maja 20, 2018

maja 20, 2018

Góry Sokole: wycieczka na Sokolik i Krzyżną Górę

Już po raz drugi w tym roku nasze nogi postanowiły podreptać trochę po Rudawach Janowickich.  
Tym razem wspinaczkowym celem naszej wycieczki było wejście na Krzyżną Górę i Sokolik, czyli dwa najbardziej znane wierzchołki Gór Sokolich, położonych w północno-zachodniej części Rudaw Janowickich. Oprócz tego po drodze czekało nas jeszcze parę ciekawostek, ale wszystko po kolei.

Góry Sokole, rudawy Janowickie widok z Sokolika

Mapka z zaznaczoną trasą wycieczki 

Z domu wyjechaliśmy dość wcześnie i gdyby nie magiczna kawa z Orlenu, pewnie ziewałabym całą drogę. Zależało nam na czasie, bo o godzinie 8:43, na stacji kolejowej w Wojanowie, czekała na nas pierwsza atrakcja tego dnia, czyli przejazd pociągiem do Trzcińska. Piotrusia ostatnio zafascynowały ciuchcie, więc taka przejeżdża była dla niego super przygodą. Zresztą, mieszkamy w takim śmiesznym mieście, w którym nie ma stacji PKP (edit: już jest 😏), więc nawet przejazd tego krótkiego odcinka sprawił nam frajdę.

stacja kolejowa Wojanów

Zaczynamy wędrówkę - jest pięknie 😊

Po wyjściu z pociągu ruszyliśmy w drogę niebieskim szlakiem i po niedługim czasie przeszliśmy przez most na rzece Bóbr.

Góry Sokole


Góry Sokole

Góry Sokole

Rudawy JAnowickie most na rzece Bóbr
most na rzece Bóbr Rudawy Janowickie

Tuż za mostem skończyły się piękne oznaczenia naszego niebieskiego szlaku i troszkę pobłądziliśmy. Zamiast wejść w wąską dróżkę, dość niedaleko kładki, poszliśmy dalej i weszliśmy ostro pod górę, w jakieś chaszcze. Dość szybko zorientowaliśmy się, że „coś jest nie tak” i zawróciliśmy na właściwą trasę. W ogóle zrobiła się nam cudowna pogoda, idealna do górskich wędrówek. Porozbieraliśmy się więc z naszych bluz i pełni energii i zapału ruszyliśmy w las.

Góry Sokole

Góry Sokole

Góry Sokole


Góry Sokole

Góry Sokole

Próba postoju na Husyckich Skałach

Nasza dalsza wędrówka przebiegała już zgodnie z planem: szliśmy przez przełęcz Przełączka i dalej w kierunku Husyckich Skał. Robiliśmy się już coraz bardziej głodni, ale postój na szczycie skał z szalejącym, ruchliwym Piotrusiem nie byłby zbyt dobrym pomysłem. Popodziwialiśmy więc widoczki i pomaszerowaliśmy w kierunku Schroniska Szwajcarka.

Husyckie Skały, Góry Sokole

Góry Sokole

Szwajcarka... długi relaks na kocyku i pasienie brzuszków 

Tak na marginesie w schronisku, poprzedniego dnia odbywał się przy ognisku koncert jakiegoś klimatowego zespołu. To dopiero czad! W Żabio - Blarzych  głowach od razu do długiej listy oczekujących, dodany został kolejny pomysł na „dorosłą wycieczkę".

schronisko Szwajcarka

schronisko Szwajcarka

schronisko Szwajcarka

Wspinamy się na Krzyżną Górę

Po długiej przerwie, znów spakowaliśmy nasze plecaki i wypoczęci poszliśmy „tuptać nogą" (cytując Piotrusia) w kierunku Krzyżnej Góry. Puszong początkowo rzeczywiście tuptał swoją nogą, ale po pewnym czasie stwierdził, że jednak na mamucich plecach jest wygodniej. Zresztą na sam szczyt prowadziły nas wykute w skale stopnie i jego małe nóżki nie dałyby już rady „robić w górę piąć"

Swoją nazwę Krzyżna Góra zawdzięcza siedmiometrowemu żelaznemu krzyżowi, który ufundowała księżna Maria Anna Amalie von Hessen-Homburg, dla upamiętnienia rocznicy urodzin jej męża Wilhelma von Hohenzollerna. Swoją drogą dość dziwny pomysł na prezent urodzinowy, ale może szanowna księżna chciała zasugerować małżonkowi, że już stary nieco jest i czas by się zbierać z tego świata?... 

Krzyżna Góra

Krzyżna Góra

Widoki z Sokolika

Po zejściu ze szczytu wróciliśmy przez Przełączkę i dalej czerwonym szlakiem wędrowaliśmy do kolejnej atrakcji naszej wycieczki, czyli w kierunku Sokolika. Na szczycie i zboczach tej góry widać było sporo skałek i pojedynczych bloków skalnych. Części z nich nadano nawet nazwy. Na najbardziej znane i zarazem najwyższe skałki „Sokoliki”, poprowadzone zostały żelazne, zakręcone schody. Ze szczytu rozciągał się niesamowity widok: na wschód widać było Rudawy Janowickie, na południu Karkonosze z charakterystyczną Śnieżką, na północy Góry Kaczawskie, a po stronie zachodniej Góry Izerskie.Warto dodać, że Sokolik jest uważany za Mekkę wspinaczy skałkowych. Bywali tu najwięksi polscy himalaiści — z Kukuczką i Wandą Rutkiewicz na czele. Oczywiście my również mieliśmy okazję podpatrzyć, jak wygląda taka wspinaczka po skałkach — dla mnie rzecz niewykonalna. Gdy już nacieszyliśmy oczy widokami, czas było wyruszyć dalej, a właściwie zejść w dół po schodach, co dla mnie już stanowiło pewne wyzwanie.

Sokolik


Sokolik

Sokolik


Sokolik

Sokolik

Sokolik

Sokolik

Sokolik

Sokolik

Sokolik

Sokolik

Krótka przerwa i idziemy dalej ... szukać mrówek

Dalej wędrowaliśmy zielonym szlakiem. W międzyczasie zrobiliśmy sobie dłuższy postój na jedzenie, w miejscu, gdzie kiedyś była wiata. Napasiony Piotruś ochoczo tuptał nogą swą, zatrzymując się co chwila na podziwianie mrówek.

Góry Sokole

Góry Sokole

Z postojem czasem warto poczekać

Naszą przerwę zrobiliśmy jednak zdecydowanie za wcześnie, bo w niedługim czasie dodreptaliśmy do przepięknie położonej Polanki Imieninowej, gdzie byłoby idealne miejsce na rozłożenie kocyka. Jednak z głodnym brzuchem, zwłaszcza Piotrusiowym, nie dyskutujemy.

Góry Sokole

Góry Sokole

Bobrów

Nasz Mały Puszaczek robił się coraz bardziej senny, aż w końcu ululał się, gdy mijaliśmy XV wieczny pałac Bobrów (Boberstein). Pałac ten ma oczywiście swoją historię i można o niej poczytać tutaj, ja natomiast nie będę się o niej rozpisywać. Niestety, obecnie budowla znajduje się w rękach prywatnych i na razie jest w takim stanie, że nie można jej nawet zwiedzać.

pałac Bobrów (Boberstein)

pałac Bobrów (Boberstein)

Wojanów

Zupełnie inaczej prezentował się kolejny pałac na trasie naszej wycieczki, czyli Pałac w Wojanowie. O historii tego miejsca można poczytać tutaj. XIII wieczny pałac został odnowiony i obecnie znajduje się tam luksusowe SPA. Mimo że z reguły preferuję / preferujemy raczej aktywny odpoczynek, z plecakiem (Puszongiem) na plecach, to nie obraziłabym się na Blara, gdyby zabrał mnie tam na romantyczny weekend.

Pałac w Wojanowie

Pałac w Wojanowie

Pałac w Wojanowie

Pałac w Wojanowie

Miedzianka - nasza nagroda za trudy wędrówki 

Przeszliśmy jeszcze kawałek w stronę pałacu w Łomnicy — w sumie chyba tylko po to, żeby pokazać Wici gdzie jedliśmy na naszej ostatniej rudawskiej wycieczce. Później zawróciliśmy w kierunku PKP w Wojanowie, gdzie czekało nasze autko. Od pałacu był to jeszcze kawałek drogi. Zdecydowaliśmy, że naszą obiadokolację zjemy w browarze Miedzianka, do którego już od dawna mieliśmy ochotę się wybrać. Tym razem był to jedzeniowy strzał w dziesiątkę: ceny bardzo przystępne i rozkosz dla podniebienia.

browar Miedzianka


Tego dnia zrobiliśmy nieco ponad 13 kilometrów, a czas trwania naszej wędrówki to 8,5 godziny. Była to bardzo udana wycieczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Puszongowo , Blogger