Ostatnio z zapartym tchem śledziliśmy prognozy pogody. Zbliżała się majówka, a w zapowiedziach nie było mowy o słońcu, ciągle tylko deszcz, wiatr, a nawet śnieg. Stwierdziliśmy więc, że dobrym pomysłem będzie wycieczka do jakiegoś zadaszonego miejsca. Padło na Srebrną Górę i zwiedzenie największej twierdzy górskiej w Europie. Później w zależności od tego, jak rozwinęłaby się sytuacja pogodowa, mięliśmy powędrować sobie na dłuższą bądź krótszą przechadzkę po Górach Sowich. Plan został zaakceptowany przez wszystkich domowników, zwłaszcza przez Puszonga, który aż skakał z radości, że jedzie na wycieczkę.
maja 02, 2019
maja 02, 2019
Ostatnio z zapartym tchem śledziliśmy prognozy pogody. Zbliżała się majówka, a w zapowiedziach nie było mowy o słońcu, ciągle tylko deszcz, wiatr, a nawet śnieg. Stwierdziliśmy więc, że dobrym pomysłem będzie wycieczka do jakiegoś zadaszonego miejsca. Padło na Srebrną Górę i zwiedzenie największej twierdzy górskiej w Europie. Później w zależności od tego, jak rozwinęłaby się sytuacja pogodowa, mięliśmy powędrować sobie na dłuższą bądź krótszą przechadzkę po Górach Sowich. Plan został zaakceptowany przez wszystkich domowników, zwłaszcza przez Puszonga, który aż skakał z radości, że jedzie na wycieczkę.
Góry Sowie: zwiedzanie Twierdzy Srebrna Góra i krótka wędrówka
Ostatnio z zapartym tchem śledziliśmy prognozy pogody. Zbliżała się majówka, a w zapowiedziach nie było mowy o słońcu, ciągle tylko deszcz, wiatr, a nawet śnieg. Stwierdziliśmy więc, że dobrym pomysłem będzie wycieczka do jakiegoś zadaszonego miejsca. Padło na Srebrną Górę i zwiedzenie największej twierdzy górskiej w Europie. Później w zależności od tego, jak rozwinęłaby się sytuacja pogodowa, mięliśmy powędrować sobie na dłuższą bądź krótszą przechadzkę po Górach Sowich. Plan został zaakceptowany przez wszystkich domowników, zwłaszcza przez Puszonga, który aż skakał z radości, że jedzie na wycieczkę.
kwietnia 28, 2019
kwietnia 28, 2019
Masyw Ślęży: Wycieczka z Sobótki na Górę Legend
Ślęża wznosząca się na 718 m n.p.m jest najwyższym szczytem Masywu Ślęży i Przedgórza Sudeckiego i chyba ulubionym miejscem weekendowych wypadów wielu Wrocławian. Aż wstyd się przyznać, ale mimo że jesteśmy rodowitymi Dolnoślązakami, to na Ślęży nie byliśmy nigdy. Jakoś tak nie po drodze nam było, ale w pewną wietrzną, kwietniową niedzielę postanowiliśmy, że czas najwyższy to zmienić. Prawie spontanicznie o godzinie 7:00 zgarnęliśmy spod domu naszego przyjaciela Witka i pojechaliśmy w kierunku Sobótki.
Na Ślężę prowadzi kilka szlaków o różnych poziomach trudności. My spod parkingu w Sobótce wybraliśmy się w kierunku Domu Turysty pod Wieżycą, a dalej poszliśmy już żółtym na Wieżycę i tak dotuptaliśmy aż na Ślężę. Nie była to jakaś bardzo trudna i karkołomna wyprawa, ale był etap, że wspinaczka z 15 kilowym Piotrusiem na plecach dała mi trochę w kość.
Na Ślężę prowadzi kilka szlaków o różnych poziomach trudności. My spod parkingu w Sobótce wybraliśmy się w kierunku Domu Turysty pod Wieżycą, a dalej poszliśmy już żółtym na Wieżycę i tak dotuptaliśmy aż na Ślężę. Nie była to jakaś bardzo trudna i karkołomna wyprawa, ale był etap, że wspinaczka z 15 kilowym Piotrusiem na plecach dała mi trochę w kość.
lutego 24, 2019
lutego 24, 2019
Wycieczka do Dawnej Kopalni w Nowej Rudzie
Pomysł na wycieczkę do Dawnej Kopalni w Nowej Rudzie wyszedł nam dość spontanicznie. Na dworze jakoś tak zimno było, ale zimy to też wcale nie
przypominało. Normalnie to nasuwają się dwa wyjścia z tej sytuacji: albo człowiek
jedzie powygrzewać swe kości w jakieś ciepłe miejsce, albo szuka bardziej
zimowych warunków gdzieś w zaśnieżonych górach. Z racji tego, że do normalności
nam daleko, to Blaru dla rozprawienia się z zimową chandrą, wymyślił nam wycieczkę w
czarną otchłań, a na dokładkę przejażdżkę aż trzema pociągami.
grudnia 27, 2018
grudnia 27, 2018
Święta Bożego Narodzenia w Toruniu, czyli piernikowe szaleństwo w gotyckim mieście Kopernika
W tym roku postanowiliśmy trochę się zbuntować przeciw tradycyjnym
Świętom Bożego Narodzenia. Właściwie to nie był to bunt przeciw samemu
obchodzeniu tych świąt, a raczej przeciw temu, z czym ostatnio bardzo nam (zwłaszcza mi) się kojarzą, czyli
praniem, sprzątaniem, gotowaniem, obżarstwem i bezsensownym siedzeniem
przy stole i gapieniem się w telewizor. W tym wszystkim nie ma przecież
miejsca na Prawdziwie Świąteczną i Rodzinną Atmosferę. Postanowiliśmy
więc odszukać tę Magię Świąt w Toruniu. Czy się udało? Czy rzeczywiście
warto dla jakiegoś tam wyjazdu, do jakiegoś tam Torunia zrezygnować z:
pysznego, upieczonego przez Żabinę serniczka i aromatycznego, czerwonego barszczyku ukiszonego przez Blara z dodatkiem własnoręcznie lepionych uszek z grzybkami?
września 16, 2018
września 16, 2018
Szklarska Poręba - Harrachov, wycieczka po czeskiej stronie Karkonoszy w towarzystwie szumiących wód Mumlavy
W chłodny, wrześniowy poranek postanowiliśmy podreptać trochę po czeskiej stronie Karkonoszy. Wybraliśmy się na wycieczkę nad jeden z najpiękniejszych w całych Karkonoszach wodospadów czyli wodospad Mumlavy. Oprócz tego czekał nas wjazd wyciągiem na Szrenicę (1362 m n.p.m.) oraz przejazd pociągiem z Harrachova do Szklarskiej Poręby. Te wyciągowo pociągowe atrakcje to istna wycieczkowa rozpusta dla Piotrusia — fana motoryzacji. Niestety tym razem nie było z nami Wici.
września 09, 2018
września 09, 2018
Góry Sowie: wędrówka z Rościszowa na Wielką Sowę
Po raz drugi w tym roku postanowiliśmy wybrać się na wędrówkę po Górach Sowich. Zapowiadała się piękna, słoneczna niedziela, po prostu grzechem byłoby jej nie wykorzystać i nie pójść w góry. Tym razem nasz cel stanowił najwyższy szczyt w Górach Sowich - Wielka Sowa (1015 m n.p.m.). Wdrapaliśmy się na nią już kiedyś, kiedy nasza rodzinka była jeszcze w trzy osobowym składzie. Pamiętam, jak wtedy Wicia prawie wbiegała na szczyt, a później mówiła, że rozładowała się jej bateria i chce na rączki. Pamiętam też, że Blaru
mimo okropnej pogody i wiatru skusił się na czeskie piwo w schronisku, a
ja patrzyłam na niego z politowaniem, opatulona w kaptur. No, ale ze wspomnień
to by było na tyle, bo to już była zupełnie inna wycieczka. Szliśmy
inną trasą, no i oczywiście doszedł nam do ekipy nowy towarzysz, czyli Puszong, który tym razem naprawdę sporo przetuptał na własnych nogach.