczny weekend bez dzieci i wędrówki po pustych szlakach

Gdzie można wybrać się na romantyczny weekend we dwoje, w góry? 


Góry Bardzkie: romantyczny weekend bez dzieci i wędrówki po pustych szlakach

Takich miejsc jest mnóstwo. My z Blarem wybraliśmy trochę nieoczywiste, czyli Bardo — „miasto cudów”, miejscowość niedocenianą i niezbyt obleganą przez turystów, ale niezwykle urokliwie położoną. Na nocleg zatrzymaliśmy się w Hotelu Bardo. To, że w końcu udało nam się „pozbyć dzieci”, nie oznaczało jednak, że na takim romantycznym wyjeździe nie wystawimy nogi poza obręb pokoju i hotelowej strefy spa 😉. Wędrowanie w ten weekend było i to całkiem sporo. Do Barda dotarliśmy już w piątek, a w sobotę zrobiliśmy sobie pętelkę po zupełnie zapomnianych szlakach gór Bardzkich. Podziwialiśmy piękne widoczki z Miejsca Hrabiowskiego, minęliśmy siedem gór (a może i więcej 😉), a nawet doszliśmy do wioski świętego Mikołaja. Brzmi trochę jak bajka? — no może 😉, ale do tej bajki jest nawet mapa 😊:


Mapa z trasą naszej wędrówki


Kierunek Miejsce Hrabiowskie

Na wycieczkę wyruszyliśmy tuż po przepysznym śniadaniu. W sumie najedliśmy się tak, że za bardzo nam się iść nie chciało, no ale jednak cały dzień w spa, to zdecydowanie nie było to, co zaplanowaliśmy sobie na ten nasz wspólny wypad. Wędrówkę zaczęliśmy niebieskim szlakiem i przywitaniem się z takim rowerowym kolegom. 

rower Bardo

Szliśmy głównie lasem, więc nie odczuwaliśmy aż tak bardzo wietrznej pogody. Eh no właśnie, w połowie lutego człowiek w górach spodziewałby się raczej śniegu, a tu nic z tego. Zamiast czuć chrzęst białego puchu pod butami czuliśmy wiatr wiejący po uszach. Poopatulaliśmy się w kaptury i żwawo wędrowaliśmy przed siebie.
Od hotelu do Miejsca Hrabiowskiego nie jest daleko, może z pół godzinki. Żeby tam trafić, trzeba nieco zboczyć z niebieskiego szlaku, ale nie mieliśmy problemu z odnalezieniem drogi — były strzałki, wszystko ładnie oznaczone.

Droga do Miejsce Hrabiowskie Bardo

Miejsce Hrabiowskie

Miejsce Hrabiowskie

To punkt widokowy leżący na wysuniętej półce skalnej nad wysokim brzegiem Nysy Kłodzkiej. Roztacza się stamtąd wspaniała panorama na Bardo, górę Kalwarię i przełom rzeki. Miejsce to szczególnie upodobała sobie żyjąca w XIX wieku hrabianka Anna Deym. 

Miejsce Hrabiowskie Bardo

Miejsce Hrabiowskie Bardo
Miejsce Hrabiowskie Bardo

Teoretycznie schodząc nieco niżej, można zobaczyć wyryte na kamieniach ponad stuletnie znaki i rysunki — próbowaliśmy, ale to chyba nie byłby zbyt dobry pomysł. Zeszliśmy trochę i żadnych malunków nie wypatrzyliśmy. Mimo że pionowa przepaść kusiła nas, żeby zejść jeszcze niżej, potknąć się na czymś, zlecieć w dół i roztrzaskać czaszki w trakcie tego lotu, to jednak wybraliśmy opcję pooglądania sobie zdjęć tych znaków na tablicy edukacyjnej 😉.

Miejsce Hrabiowskie Góry Bardzkie

Zeszło  nam trochę na podziwianiu tych widoczków. Blaru stwierdził, że jemu to nawet bardziej podoba się ta panorama niż z Obrywu Bardzkiego. 

Wędrówka niebieskim szlakiem 

Wróciliśmy na niebieski szlak i „zdobywczym krokiem” ruszyliśmy przed siebie. Ten krok rzeczywiście był zdobywczy, bo czekało na nas kilka szczytów do zdobycia. Po drodze mijaliśmy takie góry (nie na każdą wchodziliśmy): Młynarz (413m n.p.m.), Suszyna (525m n.p.m.) , Klimek (566 m n.p.m.), Kukuła (570 m n.p.m.), Wielka Cisowa Góra (585 m n.p.m.), Jedlnik (584 m n.p.m.), Wilczak (633 m n.p.m.). Wyszło siedem gór, czyli wędrówka jak w bajce 😉.
Gdzieś na zboczach Młynarza spotkaliśmy takie dziwacznie powyginane drzewo:

dziwne drzewo góry Bardzkie

Początkowo trasa nie wymagała od nas większego wysiłku, no momentami wiatr trochę utrudniał wędrówkę. Jednak później podejścia też się pojawiły i zasapaliśmy się trochę, bo nasza zimowa kondycja była żadna.

niebieski szlak góry bardzkie

niebieski szlak góry bardzkie

niebieski szlak góry bardzkie

Cały niebieski szlak był pięknie oznakowany. Właściwie to znaczków było aż za dużo 😉, pomalowane były nawet cieniutkie gałązki, no nie sposób było się zgubić. 

niebieski szlak góry bardzkie

No i stało się prawdziwy bardzki cud — czyli odrobina śniegu w górach w środku zimy 😉:

niebieski szlak góry bardzkie

Dalej wędrowaliśmy jednak już w jesiennych warunkach, aż do punktu widokowego w pobliżu Wielkiej Cisowej Góry.

Wielka Cisowa Góra góry Bardzkie

Wielka Cisowa Góra góry Bardzkie

Wielka Cisowa Góra góry Bardzkie

Widoczek był bardzo przyjemny i miejsce na przerwę idealne, ale niestety dość szybko nas stamtąd przewiało. Wędrówkę kontynuowaliśmy po niebieskich znaczkach. Szło się całkiem fajnie, ale czekało nas jeszcze dość strome podejście na Wilczak. No i trochę widoczków.

droga na Wilczak góry Bardzkie

droga na Wilczak góry Bardzkie

Planowaliśmy zrobić dłuższą przerwę przy wiacie na Przełęczy Wilczej, ale to było nierealne. Ktoś bardzo pomysłowo owiązał całą wiatę folią stretch, pewnie po to żeby odpoczywającym w niej wędrowcom  mniej wiało. Niestety mimo, że pomysł z założenia niegłupi, to folię pozrywało (raczej nie dziś) i nie dało się tam zatrzymać ani na chwilę. 

Mikołajów

Kawałek za wiatą zeszliśmy na żółty rowerowy szlak, z którego po niedługim czasie skręciliśmy w leśną nieoznakowaną dróżkę. Ścieżka doprowadziła nas do zielonego szlaku, a ten z kolei do pewnej ciekawej wioski — do Mikołajowa. Doszliśmy tam w towarzystwie takich sielskich widoczków. Rozpogodziło się i słońce w końcu zaczęło się do nas uśmiechać. Czyżby wiosna?

zielony szlak na Mikołajów(góry Bardzkie)

zielony szlak na Mikołajów(góry Bardzkie)

zielony szlak na Mikołajów(góry Bardzkie)





Mikołajów góry bardzkie

Skocznia narciarska w Mikołajowie

A to dopiero była dla nas ciekawostka turystyczna! W Mikołajowie znajduje się amatorska skocznia narciarska „Orzeł” K-20, którą wybudował lokalny pasjonat skoków Dawid Boksa. Czadowo to wygląda:

skocznia narciarska Mikołajów

skocznia narciarska Mikołajów

I jeszcze taki widoczek ze skoczni:

widok skocznia Mikołajów

Wioska Świętego Mikołaja

Skocznia narciarska to nie jedyna atrakcja w malutkim Mikołajowie, bo przede wszystkim miejscowość ta, to oficjalna Polska Wioska Świętego Mikołaja 😉.

Mikołajów Wioska Świętego Mikołaja

Tą świętomikołajowość ktoś w Mikołajowie bardzo fajnie zorganizował: prosto, nietandetnie i jednocześnie sympatycznie.

Wioska Świętego Mikołaja Mikołajów

Wioska Świętego Mikołaja Mikołajów

Wioska Świętego Mikołaja Mikołajów

Mikołajów góry Bardzkie


W Mikołajowie jest też maleńki kościółek pod wezwaniem świętego Jana Nepomucena. Budynek, w którym znajduje się świątynia, wygląda jak zwykły dom (pomijając fakt, że ma krzyż). Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że szaro buro i ponuro, a w ogóle to nic ciekawego. Mnie jednak prostota i skromność tego miejsca jakoś urzekła. 

Kościół pod wezwaniem świętego Jana Nepomucena w Mikołajowie

Kierunek Brzeźnica

Z Mikołajowa wyszliśmy zielonym szlakiem, a później skręciliśmy na rowerowy EuroVelo 9. Myśleliśmy, że nudno będzie się szło po asfalcie, ale nic bardziej mylnego, bo niespodzianka — spotkaliśmy wiosnę (tej jesiennej zimy) !

droga do Brzeźnicy, Góry Bardzkie

droga do Brzeźnicy, Góry Bardzkie bazie

W drodze do wsi Brzeźnica (jest jeszcze góra o takiej samej nazwie i na nią nie szliśmy) natknęliśmy się jeszcze na szczątki jakiegoś wysuszonego osobnika. Blaru przywitał si z kolegom 😉.

czaszka zwierzęcia


Z daleka widać już  wioskę:

Brzeźnica góry Bardzkie


A to już kościół pod wezwaniem św. Mikołaja w Brzeźnicy:

kościół św Mikołaja w Brzeźnicy

Dłuższą przerwę na odpoczynek i kanapki zrobiliśmy sobie przy boisku piłkarskim „Cis Brzeźnica”.

Wracamy do Barda

Kiedy krzesełka zaczęły nas uwierać w cztery litery, postanowiliśmy, że czas ruszać dalej. Energicznym krokiem, żółtym szlakiem pomaszerowaliśmy więc w kierunku Barda. Blaru wspominał, jak to kiedyś (całkiem nie dawno) przejeżdżał ten etap naszej wędrówki gravelem. A trasa na rower super: asfalt gładziutki, a dalej też całkiem przyjemnie.

żółty szlak Brzeźnica Bardo

żółty szlak Brzeźnica Bardo
Gdzieś mniej więcej na tym etapie,  przy wejściu do lasu, czyli około godziny 16:00, spotkaliśmy  pierwszych wędrowców na naszej trasie. Tak, tak takie tłumy są w Górach Bardzkich 😉. Aż przyjemnie było z kimś się minąć, zamieniliśmy dwa zdania na temat picia kakao (😏) i każdy poszedł w swoją stronę.

żółty szlak Brzeźnica Bardo

Po powrocie do hotelu wzięliśmy szybki (jakże potrzeby) prysznic i zeszliśmy sobie na obiadokolację.
Co jak co, ale kucharze w hotelu Bardo znają się na swojej robocie, a tatar, na który się skusiliśmy to mistrzostwo 😍.
Wieczorem wyskoczyliśmy sobie jeszcze na mały relaksik na basen i do sauny — oj zdecydowanie dobrze mi to zrobiło.
Na następny dzień pobytu w Bardzie zaplanowaliśmy sobie już tylko delikatny spacerek po mieście. Wiadomo, wyszło jak zawsze, czyli schodziliśmy różne dziwne zakamarki i nadreptaliśmy więcej kilometrów, niż planowaliśmy. To są właśnie uroki bezdzietnych wędrówek, nie trzeba myśleć o tym, że komuś po drodze nogi odpadną 😉.
A co warto zobaczyć w samym Bardzie? Jakie są atrakcje miejscowości? — o tym już kolejny wpis tutaj 😊


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Puszongowo , Blogger