sierpnia 23, 2020

sierpnia 23, 2020

Wakacje w Międzywodziu

Wakacji w tych koronaświrusowych czasach w zasadzie nie planowaliśmy. Prawie na ostatnią chwilę udało nam się, jakimś cudem, wyżebrać i zgrać kilka wolnych dni w pracy oraz zamówić idealną pogodę nad Bałtykiem. Ostatecznie wyszło tak, że wybraliśmy się poleniuchować na piaszczystej plaży w Międzywodziu.

Międzywodzie plaża

Międzywodzie to nieduża miejscowość turystyczna położona w północnej części wyspy Wolin, w województwie zachodniopomorskim. Nie jest to wiocha zabita dechami (choć ja lubię takie miejsca nad morzem), ale nie ma tu też tłumów, co oznacza, że można odpocząć. Nazwa samej miejscowości, jak nietrudno się domyślić wzięła się od jej położenia między wodami, czyli między Morzem Bałtyckim a Zalewem Kamieńskim. Do Międzywodzia wróciliśmy już któryś raz, natomiast nigdy nie byliśmy tam środku letniego sezonu. Oczywiście ten sezon wakacyjny był bardzo nietypowy, ale mieliśmy wrażenie, że w Międzywodziu raczej wszystko funkcjonowało normalnie. Poza obowiązkiem zakładania na twarz przed wejściem do sklepu kawałka materiału o magicznych i wirusobójczych właściwościach jakiś specjalnych obostrzeń nie było.

Plaża w Międzywodziu

Z pewnością największym atutem Międzywodzia jest szeroka, piaszczysta plaża. Jeśli chodzi o ilość ludzi to, spokojnie każdy mógł sobie znaleźć kawałek miejsca do rozłożenia kocyka. Oczywiście na weekend chętnych do korzystania z uroków Bałtyku było więcej, ale walki o plażowe terytorium nie były konieczne.

Plaża w Międzywodziu

Plaża w Międzywodziu

Plaża w Międzywodziu
Plaża w Międzywodziu

Samych zejść do plaży w Międzywodziu było kilka, a od naszej kwatery mieliśmy nad morze około 300 metrów. Dwa zejścia były przystosowane do wózków (przy ul. Zwycięstwa i ul. Plażowej) i my właśnie z nich najczęściej korzystaliśmy, chociaż było trochę dalej. Póki co nie pozbyliśmy się wózka i mimo że Puszog już od dawna go nie używa, to na wakacjach był to niezwykle przydatny transporter plażowego majdanu.

zejście na plażę w Międzywodziu

zejście na plażę w Międzywodziu

Podobno największym minusem wakacji nad Bałtykiem bywa pogoda. Nam jakoś za każdym razem udawało się uświadczyć, chociaż kilku słonecznych dni (zresztą nie ma czegoś takiego jak zła pogoda — jest ewentualnie zły ubiór 😉). W tym roku nie było mowy o tym, żeby narzekać na pogodę — było po prostu idealnie. Dlatego na plaży spędzaliśmy naprawdę dużo czasu. Były kąpiele, mecze, szalone kręcioły i oczywiście gra w Uno. O czytaniu książek dalej nie było mowy (😩).

plaża, zabawa

plaża zabawa

Międzywodzie plaża
Międzywodzie plaża

To plażowe lenistwo było nam wszystkim bardzo potrzebne, a w przypadku Blara i Puszonga nawet w pełni zasłużone. Zaledwie kilka dni wcześniej wrócili ze swojej pierwszej męskiej wyprawy rowerowej wzdłuż Doliny Bobru (jak tylko Blaru naskrobie coś na swoim blogu, to zostawię tu linka do tej relacji). Chcąc odpocząć, Blarzyna nie zabierał więc ze sobą roweru, natomiast mnie natchnęło na bieganie brzegiem morza o poranku. Takich pomysłowych ludzi było w Międzywodziu trochę więcej i w sumie nie był to zły pomysł, ale niestety nie dla mnie. Bez butów nie umiem biegać, bo mi się nogi zapadają, a w butach ... buty zamakają 😜. Zrobiłam jakieś 10 kilometrów, miałam plan na przebieżkę po lasach (bo w zasadzie byłoby gdzie pobiegać), ale lenistwo zwyciężyło.

Co robić w Międzywodziu? Atrakcyjne miejsca

Przystań jachtowa w Międzywodziu

Przy zatoce Kamieńskiej znajduje się niewielka, ale odnowiona i bardzo zadbana przystań jachtowa. Można było wypożyczyć sprzęt pływający i ceny nie były jakieś kosmiczne. My też mieliśmy chrapkę na rejs po zalewie, ale ostatecznie nie wyszło, bo na termin, który nas interesował, nie zebrała się odpowiednia grupa chętnych (do nadrobienia 😉).
Przystań jachtowa w Międzywodziu
Sama przystań to takie bardzo spokojne wręcz romantyczne miejsce, można sobie usiąść na ławeczce i pogapić się w dal. Przypomina mi się pewna randka z Blarem sprzed kilku lat właśnie na przystani: wzięliśmy flaszeczkę czegoś mocniejszego i siedliśmy sobie na tej ławeczce w środku nocy. Cisza, spokój, jakieś żaby w tle, ... ale nas komary pogryzły wtedy 😝. 

Przystań jachtowa w Międzywodziu

Przystań jachtowa w Międzywodziu

Plac zabaw „Wyspa Skarbów” w Międzywodziu

W centrum Międzywodzia, w parku jest całkiem spory plac zabaw nazwany Wyspą Skarbów. Pomysł na to miejsce jest całkiem fajny, szkoda tylko, że plac zabaw został zaniedbany. Sporo sprzętów jest już mocno podniszczonych i zdecydowanie potrzebny byłby tam remont. Kilka lat temu, gdy byliśmy w Międzywodziu z Wicią i dziadkami park prezentował się znacznie lepiej. Chociaż trzeba przyznać, że od naszego ostatniego pobytu dobudowano tam całkiem fajne ślizgawki, więc jest gdzie się wyszaleć.

Plac zabaw „Wyspa Skarbów” w Międzywodziu

Plac zabaw „Wyspa Skarbów” w Międzywodziu
Plac zabaw „Wyspa Skarbów” w Międzywodziu

Plac zabaw „Wyspa Skarbów” w Międzywodziu

Zagroda pokazowa żubrów w Wolińskim Parku Narodowym

Zagroda z żubrami to już nie Międzywodzie, a pobliskie Międzyzdroje, więc na tę wycieczkę musieliśmy podjechać sobie autem. Od parkingu szliśmy jakieś 1,5 km całkiem przyjemną drogą przez las. Więcej o tym miejscu można przeczytać tutaj. Od razu podkreślam, że wycieczka do zagrody żubrów to nie jest takie typowe zwiedzanie zoo. Nie ma tam zbyt wielu zwierząt i są to okazy, które z różnych przyczyn są niezdolne do życia na wolności. W zagrodzie mieszkają nie tylko żubry, ale również dziki, sarny, jelenie i bielik. Wizytę tam należałoby raczej potraktować jako jakiś przerywnik w plażowaniu, czy pomysł na to, co robić w przypadku niepogody. Natomiast zdecydowanie warto się tam wybrać i nawet sam spacer przez las do zagrody jest bardzo przyjemny.

Zagroda pokazowa żubrów w Wolińskim Parku Narodowym

Zagroda pokazowa żubrów w Wolińskim Parku Narodowym

Zagroda pokazowa żubrów w Wolińskim Parku Narodowym

Zagroda pokazowa żubrów w Wolińskim Parku Narodowym
Zagroda pokazowa żubrów w Wolińskim Parku Narodowym

Punkt widokowy na górze Gosań (93 m n.p.m.)

Naszą wycieczkę do żuberków połączyliśmy z podziwianiem panoramy roztaczającej się z najwyższego na naszym wybrzeżu punktu wolińskich klifów, czyli Góry Gosań. Wzniesienie znajduje się około 4 kilometrów od Międzyzdrojów. Auto zostawiliśmy na parkingu przy drodze 102, a stamtąd czekał nas już tylko 400-metrowy spacerek przez las i mogliśmy cieszyć oczy takimi widoczkami:

Punkt widokowy na górze Gosań (93 m n.p.m.)

Punkt widokowy na górze Gosań (93 m n.p.m.)

Punkt widokowy na górze Gosań (93 m n.p.m.)

Punkt widokowy na górze Gosań (93 m n.p.m.)

Na samą górę Gosań warto sobie jednak zrobić nieco dłuższą wycieczkę, idąc albo to od strony Międzyzdrojów, albo od Wisełki (ewentualnie nawet Międzywodzia — ale to już spory kawałek). Blaru zachwalał nam czerwony szlak poprowadzony częściowo brzegiem morza, zaklinając, że widoczki ze wzgórza są niczym w porównaniu z samą trasą. Cóż tym razem troszkę brakło czasu na wędrówki, bo woleliśmy leniuchować na plaży. No w każdym razie jak za jakiś czas znów zawitamy do Międzywodzia, to obiecaliśmy sobie, że musimy przespacerować się tą traską. Żeby nie zapomnieć zostawiam sobie (i innym) tutaj link do opisu z atrakcjami tego szlaku

Gdzie można dobrze zjeść w Międzywodziu?

W Międzywodziu jest naprawdę sporo knajpek z przeróżnym jedzonkiem, cukierni, wędzarni. Co najlepsze w każdym miejscu, w którym jedliśmy, było przynajmniej smacznie, porcje solidne, a i ceny zaskakująco miłe dla portfela. Nim wyjechaliśmy na te kilka dni, nasłuchaliśmy się różnych opowieści dziwnej treści odnośnie kosmicznych — koronaświrusowych cen nad morzem. Na własnej skórze sprawdziliśmy, że to jakieś totalne bzdury. Mało tego raczej zaobserwowaliśmy odwrotne zjawisko, dawno nie jedliśmy nad morzem tak ... tanio.

Belona

To miejsce, w którym jedliśmy zaraz po przyjeździe do Międzywodzia. Wiadomo, człowiek wygłodniały po podróży rzuci się na wszystko. No i się rzuciliśmy najpierw na przepyszną, domową zupę szczawiową (ani ja, ani Blaru nie zrobilibyśmy takiej dobrej), a na drugie danie wjechała tradycyjna nadbałtycka potrawa (😉), czyli smażona ryba z frytami i surówką. Wszystko pyszne, świeże i porcje naprawdę duże. Jedynym minusem (który sprawił, że więcej tam nie wróciliśmy) był ... kibel. Ja rozumiem, że za toaletę nie dla klientów trzeba zapłacić, no ale ... tam toaleta była tak jakby na zewnątrz i wrzucało się bodajże 2 zł do klamki. Dalej następowała próba się wejścia do jakiejś kartonowej klitki z kibelkiem. Najgorsze było to, że wejść do środka było dużo łatwiej niż wyjść z tego przybytku. Męczyłam się kilka minut z przekręceniem tego dziwnego zamka. No więc ogólnie pod tym względem to trochę słabo, a szkoda.

Przynęta Fish & Bar

Genialne miejsce na kulinarnej mapie Międzywodzia. Gdyby to tylko było możliwe, to spróbowalibyśmy chyba wszystkiego z menu, no ale brakło czasu i miejsca w brzuchu. W każdym razie byliśmy zachwyceni plackami ziemniaczanymi z przynętą, gdzie nietypowym dodatkiem do klasycznych placków był ... łosoś i makrela — mmm, pychotka! Jedliśmy też flaczki z kalmarów, zupę rybną, kąski rybne, kalmary w cieście, fish & chips (zrobione w zupełnie inny sposób niż angielska, oryginalna wersja — ale smaczne) i w ocenie Wici i Puszonga najlepszą na świecie zupę pomidorową. Na pewno możemy stwierdzić, że daliśmy się złapać na przynętę 😉.

Pizzeria Napoli

Knajpka z typowym włoskim jedzeniem. My akurat skusiliśmy się na pizzę gigant (45 cm), ale w menu były makarony, przystawki itp. itd. A pizza miała idealne ciasto i była po prostu przepyszna.

Boston

Tu w zasadzie można zjeść wszystko: obiady domowe, smażona ryba i fast food. Porcje naprawdę solidne, a ceny po prostu ... śmieszne. Za nasz obiad, z napojami, zapłaciliśmy mniej niż stówkę, a nie mieliśmy siły wstać od stolika. Wicia skusiła się na klasycznego schabowego, Blaru zamówił jakiś gulasz z kluskami śląskimi, a ja pierogi ruskie, do tego wzięliśmy sobie jeszcze domową zupę ogórkową. Piotruś od każdego coś skubnął z talerza. Jedzenie było bardzo dobre, poza moimi pierogami, które były po prostu jadalne 😉.

Piekarnia, cukiernia Bojzan

Tam kupowaliśmy sobie bułeczki, drożdżówki i ciastka na plażę. Była tam też przepyszna kawa i desery, jedliśmy: tiramisu, sernik na zimno z jagodami i kolorowe galaretki, ale najpyszniejsze i tak były lody pistacjowe — poezja 😋

Natknęliśmy się też na wędzarnię,  w której oprócz ryb serwowano wędzone krewetki  —  no genialne to było 😍. Tylko nie pamiętam nazwy tego miejsca, dość blisko któregoś zejścia na plażę, bardziej w centrum. 

Wszystko co dobre szybko się kończy ...

Tegoroczne wakacje zleciały nam naprawdę za szybko, w Międzywodziu byliśmy zaledwie 5 dni. 
Wiemy jednak, że tam wrócimy i to pewnie nie raz. Międzywodzie to jedna z tych miejscowości nad Bałtykiem, do których mamy względnie niedaleko (niecałe 400 km), więc jak dla nas jest to idealny kierunek na krótkie nadmorskie wypady typu majówka i tym podobne przedłużone weekendy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Puszongowo , Blogger